Wimbledon 2014. Federer wyserwuje ósmy tytuł?

Osiem finałów na Wimbledonie, z czego siedem wygranych, rekord wygranych turniejów wielkoszlemowych i jeden z najprzyjemniejszych dla oczu stylów gry w historii. Roger Federer nie jest już tak bezkonkurencyjny jak kiedyś, ale w finale Wimbledonu po raz kolejny może udowodnić wszystkim swoją klasę i przypomnieć, kto jest najlepszym tenisistą w historii. Relacja na żywo od 15 w Sport.pl.

Federer najbardziej epickie pojedynki w swojej karierze prowadził z Rafaelem Nadalem. Gdy Hiszpan wygrywał na kortach ziemnych, Szwajcar dominował w trawiastym turnieju na Wimbledonie, gdzie przez lata był dla Nadala bezkonkurencyjny. W końcu jednak i na trawie Federer musiał uznać wyższość Hiszpana (jedyny przegrany przez niego finał w tym turnieju w 2008 roku).

Od 2011 roku obaj tenisiści w finale Wielkiego Szlema już się nie spotkali, a hierarchia w światowym tenisie mocno się zmieniła. Finały zdominowali Novak Djoković i właśnie Rafael Nadal. Okazjonalnie grywał w nich także Andy Murray. Dziś Federer znów gra tak, jak kibice tego od niego oczekują, i jest bardzo blisko wygrania ósmy raz na Wimbledonie.

Szwajcar od początku roku ma wyraźny renesans formy. Znakomite występy w Australian Open zaowocowały, przegranym co prawda, półfinałem z Nadalem. Jednak już wtedy było widać, że wzmożone i nieco zmienione treningi pomogły przypomnieć sobie tenisiście z Bazylei lata świetności. Przed wspomnianym półfinałem tak pisaliśmy o jego nowym sposobie na wygrywanie:

Federer, mimo że ma 32 lata wciąż potrafi słuchać trenerów i urozmaicać swoją grę. W zeszłym roku, gdy Federer nie był już bezdyskusyjnym faworytem każdego turnieju (nawet jeśli nie było w nim Nadala czy Djokovicia), Szwajcar stracił gigantyczną przewagę mentalną, która zawsze sprawiała, że rywale już wychodząc z nim na kort, myśleli tylko o tym, jak wyjść z tego pojedynku z twarzą. Wygrał tylko jeden turniej (w czerwcu w Halle), a najdalej w turniejach wielkoszlemowych zaszedł w Australii, gdzie odpadł w półfinale.

Dziś oglądamy jednak zupełnie innego tenisistę ze Szwajcarii. Federer poprawił serwis i postawił na znaczne skracanie wymian. Często momentalnie po trafionym pierwszym serwisie rusza do siatki i próbuje zmusić rywala do ryzykownego zagrania. Znów próbuje ryzykować mocnymi uderzeniami kątowymi pod samą linię i choć liczba dropszotów czy innych efektownych zagrań tuż za siatkę znacznie zmalała, to grę Szwajcara wciąż (znów) ogląda się z ogromną przyjemnością.

Dziś podczas Wimbledonu Federer gra podobnie. Znów imponuje serwisem, gra bardzo dokładnie i choć zdarzają mu się krótkie przestoje, to właśnie takie elementy jak mocny serwis i (znów) niewiarygodnie dokładny forhend pozwalają mu je przetrwać, dzięki czemu w tym roku nie było mowy o podobnej niespodziance do tej z zeszłego roku, gdy odpadł w drugiej rundzie.

Stan Wawrinka jest jedynym, któremu udało się na tegorocznym Wimbledonie przełamać serwis Federera. To pokazuje, jaką broń uczynił z własnego podania popularniejszy z Helwetów. Jeśli będzie on z niej korzystał także w finałowym pojedynku z Djokoviciem, to niewykluczone, że po raz ósmy zobaczymy Szwajcara z pucharem za wygraną w Wimbledonie. Djoković gra bardzo dobry turniej, ale w kilku meczach na tym turnieju pokazał swoje słabości.

W ćwierćfinałowym starciu z Chorwatem Marinem Ciliciem Serb potrzebował aż pięciu setów, by zapewnić sobie awans do kolejnej fazy. Mecz z Bułgarem Dimitrowem, w którym obaj walczyli o awans do finału, znów pokazał, że gdy u rywala odpowiednio funkcjonuje serwis, to Djoković ma problemy. Dimitrow wygrywał aż 82% piłek, gdy trafiał pierwszym podaniem (Serb 73%, choć to on wygrał mecz). Czy Szwajcar, który zbliża się więc powoli do końca kariery, może w jej ostatnich latach uczynić z serwisu atut, który przedłuży jego byt w ścisłej światowej czołówce?

Novak Djoković też już nie jest tak groźny jak kiedyś. Ostatni turniej wielkoszlemowy wygrał na początku 2013, sięgając po tytuł w Australian Open. Od tego czasu grał co prawda w trzech finałach wielkoszlemowych, ale wszystkie przegrał, będąc wyraźnie gorszym od rywala. Dla jednego i drugiego mecz będzie więc szansą, by przypomnieć publiczności, że tenis nie jest jeszcze sportem, w którym wszystko wygrywa Nadal, chyba że okazjonalnie Murray złapie dobrą formę i przez dwa tygodnie będzie nie do ogrania.

Obaj mają atuty, które jeśli zostaną wykorzystane w stu procentach i dany zawodnik będzie miał "swój dzień", to ten drugi nie będzie miał szans. Patrząc jednak na to, co potrafili pokazywać obaj w poprzednich latach, to jeśli będziemy mieli szczęście - obaj zawodnicy wzniosą się na wyżyny i będą mieli "swój dzień", wtedy możemy liczyć na najlepszy tenisowy mecz od wielu miesięcy.

Wimbledon. Janowicz 'wygrał' w jednej ze statystyk [LICZBY]

Relacje z najważniejszych zawodów w aplikacji Sport.pl Live

Kto wygra mecz?
Więcej o:
Copyright © Agora SA