Australian Open: Kim Clijsters o Radwańskiej, ale tylko po flamandzku

- Agnieszka nie gra wielu winnerów, ale świetnie umie ocenić sytuację na korcie. Przypomina mi Martinę Hingis - mówi Kim Clijsters, która w ćwierćfinale Australian Open zmierzy się z Agnieszką Radwańską. Polka na wtorkowym treningu ćwiczyła dużo ofensywnych akcji. W rolę Belgijki wcieliła się jej siostra Urszula. Czy Agnieszka zdoła czymś zaskoczyć Clijsters? Relacja z Melbourne korespondenta Sport.pl.

Wiadomo już, że spotkanie, którego stawką będzie półfinał Australian Open odbędzie się w środę ok. godz. 12.30-13 lokalnego czasu na głównym korcie, czyli Rod Laver Arena. W Polsce będzie wtedy 2.30-3 w nocy z wtorku na środę. Relację przeprowadzi Eurosport. Polka i Belgijka wyjdą na kort po spotkaniu Czeszki Petry Kvitowej z Rosjanką Wierą Zwonariewą, które zacznie się o 1 w nocy.

Clijsters na konferencji prasowej po zwycięstwie w 1/8 finału nad Jekateriną Makarową, która odbyła się o 1.30 w nocy z poniedziałku na wtorek lokalnego czasu, nie powiedziała nic na temat Radwańskiej. Później długo opowiadała jednak, co wie o Polce belgijskim dziennikarzom po flamandzku.

- Powiedziała, że pamięta jedyny ich wspólny mecz z IV rundy Wimbledonu 2006. Jej zdaniem tenis Radwańskiej bardzo się od tego czasu nie zmienił. Oczywiście jest mocniejszy i szybszy, bo wtedy Polka była jeszcze bardzo młoda, ale jego fundamenty są takie same - opowiada Sport.pl jeden z Belgów.

- Kim powiedziała, że Agnieszka nie gra wielu winnerów, że bazuje na regularności i świetnie umie czytać grę. Wie, gdzie trzeba w każdym momencie zagrać piłkę. Stwierdziła też, że trzeba koniecznie atakować serwis Polki, bo nie jest zbyt mocny. Mówiła, że Radwańska przypomina jej stylem gry Martinę Hingis, bo ona też świetnie czuła piłkę, ale nie serwowała mocno - relacjonował belgijski dziennikarz. - Kim podkreśliła, że musi zagrać agresywnie, ale z drugiej strony spokojnie, rozważnie w defensywie, żeby nie dać się ponieść emocjom. Jeśli zachowa odpowiednią proporcję, powinna wygrać.

Na pytanie, czy Radwańska będzie w stanie sprawić sensację, Belgowie kręcili przecząco głowami: - I tak dużo już osiągnęła wracając po kontuzji. Kim jest w zbyt dobrej formie, nie odda jej tego meczu.

W Polkę nie wierzą też bukmacherzy. Zdecydowaną faworytką jest Clijsters - za jednego postawionego na nią dolara, wypłacą w przypadku zwycięstwa ledwie 12 centów. Wygrana Agnieszki jest warta 5 dolarów i 30 centów.

We wtorek Radwańska trenowała przed południem na korcie numer cztery. W rolę Kim Clijsters wcieliła się jej młodsza siostra Urszula, która zagrywała dużo mocnych piłek po rogach. - Jak będziesz grać w pół kortu, to Clijsters cię natychmiast skontruje - mówił do Agnieszki trener Robert Radwański. Na treningu rozstawiona z nr. 12 Polka ćwiczyła sporo wyjść do siatki, widać było, że szkoleniowiec - podobnie jak w meczu z Chinką Shuai Peng - będzie chciał ustawić córkę do gry jak najbardziej ofensywnej.

- Kim jest w formie. To jest dziewczyna z pierwszej dziesiątki, w jej tenisie nie ma dziur, czy słabszych uderzeń. Trzeba zagrać na 100 procent. Gram bez presji, osiągnęłam już więcej niż ktokolwiek przypuszczał. Postaram się zagrać najlepiej jak potrafię, po tych kilku rundach wróciła mi pewność siebie. Zobaczymy, co z tego wyniknie - tak o meczu z Clijsters mówiła dzień wcześniej Radwańska.

"To mój najważniejszy ćwierćfinał" - zapewnia Radwańska ?

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.