Roland Garros. Soederling ustrzelił Federera w Paryżu

Robin Soederling pokonał Rogera Federera 3:6, 6:3, 7:5, 6:4 w ćwierćfinale Rolanda Garrosa. O finał zagra z Tomasem Berdychem. U kobiet też niespodzianki.

Sport.pl na Facebooku! Sprawdź nas ?

Broniący tytułu Federer przyjechał do Paryża bez mistrzowskiej formy, ale przez tydzień doskonale umiał to ukryć. Dla niepoznaki wygrywał mecze, nie tracił setów, a po zwycięstwach żartował i tryskał pewnością siebie. Dopiero Soederling złapał Szwajcara za rękę, odkrył jego karty i pokazał, że blefuje. Pod ostrzałem potężnych serwisów (ponad 215 km/godz.), destrukcyjnych forhendów i płaskich bekhendów Szweda tenis Federera najpierw zmarkotniał, potem zbladł, aż kompletnie rozpłynął się w dżdżystej pogodzie. Szwajcar zaczął pudłować, uderzać ramą, straszyć metrowymi autami. Grał tak, jak w Miami, Indian Wells, Rzymie i Estoril, gdzie w tym roku przegrywał ze średniakami. Kto pamiętał o tamtych wpadkach, nie był bardzo zaskoczony kolejną. Federer nie był w formie ani na obronę tytułu ani na wyczekiwaną przez wszystkich konfrontację z Rafaelem Nadalem.

Porażka Szwajcara jest więc sensacją umiarkowaną, na pewno jednak jest wydarzeniem historycznym. Federer nie awansował bowiem do półfinału Wielkiego Szlema po raz pierwszy od czerwca 2004 r. Wtedy ostatni raz w Szlemie przegrał wcześnie - w III rundzie z Gustavo Kuertenem. Potem były 23. kolejne półfinały, a po nich aż 20 finałów i 16 tytułów. Statystyka jakiej w tenisie nikt nie miał i mieć raczej nie będzie.

Człowiek na przerwanie tego triumfalnego pochodu Federera trafił się chyba najwłaściwszy z możliwych. Soederling rok temu sprawił sensację dekady pokonując w Paryżu zmierzającego po piąty z rzędy tytuł Nadala. I tak, jak Hiszpan przez 12 miesięcy wrócił do formy wielkiej, być może znów zwycięskiej, tak na Federera spadł teraz Soederling, w roli paryskiego nieszczęścia. Pełna symetria, potęgowana jeszcze tym, że to przecież udany rewanż za zeszłoroczny finał.

Soederling też pisze swoją historię, bo pokonał Federera pierwszy raz w życiu, po 12 próbach nieudanych. Na pewno spora w tym zasługa trenera Magnusa Normana, świetnego przygotowania fizycznego, rosnącej mocy uderzeń, silniejszej psychiki. Ale przede wszystkim słabości Federera, który od Australian Open jest tylko cieniem mistrza jakim zwykle w Szlemach bywa.

O finał Soederling zagra z Tomasem Berdychem, który w drugim ćwierćfinale łatwo pokonał Michaiła Jużnego. Czech gra podobnie do Soderlinga, też mocno i odważnie. Jeśli jednak w tym roku ma być symetrycznie, to w finale znów zobaczymy Szweda, a naprzeciw niego powinien stanąć Nadal (Hiszpan gra dziś z Nicolasem Almagro, a Novak Djoković z Juergenem Melzerem).

Wśród kobiet Karolina Woźniacka utonęła w morzu top-spinów Franceski Schiavone, która w wieku 29-lat została pierwszą Włoszką w półfinale Szlema. O finał zagra z inną weteranką, 28-letnią Jeleną Dementiewą. Rosjanka wygrała z Nadią Pietrową, a raczej poczekała aż rodaczka się rozpłacze i nie będzie mogła biegać, bo kontuzjowane udo odmówiło posłuszeństwa. W pozostałych ćwierćfinałach Serena Williams gra z Samanthą Stosur, a Jarosława Szwedowa zmierzy się z Jeleną Janković.

W ćwierćfinałach odpadły polskie deble. Mariusz Fyrstenberg i Marcin Matkowski nie mieli szans w starciu z Lukaszem Dlouhym i Leanderem Paesem (nr 3). Łukasz Kubot i Oliver Marach z Danielem Nestorem i Nenadem Zimonjiciem (nr 2) walczyli dłużej, ale też przegrali.

Wtorek na Roland Garros ?

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.