Chińsko-włoski finał kobiet w Paryżu

Na Li zagra z Francescą Schiavone o tytuł na kortach Rolanda Garrosa. W piątek od 14 męskie półfinały: Rafael Nadal - Andy Murray i Roger Federer - Novak Djoković. Transmisje w Eurosporcie, relacje na żywo w Sport.pl.

Roland Garros: 1/4 finału mężczyzn ? 1/2 finału kobiet ?

Schiavone pokonała w półfinale Francuzkę Marion Bartoli 6:3, 6:3 i ma szansę zostać pierwszą od czasów Justine Henin tenisistką, która zdoła obronić tytuł w Paryżu. Włoszka za trzy tygodnie kończy 31 lat i gdyby jej się to udało, zostałaby najstarszą triumfatorką singlowego Szlema po Martinie Navratilovej. Urodzona w Czechosłowacji Amerykanka zwyciężyła w 1990 r. na Wimbledonie jako 33-latka.

Schiavone znów zaczarowała Paryż swoim szerokim uśmiechem, wielką walecznością i niepowtarzalnym stylem gry - nastawionym na atak, pełnym pięknych wolejów, podkręconych piłek. Bartoli nie lubi przeciwniczek grających tak kombinacyjny tenis, ze Schiavone poległa po raz piąty.

Rywalką Włoszki w finale będzie inna weteranka - 29-letnia Chinka Na Li, która w drugim półfinale pokonała 6:4, 7:5 Marię Szarapową. Większość ekspertów stawiało na potężnie uderzającą Rosjankę, ale okazało się, że Chinka umie przeciwstawić się jej sile. Świetnie ruszała się po korcie, popełniała mało błędów i umiała bezlitośnie skontrować Szarapową. Obie przyznały po meczu, że znacznie dla wyniku miał wiatr - bardziej przeszkadzał Rosjance, zwłaszcza przy serwisie.

Choć od początku mówiło się w Paryżu, że skład finału kobiet może być zaskakujący, to na taki właśnie zestaw nie stawiał absolutnie nikt. Schiavone przed French Open spisywała się fatalnie - długo przegrywała w I i II rundach. Podobnie było z Li, która w styczniu odniosła życiowy sukces dochodząc do finału Australian Open, ale później wpadła w turbulencje formy. Zaczęła grać lepiej dopiero, gdy odsunęła od siebie męża trenera. - Ten układ się jednak nie sprawdzał. Dobrze nam ze sobą, ale jako mąż i żona. Potrzebowałam nowego impulsu - tłumaczyła Chinka.

W piątek o finał grają mężczyźni. Po raz pierwszy od 2006 r. w półfinałach Szlema zagra w komplecie pierwsza czwórka z listy ATP. Rafael Nadal (nr 1) będzie zdecydowanym faworytem w starciu z Andym Murray'em (4), bo na czerwonej mączce nigdy ze Szkotem nie przegrał. Murray miał też najłatwiejszą drabinkę ze wszystkich półfinalistów (w ćwierćfinale ograł nierozstawionego Chelę). Brytyjczycy mają jednak nadzieję, że ich ulubieniec, potrafiący zaczarować piłkę na korcie bajeczną techniką, zagra co najmniej tak dobrze, jak kilka tygodni temu w Monte Carlo, gdy urwał Nadalowi seta i długo toczył z nim wyrównaną walkę.

W drugim półfinale niepokonany od 43 meczów Novak Djoković (2) zmierzy się z Rogerem Federerem (3). Szwajcar jako jedyny nie stracił jeszcze w Paryżu seta, do tej pory zachwycał, i wiele osób wierzy, że może zatrzymać Serba. Federer po raz pierwszy od kilku lat gra bowiem w Szlemie bez żadnej presji, nikt na niego nie stawiał. - Presja będzie na Djokoviciu, on jest faworytem - podkreśla Roger, który ma z Serbem dodatni bilans zwycięstw na mączce (2-1), jest też ostatnim tenisistą wiedzącym jak smakuje wygrana nad Djokoviciem - pokonał go w listopadzie 2010 r. w finałach Masters w Londynie. A jak wiadomo, historia lubi zataczać koło. Większość fachowców w takie bajki jednak nie wierzy - Serb pokonał w tym roku Federera trzy razy, jeśli przez ostatnie kilka dni nie stracił pewności siebie, powinien znów przeważyć. - Nie wiem kto wygra, ale to będzie mecz najlepszego dziś tenisisty świata z najlepszym graczem w historii tenisa - stwierdził Rafael Nadal.

Bez adminów. Najmocniejsze poglądy na Facebook.com/Sportpl ?

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.