Australian Open. Finał mężczyzn: Najlepszą obroną Federera jest atak

Szkockie muskuły zamieniły się w szkockie łzy, gdy Roger Federer, grając odważnie od początku do końca, zniszczył w finale Andy'ego Murraya 6:3, 6:4, 7:6 (13-11). Szwajcar zdobył swój 16. tytuł w Wielkim Szlemie. Konkurentów dla niego znów nie widać.

- Płaczę jak Roger rok temu, szkoda tylko, że nie umiem grać tak jak on. Przepraszam, że nie dałem rady - mówił przez łzy 22-letni Murray, odbierając na Rod Laver Arena nagrodę za drugie miejsce. Eksperci wieszczyli początek nowej ery, wielu wierzyło w Szkota i złamanie trwającej od 74 lat brytyjskiej wielkoszlemowej posuchy, ale nic takiego nie nastąpiło. Wręcz przeciwnie, w tenisie nagle wrócił stary porządek z Federerem dominującym, zwycięskim. Gładko, w trzech setach. Tak było przed erą Rafaela Nadala i tak jest znowu.

Szwajcar zagrał genialnie taktycznie, spychając Murraya od samego początku do defensywy, z której Szkot nie umiał się wygrzebać właściwie aż do końca meczu. Forhend, do przodu, wolej, koniec - to był zwycięski kod Federera. Przez środek, defensywnie, trzymać się z tyłu - tak grał ważne piłki Murray. - Nie wykorzystał potencjału swojego bekhendu, zadecydowanie za mało atakował. Taktyka z czekaniem na błędy Federera to nie jest dobry pomysł na finał Szlema - komentował Patrick McEnroe, kapitan amerykańskiej reprezentacji w Pucharze Davisa i ekspert ESPN.

Szkotowi na początku meczu najnormalniej w świecie trzęsły się ręce, nie potrafił dobrze zaserwować. Ale kto by potrafił, mając na ramieniu tak duży ciężar. Całą Wielką Brytanię.

Później było ciut lepiej, ale ataku, ofensywnego zrywu w stylu Williama Wallace'a nie zobaczyliśmy, a tylko tak Murray mógł dobrać się do Federera. Nawet w emocjonującym tie-breaku, gdy Szkot miał pięć piłek setowych, Roger zawsze ruszał do przodu. Bronił się atakiem i bronił się skutecznie. Szwajcar w całym spotkaniu wygrał aż 31 akcji przy siatce. Murray na ofensywie oszczędzał jak prawdziwy Szkot. Wygrał tylko 14 razy. - Piłki wracały do mnie z takim przyspieszeniem, że nie mogłem nic zrobić. I tak gram lepiej, niż dwa lata temu - mówił potem smutno na konferencji. Brytyjscy dziennikarze pokiwali na to głowami i poszli pisać swoje teksty, że 74-letnia posucha trwa dalej.

Federer został pierwszym od siedmiu lat ojcem, który wygrał w Szlemie. Ostatnim był Andre Agassi w 2003 r. Wielu ekspertów, m.in. John McEnroe, twierdziło, że Szwajcarowi będzie mniej zależało, że będzie gorzej przygotowany, że utonie w morzu pieluch i innych obowiązków. - Wygrać jako tata to bardzo przyjemne uczucie, ale mam zamiar kontynuować, aż córki będą mogły przyjść na mecz i zobaczyć mnie na własne oczy - triumfował wczoraj Federer.

Jego 16. tytuł w Szlemie to już o dwa więcej niż poprzedni rekord Pete'a Samprasa, a zanosi się na kolejne, bo dla Federera znów nie widać żadnej konkurencji. Energochłonny tenis Nadala skończył się nagle wraz z jego kolanami, Djoković i del Potro, po jednorazowych wybuchach, nagle zamienili się w wulkany wygasłe. Murray sprawia na razie wrażenie, że pójdzie raczej w ślady wiecznie przegrywającego ważne mecze Andy'ego Roddicka, niż Rafaela Nadala, jeśli chodzi o konfrontacje z Federerem. Dawidienko? Roboty z genialnymi ludźmi nie wygrywają, to już przerabialiśmy.

- Czuję się pewnie, miałem kilka rzeczy do udowodnienia. To był jeden z najlepszych meczów, jaki rozegrałem od dawna, być może w ogóle. Andy kiedyś pewnie wygra w Szlemie, ale trzeba przyznać, że trafił na ciężkie czasy - uśmiechał się na konferencji mistrz z Bazylei.

Na drugie miejsce w rankingu ATP awansuje dziś Djoković, Murray będzie trzeci, a Nadal i jego kolana osuną się na czwartą lokatę. Federer na czele listy najlepszych spędza właśnie 268. tydzień. Prawdopodobnie w czerwcu po Roland Garros pobije rekord Pete'a Samprasa, który liderem był 286 tygodni.

Na koniec, po wszystkich pytaniach o rekordy, dziennikarze spytali Federera, jak będzie świętował sukces. - Sprawdzę, czy córki śpią, przytulę je, a potem usiądziemy z rodziną i przyjaciółmi i coś sobie dobrego zjemy - odparł najlepszy tenisista świata.

653

 

tys. widzów obejrzało na żywo wszystkie mecze tegorocznego Australian Open. To rekord w Wielkim Szlemie

Skąd się wziął najlepszy polski tenisista od czasów Fibaka? Łukasz Kubot ?

Więcej o: