Wimbledon. Piter po porażce: Przyjmuję ją z pokorą i pracuję dalej

Dla mnie występy w Szlemie i innych dużych turniejach to ciągle nowe terytorium, ciągle się uczę, ale przegrane mnie nie zniechęcają. Dalej kocham tenis, chcę ciężko pracować i zostać w czołówce na dłużej - mówiła Katarzyna Piter po porażce z Andreą Petković 1:6, 4:6 w I rundzie Wimbledonu.

W dniu, w którym na kortach przy Church Road miało pojawić się aż sześciu polskich singlistów, Piter jako pierwsza musiała udać się do szatni.

Spotkanie z Petković 23-letnia Polka zaczęła bardzo dobrze - od przełamania serwisu utytułowanej Niemki (WTA 20.), która nieco ponad dwa tygodnie temu doszła do półfinału Roldana Garrosa.

Później jednak Petković zaczęła grać ostrzej, mocniej, częściej przejmowała inicjatywę i bazującej na grze z kontrataku Polce już tak łatwo się nie grało. Pierwszy set odpłynął szybko, w drugim walki było więcej, ale na koniec przeważyła faworytka.

- Wyszłam na kort z dobrym nastawieniem, choć może jednak za dużo było we mnie emocji związanych z tym występem. Zawodniczka taka jak Petković, grająca na takim poziomie, wykorzystała to, szybko uciekła i nie mogłam już jej dogonić. W drugim secie zaczęłam grać lepiej, udało mi się zrobić na korcie więcej, to była " moja gra". Ale trzeba uczciwie przyznać, że Petković była lepsza. Trzeba z pokorą przyjąć tę porażkę, pracować dalej - mówiła po porażce Piter, która pod koniec poprzedniego roku po raz pierwszy przebiła się do czołowej setki rankingu WTA i w tym sezonie debiutowała w Australian Open, Rolandzie Garrosie, a teraz - Wimbledonie.

Za każdym razem Polka pochodząca z Ceradza Kościelnego pod Poznaniem miała jednak pecha w losowaniu - w Melbourne wylosowała Simonę Halep, w Paryżu - Angelique Kerber, teraz - Petković.

- Dopiero wkroczyłam w te większe turnieje, w poważny tenis, mam nadzieję, że zostanę tu na dłużej. Ostatnio więcej meczów przegrywałam, niż wygrywałam, ale to jest dla mnie nowy świat, inne turnieje, kiedyś grałam z zupełnie innymi zawodniczkami. Nie tracę jednak wiary w siebie, kocham dalej tenis i zrobię wszystko, żeby tu jak najdłużej zostać - zaznaczyła Polka.

Czego nauczyła się z tych trzech wielkoszlemowych występów? - Że na tym poziomie trzeba brać sprawy w swoje ręce, przejmować inicjatywę, a nie tylko czekać na błędy, i że nie ma czasu na myślenie, analizowanie, trzeba robić swoje - odparła Piter, której głównym trenerem od ponad roku jest starszy brat Jakub.

Piter od wczoraj jest drugą rakietą w Polsce, bo zajmuje 101. miejsce na liście WTA, a Urszula Radwańska spadła na 103. lokatę.

Polka w najbliższych tygodniach zagra w Bukareszcie, Baastad i Baku, a potem w Cincinnati. Cel jest jasny - spróbować poprawić ranking na tyle, żeby zakwalifikować się do US Open bez konieczności gry w eliminacjach.

Więcej o:
Copyright © Agora SA