Radwańska i Kirilenko to półfinalistki tegorocznego Australian Open i ćwierćfinalistki Rolanda Garrosa. W Wimbledonie były rozstawione z wysokim dziesiątym numerem. Dlatego porażka już w II rundzie z zupełnie przeciętnymi Włoszkami była sporą niespodzianką.
Polka i Rosjanka zagrały jednak wyjątkowo słaby mecz. Obie popełniły sporo błędów i nie umiały znaleźć recepty na świetnie ze sobą współpracujące Włoszki, które - podobnie jak Agnieszka i Maria - występują ze sobą w jednej parze bardzo często. Kirilenko, która odpadła już z singla, niektóre gemy zawaliła zupełnie. Grała tak, jakby myślami była już w samolocie.
- Włoszki zagrały bardzo dobry mecz. Byłyśmy faworytkami, ale tylko na papierze. Maria jakoś nie specjalnie lubi grać na trawie, więc siła naszego debla na tej nawierzchni nie jest taka wielka jakby się mogło wydawać. Ja miałam w nogach dwa mecze z poprzedniego dnia, bo grałam w czwartek i singla, i debla, a Maria miała w nogach przegrany pojedynek z Clijsters. Dużo rzeczy się złożyło na to, że nie wyszedł nam ten mecz. Włoszki miały też dużo szczęścia - powiedziała po meczu Sport.pl Radwańska.
Polka w sobotę znów zmierzy się z Errani, tym razem w znacznie ważniejszym meczu III rundy singla. Czy obawia się Włoszki, po tym, co pokazała w deblu? - To, że jest Włoszką nie oznacza, że nie umie w ogóle grać na trawie. Nie spodziewam się więc, że nie przebije piłki za siatkę, a ja wygram bez walki. Ale debel z singlem nie ma nic wspólnego. Zresztą akurat z dwójki Włoszek znacznie lepsza była Vinci. To będzie zupełnie inny mecz i mam nadzieję, że zrewanżuję się jej za porażkę w deblu - powiedziała Agnieszka. - Mimo wszystko, spodziewam się, że Errani będzie raczej stała z tyłu, a ja postaram się zmusić ją do ruszenia się z linii końcowej - dodała rozstawiona z siódemką Polka.
Radwańska z Errani grała w singlu już czterokrotnie, ale po raz ostatni trzy lata temu we włoskiej Bielli. Polka wygrała wówczas w dwóch setach, tak samo jak rok wcześniej w Luksemburgu i w Dinan. Przegrała tylko raz - w 2006 r. na czerwonej mączce w Budapeszcie. Nigdy jednak nie zagrała z Włoszką na trawie.
Pojedynek, którego stawką będzie już 1/8 finału, odbędzie się w sobotę o 13 polskiego czasu na korcie numer 2.
W piątek w deblu odpadła też polska para Tomasz Bednarek i Mateusz Kowalczyk, która przegrała dość gładko z tajskimi braćmi Sanchaiem i Sonchatem Ratiwatanami 1:6, 4:6, 6:7 (2-7). Polacy zmierzyli się z Tajami tylko dzięki wycofaniu się z turnieju dwóch innych par: Johna Isnera i Sama Querre'ya oraz Michała Przysiężnego i Dudiego Seli. Przysiężny zapowiadał już trzy dni temu, że jeśli Isner się wycofa, to on ze swoimi pobolewającymi plecami zrobi to samo, bo wiedział, że Bednarek i Kowalczyk są drudzy na liście lucky loosers, i wskoczą wtedy do drabinki.
Solidarnie w dniu polskich porażek deblowych przegrała też Alicja Rosolska grająca w parze z Chinką Zi Yan. Rozstawioną z nr. 15 parę usprawiedliwia nieco kontuzja Yan, która w drugim secie została trafiona piłką w twarz przez Rosjankę Anastazję Pawliuczenkową. Potrzebna była interwencja lekarza, Chinka wróciła na kort, ale grała od tego momentu już znacznie słabiej. Pawliuczenkowa i jej słowacka partnerka Dominiaka Cibulkova wygrały ostatecznie 7:5, 6:1.
II runda debla kobiet:
Sara Errani, Roberta Vinci (Włochy) - Maria Kirilenko, Agnieszka Radwańska (Rosja, Polska, 10) 6:4, 6:1
Dominika Cibulkova, Anastazja Pawliuczenkowa (Słowacja, Rosja) - Alicja Rosolska, Zi Yan (Polska, Chiny, 15) 7:5, 6:1
I runda debla mężczyzn:
Sanchai Ratiwatana, Sonchat Ratiwatana (Tajlandia) - Tomasz Bednarek, Mateusz Kowalczyk (Polska) 6:1, 6:4, 7:6 (7-2)
Maratończyk Isner padł ?