Wimbledon:  III runda mężczyzn ?  III runda kobiet ?
Jakub Ciastoń: Dało się ugrać coś więcej z Ciliciem?
Łukasz Kubot: - Pierwszy set stał na bardzo wysokim poziomie, obaj świetnie serwowaliśmy, pilnowaliśmy własnych podań. Decydował tie-break. Na początku prowadziłem, ale popełniłem podwójny błąd serwisowy, potem wyrzuciłem forhend. Grałem na dużym ryzyku. Nie udało się. A później Cilić grał już bardzo pewnie, fantastycznie mieszał serwis. To szkoła chorwacka, wcale nie serwuje mocno, ale trudno technicznie i dokładnie. Krótko mówiąc, po pierwszym secie to był mecz do jendej bramki, zasłużenie wygrał przecinik. Ja nie miałem nic do powiedzenia.
W zeszłym roku doszedł pan do 1/8 finału, teraz skończyło się na drugiej rundzie, zabolała ta porażka?
- Jasne, choć tamta bardziej bolała, bo wtedy dwie piłki dzieliły mnie od ćwierćfinału. Taką porażkę długo się pamięta. Teraz przegrałem wyraźnie. Zapomnę szybko.
Jakie dalsze plany? Jak będzie się pan przygotowywał go igrzysk?
- Zagram w Stuttgarcie i Gstaad. O igrzyskach jeszcze nie myślałem, nie organizowałem nic w związku z nimi, wiem tylko, że przylatujemy 22 lipca, czyli na cztery dni przed startem rywalizacji tenisistów. Chciałbym na pewno, żeby mój trener Jan Stoczes mógł ze mną przyjechać. Jeśli nie dostanie przepustki z PKOl, to kupi bilet na trybuny i chociaż w taki sposób będzie tu obecny.
Jak igrzyska na trawie będą się różnić od Wimbledonu?
- Moim zdaniem bardzo. Trawa w pierwszym tygodniu jest bardzo miękka, piłka " siada" na niej, co sprzyja dobrze serwującym i atakującym tenisistom, ale z czasem piłka będzie odbijać się coraz wyżej. Nie wierzę, że na igrzyska doprowadzą ją do stanu wyjściowego. Kozioł piłki będzie wyższy, co będzie premiowało tych, którzy lepiej biegają i się bronią, wymiany będą dłuższe.
Pana ojciec jest piłkarskim trenerem, sam zaczynał pan od gry w piłkę nożną. Śledzi pan Euro?
- Oglądałem chyba wszystkie mecze. Najbardziej podobały mi się Rosja - Czechy i Chorwacja - Irlandia, no i może Anglia Szwecja. Spotkanie Polska - Czechy oglądałem z moimi czeskimi trenerami. Obyło się bez ofiar.
Kto pana zdaniem jest w tym roku faworytem w męskim Wimbledonie?
- Wszystko się wyrównało. Djoković już tak nie odstaje. Nadal go dogonił na kortach ziemnych. Zwycięstwo w Paryżu dodało mu pewności. Myślę jednak, że na trawie sprawa jest otwarta. Federer też ma szansę.
A Jerzy Janowicz w III rundzie z Florianem Mayerem?
- Jurek gra bardzo dobrze. Zwycięstwo z Gulbisem doda mu pewności siebie, a tego potrzebuje teraz najbardziej. Po odpadnięciu Berdycha cała drabinka się otworzyła, jest nawet szansa na ćwierćfinał, ale Jurek nie może teraz o tym myśleć. Ma myśleć tylko o najbliższym meczu. Mayer jest doświadczony, ale Jurek ma niesamowitą przewagę serwisu. Jego podanie spada z taką mocą, jakby leciało z drugiego piętra. Ale też dobrze się rusza, jest sprawny, co przy takim wzroście nie jest przecież oczywiste. Umie urozmaicić grę, zagrać skróta, slajsa itd.
Na co musi uważać z Mayerem?
- Mayer to kombinator. Ma bardzo dobry return, z forhendu ma dziwny zamach, umie zagrać niespodziewanego dropszota. Cały czas stara się zmieniać rytm. Umie grać z kontry. Wszystko będzie zależało od serwisu Jurka. Jeśli zagra agresywnie, ma szansę na zwycięstwo.
Jakie rady na przyszłość dałby pan młodszemu koledze?
- Niech wejście do setki rankingu ATP nie będzie celem samym w sobie. Najtrudniejszy jest pierwszy rok po awansie do setki. Kiedy rywale powoli uczą się, jak grasz, i jak można cię pokonać. Jurek ma podobną grę do mnie, niebezpieczną, zaskakującą. Ale są sposoby, by mnie zneutralizować, co pokazał choćby Cilić. Musi uważać, żeby przeciwnicy nie znaleźli ich zbyt łatwo i szybko. Jurek powinien też jeździć na większe turnieje. Nie grać już challengerów, ale spróbować występów w eliminacjach do imprez ATP. To dużo daje, bo nawet, jak nie przejdzie eliminacji, to trenuje z dużo lepszymi tenisistami, uczy się. Turnieje ATP a challengery to inny świat.