Roland Garros. Dobry początek Radwańskiej. Kolej na "boom-boom"

Agnieszka Radwańska awansowała do II rundy wielkoszlemowego turnieju French Open. W swoim pierwszym spotkaniu Polka pokonała Austriaczkę Patricię Mayr-Achleitner 6:1 6:2. Kolejną rywalką dla Polki będzie Hinduska Sania Mirza.

Twoi znajomi już nas lubią. Sprawdź którzy na Facebook.com/Sportpl ?

Agnieszka Radwańska pojawiła się na korcie numer 3 z kolejnym opatrunkiem. Tym razem na lewym udzie. Swoją grą szybko jednak dała do zrozumienia, że nie będzie miał on żadnego wpływu na jej dyspozycję. Radwańska potrzebowała zaledwie dziesięciu minut, aby objąć prowadzenie 3:0. Agnieszka imponowała spokojem i różnorodnością zagrań. Mając po drugiej stronie siatki zawodniczkę, która poza siłą nie miała zbyt wiele do zaoferowania, okazało się to postawą wprost idealną.

Polka od samego początku prowadziła grę oraz decydowała o tempie wymian. Gdy rywalka mocnymi uderzeniami zdobywała dwa kolejne punkty, Radwańska podnosiła piłkę uniemożliwiając Mayr kontynuowanie ataków.

Kolejne wygrane gemy wprowadziły w poczynania Agnieszki więcej luzu. Na tyle dużo, że przy piłce setowej Polka zaprezentowała akcję w stylu serve and volley. Druga partia była trochę bardziej zacięta, ale Austriaczka nie miała pomysłu na przeciwstawienie się dobrze grającej Polce. - Dobrze mi się grało. Po tym meczu nie mam sobie nic do zarzucenia - komentowała po spotkaniu Radwańska. I mieć nie powinna, bo po kolejnych akcjach przy siatce i skrótach, do których rywalka nawet nie biegła, ręce same składały się do oklasków.

Kort numer 3, na którym rozgrywane było spotkanie, teoretycznie sprzyjał stylowi, jaki prezentuje Mayr-Achleitner. - Trenowałam na wszystkich kortach z wyjątkiem Suzanne Lenglen (drugiego co do wielkości). Korty pierwszy i trzeci są zdecydowanie najszybsze - zdradziła po meczu Agnieszka. Nauczona doświadczeniem sprzed roku, kiedy na tym samym obiekcie miała sporo problemów w drugim secie meczu z Eleną Baltachą, tym razem uniknęła podobnych tarapatów. Polka zachowała koncentrację do końca spotkania i po 61 minutach awansowała do drugiej rundy. - Na ziemi mecz rzadko trwa jedną godzinę - komentowała zadowolona zwyciężczyni.

Agnieszka kontra zdrowie

Czas spotkania ma tym większe znaczenie, że Agnieszka cały czas ma problemy z kręgosłupem w odcinku lędźwiowym. - Każde wejście na kort powoduje, że jest coraz gorzej. Odpoczywając robię jeden krok w przód, a wychodząc na kort dwa kroki do tyłu - opisywała swoje problemy zdrowotne Radwańska. Cieszy jedynie, że w grze nie przeszkadza Polce zabandażowane udo. - To nic poważnego - zapewnia najlepsza polska tenisistka.

Na pytanie o faworytkę turnieju Agnieszka wzruszyła ramionami. Jej zdaniem przewidzenie wyników turnieju kobiet jest wyjątkowo trudne. - U nas można coś wróżyć dopiero od ćwierćfinałów - tłumaczyła.

Kolejną przeciwniczką Radwańskiej będzie Hinduska Sania Mirza. Panie w singlu nie spotkały się ani razu, ale Agnieszka miała okazję poznać styl gry rywalki, głównie z powodu rozgrywek deblowych. - Ona gra "na raz" - stwierdziła Polka sugerując, że dominującym czynnikiem w grze Mirzy jest siła. - Mirza to "boom-boom", trzeba na nią uważać. Jednak to Agnieszka jest faworytką - wtórował córce Piotr Radwański, który w poniedziałek nie miał powodów do zdenerwowania.

Występ Agnieszki w meczu I rundy znakomicie współgrał z kolorem paznokci jaki na tą okazję dobrała. Niebieski to przecież symbol spokoju i kreatywności. Oby szczęśliwy lakier nie zszedł aż do finału.

Tak relacjonowaliśmy mecz Agnieszki Radwańskiej na Z czuba ?

Więcej o: