Australian Open. Ludzie twardzi, twardsi i Serena Williams

Nikołaj Dawidienko, czyli robot z rakietą, zaciął się nagle w drugim secie i Roger Federer, po zwycięstwie 2:6, 6:3, 6:0, 7:5, mógł awansować do 23. wielkoszlemowego półfinału z rzędu. U kobiet groźne miny robią Chinki, ale wszystko wskazuje na finał Sereny Williams z Justine Henin.

Łukasz Kubot powiedział któregoś dnia, że Nikołaj Dawidienko ma przezwisko "PlayStation". - Bo wygląda jakby był wyjęty wprost z gry komputerowej. Uderza dokładnie, pewnie, może biegać godzinami, a i tak trafi w kort. Jest jak robot - mówił Polak.

Kiedy rosyjski robot wyszedł w środę na kort w ćwierćfinale i zaczął ciskać piłkami, Roger Federer długo tylko bezradnie wodził za nimi wzrokiem. Tak szybko przelatywały obok niego. Dawidienko pokonał Szwajcara w ich poprzednich dwóch pojedynkach - w listopadzie na Masters w Londynie i w styczniu w Dausze. W Melbourne szeptano więc dość głośno, że jeśli ktoś może zatrzymać Federera, to właśnie Rosjanin.

Dawidienko sprawiał wrażenie, jakby doskonale wiedział, jak dobrać się do Federera. Grał niezwykle agresywnie, mylił się rzadko, a z wysokości trybuny prasowej na Rod Laver Arena przypominał rzeczywiście zlepek błyskawicznie poruszających się po ekranie komputera pikseli.

Niedaleko nas siedział jeden z rosyjskich dziennikarzy. Cieszył się, uśmiechał, ale też kręcił z troską głową: - Kolia, tylko tego teraz nie spie..., jak to potrafisz.

Rosyjskie mądrości rzadko nie trafiają w sedno. Nie inaczej było tym razem. Kiedy nagle kółka zębate robota Dawidienki z niewyjaśnionych przyczyn się zacięły, jego upadek był szybki i bardzo bolesny - od stanu 3:1 w gemach i 40:15 w drugim secie, Rosjanin przegrał 13 kolejnych gemów z rzędu (!), czyli dwa sety i kawałek, praktycznie nie istniejąc w tym czasie na korcie.

Federer pokazał, że akurat z tym rywalem ważne mecze grać umie, jest twardy i nie ustąpi. W końcówce czwartego seta Rosjanin zagrał jeszcze kilka świetnych piłek, ale kiedy było trzeba, to Szwajcar wyciągał z rękawa asa. Dosłownie. - Nikołaj to typ zawodnika, który potrafi grać na niebotycznym poziomie, ale nie przez cały mecz. Wiedziałem, że prędzej, czy później zwolni, a ja dostanę szansę. Wywierałem na niego presję, a on z presją nie gra już tak dobrze - tłumaczył potem Szwajcar.

- Dawno nie widziałem takiej katastrofy. Dawidienko po prostu przestał grać w II secie. Powinien zwolnić, poczekać, a on był niecierpliwy. Nie wytrzymała jego głowa, co przełożyło się na drewniane nogi i ręce z ołowiu - komentował Jim Courier, ekspert Channel 7.

- Znowu, znowu, znowu - wzdychał Dawidienko na swojej konferencji. - Gdybym wykorzystał tamte piłki i wyszedł na 4:1, na 99. procent wygrałbym ten mecz. Nie wiem, dlaczego się tak zablokowałem. Federer w pierwszym secie grał krótsze piłki, w drugim grał bliżej linii końcowej, to było decydujące - stwierdził Rosjanin, który już po raz pięty przegrał z Federerem w Wielkim Szlemie nie wytrzymując presji. Z sali padło pytanie, jak się czuł, gdy Federer mu tak "odjeżdżał". - Pissed off - powiedział po angielsku Dawidienko. Czy ktoś może wygrać z Rogerem? - Ktoś, kto będzie lepiej serwował. Djoković, może Murray.

Federer awansował do 23. wielkoszlemowego półfinału z rzędu. Po raz ostatni przegrał w Szlemie przed ćwierćfinałem w maju 2004 r. z Gustavo Kuertenem na Roland Garros.

Twardością i nieustępliwością wykazała się w pierwszym ze środowych kobiecych ćwierćfinałów Chinka Na Li, która przegrywała z Venus Williams 2:6 i 3:5, ale zdołała odrobić straty i wyrzucić słynną Amerykankę z turnieju. Venus solidnie jej pomogła fatalnym serwisem, ale Li pokazała też pazurki. To drapieżna dusza - z tatuażem nad piersią, w czerwonych włosach i już prawie poza komunistycznym systemem. Płaci federacji tylko 12 proc. zarobków (kiedyś płaciła 60 proc.), nie bywa w ogóle w Chinach i ma szwedzkiego trenera Thomasa Hogstedta. Nie jest też, jak jej rodaczka Jie Zheng, członkiem partii komunistycznej. Ma też poczucie humoru. Kiedy jeden z Włochów zapytał ją zalotnie o czerwone włosy, odparła: - Lubię zmiany, sam spróbuj. Wszyscy się roześmiali, bo Włoch był łysy.

Federer był twardy, Li twardsza, a Serena Williams jest poza wszelka klasyfikacją, nawet diament byłby za miękki. Amerykanka klęczała na korcie jak zbity bokser pod rakietowym ostrzałem młodszej o dziewięć lat Wiktorii Azarenki. Na tablicy wyników było 2:6, 0:4 i nic nie wskazywało, by coś mogło się zmienić. Serena nie trafiała, nie dobiegała, nie istniała. Ale w pewnym momencie w jej oczach pojawił się ten charakterystyczny błysk, po którym jej rywalki już wiedzą, że zaraz chwyci za gardło i puści dopiero po meczbolu. Żal było patrzeć jak gasła Białorusinka.

Serena zagra o finał z Li, a w drugim półfinale zmierzą się Justine Henin i Jie Zheng. Nikt nie spodziewa się, że w sobotę będziemy jeszcze słyszeć język chiński.

Cytat dnia

"Rozczarowany" - tak odparł Dawidienko na pytanie rosyjskiego dziennikarza radiowego, jak się tłumaczy na rosyjski zwrot "pissed off", którego użył na konferencji opisując stan swojej swojego umysłu, gdy Federer wygrał 13 gemów z rzędu.

Wyniki spotkań 1/4 finału gry pojedynczej mężczyzn:

Roger Federer (Szwajcaria, 1) - Nikołaj Dawidienko (Rosja, 6) 2:6, 6:3, 6:0, 7:5

Novak Djokovic (Serbia, 3) - Jo-W. Tsonga (Francja, 10) 6:7(8) 7:6(5) 6:1 3:6 1:6

Wyniki spotkań 1/4 finału gry pojedynczej kobiet:

środa - Serena Williams (USA, 1) - Wiktoria Azarenka (Białoruś, 7) 4:6, 7:6 (7-4), 6:2

Na Li (Chiny, 16) - Venus Williams (USA, 6) 2:6, 7:6 (7-4), 7:5

wtorek - Justine Henin (Belgia) - Nadieżda Pietrowa (Rosja, 19) 7:6 (7-3), 7:5

Jie Zheng (Chiny) - Maria Kirilenko (Rosja) 6:1, 6:3

Radwańska i Kirilenko w półfinale debla! ?

Więcej o: