Wimbledon. Wielka Brytania vs. Wielki Jerzy

W piątek Andy Murray - Jerzy Janowicz na korcie centralnym o finał Wimbledonu. 10 mln widzów w BBC, gigantyczna presja, atomowe serwisy, walka do upadłego. Brytyjczycy nie są pewni zwycięstwa.

Polska gorączka - tak trzeba nazwać to, co w czwartek działo się na kortach Wimbledonu. Od pracy nieustannie odrywali nas brytyjscy dziennikarze, którzy urządzali pielgrzymki na czwarte piętro biura prasowego, gdzie siedzą Polacy.

"Times", "Guardian", "The Sun", "Daily Mail", telewizja Sky Sports, BBC... Byli chyba wszyscy. Skąd Janowicz pochodzi? Kim jest jego trener? Co jadł wczoraj na kolację? Jakie gry na komputerze lubi? Przez chwilę poczuliśmy to, co Andy Murray, który pod taką lupą żyje nieustannie. Brytyjczycy chcieli wiedzieć wszystko o jego rywalu.

- Szaleństwo. Murray będzie w piątek w każdej gazecie numerem jeden, ale Janowicz to temat numer dwa. Do mnie ciągle przychodzą angielscy koledzy, wypytują. Polonia dobija się o bilety, każdy chce zobaczyć mecz, bo Janowicz budzi większe emocje niż Radwańska. Ona rozpaliła iskierkę, on wielki płomień - mówi Sport.pl Kaz Mochlinski, Anglik polskiego pochodzenia i freelancer piszący dla "Daily Telegraph", który włada naszym językiem. W czwartek w Londynie był gwiazdą nie mniejszą niż Janowicz. Wywiadów udzielał na prawo i lewo.

Poszliśmy na trening Murraya, obleganego oczywiście przez dziesiątki kamer i setki par oczu. Ledwie kilka sekund wystarczyło, by zorientować się, co będzie dla Szkota kluczem w półfinale. Dani Vallverdu, wenezuelski sparingpartner i przyjaciel Murraya, stał w połowie kortu i serwował, serwował, serwował. Stał bliżej siatki specjalnie, żeby posyłane przez niego petardy odbijały się wyżej niż zwykle. Tak, jakby posyłał je ktoś, kto ma 203 cm wzrostu (tyle ma Janowicz, Murray jest o 13 cm niższy).

Brytyjscy dziennikarze przyszli na trening Janowicza, ale Polak odmówił udzielania wywiadów. Wieczorem w programie BBC powiedział m.in., że po ćwierćfinale nie mógł spać do 4 rano, tak buzowały w nim emocje.

- Jerzy na Brytyjczykach robi kolosalne wrażenie. W półfinałach są Novak Djoković, Juan Martin del Potro i Murray. Sami mistrzowie wielkoszlemowi, medaliści olimpijscy i 22-letni, pełen emocji Polak, który potrafi rozpłakać się ze szczęścia po wygranej. Brytyjczycy obawiają się meczu, bo zdają sobie sprawę, że zwycięstwo Murraya nie jest pewne. Boją się potężnego serwisu Janowicza - opowiada Mochlinski.

Na papierze zdecydowanym faworytem jest Murray, mistrz US Open, złoty medalista olimpijski, którego karierą od roku kieruje Ivan Lendl, były ośmiokrotny zwycięzca wielkoszlemowy.

Janowicz pokonał Murraya w ich ostatnim pojedynku jesienią w Paryżu, ale nawet Polak bagatelizował znaczenie tamtego starcia. - Mecz był wyrównany, Andy miał meczbola, była długa wymiana, pomylił się o kilka centymetrów. Równie dobrze mogłem przegrać. Wygrałem, bo walczyłem do końca. Zawsze walczę - mówił Janowicz.

- Andy to komplety zawodnik, ma świetny return, agresywny forhend, niebezpieczny bekhend po linii, znakomicie gra z głębi kortu. Mam nadzieję, że wyskoczę na niego z całym moim arsenałem - podkreślił.

22-latek mówił, że kompletnie nie dociera do niego wrzawa z Polski. Izoluje się od internetu. - Czytanie, co ludzie sądzą o Jerzym Janowiczu, nie jest do niczego potrzebne. Ani pochwały, ani krytyka. Jestem wystarczająco pewny siebie. Publiczność na korcie centralnym na pewno nie będzie po mojej stronie, ale to będzie fajny mecz - zakończył.

- Wszystko w rękach Jerzyka. Ma instrumenty, by wygrać z każdym, nawet z Rafaelem Nadalem na czerwonej mączce. Musi jednak wykorzystać potencjał w 100 procentach. Trafiać serwisami i agresywnie uderzać w dłuższych wymianach. Pewność siebie będzie kluczem - powiedział Tiilikainen. - Jurek nie może się spiąć, zestresować. Nie ma zresztą czym, bo już dokonał rzeczy historycznej w polskim tenisie. Musi zagrać ten mecz dla przyjemności, na luzie - dodał Fin.

"Times" pisał, że Janowicz grał już na korcie centralnym z Nicolásem Almagro, ale wciąż nie wie, co czeka go w starciu z ulubieńcem gospodarzy. 15 tys. gardeł będzie wspierać Szkota, Janowicza - nieliczni polscy szczęśliwcy z biletami. - Albo ta atmosfera go natchnie, albo zblednie i zostanie nią przytłoczony. Serwuje potężnie, nie wstrzymuje ręki, pokazuje emocje, potrafi być naładowany energią. Z drugiej strony Murray przed turniejem w ciemno wziąłby w półfinale Janowicza zamiast Federera czy Nadala. To rywal trudny, ale jak najbardziej w jego zasięgu - uważa Neil Harmann z "Timesa".

Większość fachowców - m.in. Boris Becker i John McEnroe - stawia na Murraya. Uważają, że jego kunszt w defensywie będzie decydujący, że zneutralizuje petardy Janowicza returnami, a potem rozprawi się z nim w dłuższych wymianach.

W polskim obozie nadzieje są jednak duże. Zagraniczni dziennikarze i eksperci nie znają Janowicza. Nad Wisłą wiemy, że jest człowiekiem, którego napędza adrenalina. Im trudniejsza sytuacja, im większe emocje, im więcej par oczu jest na niego zwróconych, tym lepiej gra. W piątek emocje będą w zenicie. Zdarzyć się może absolutnie wszystko.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.