Australian Open: Belgijskie i polskie koszmary

Kim Clijsters rozbita przez Nadię Pietrową 0:6, 1:6 z hukiem odpadła z Australian Open. Dwóch rund w Wielkim Szlemie po raz czwarty z rzędu nie dali rady przejść Mariusz Fyrstenberg i Marcin Matkowski.

Belgijscy dziennikarze w biurze prasowym na Rod Laver Arena stawali się powoli nieznośni. Głośni, roześmiani od ucha do ucha, dyskutujący nieustannie o możliwych scenariuszach, z których najbardziej prawdopodobny wydawał się ten, że w ćwierćfinale zapełnią swoje gazety relacjami z pojedynku Kim Clijsters z Justine Henin.

Zamilkli nagle w piątek, gdy wrócili wieczorem z Hisense Arena. Clijsters została tam zmiażdżona w III rundzie przez Nadię Pietrową. Rosjanka, która wiele lat temu trenowała w Polsce, zagrała bajecznie, rozrzuciła Kim po korcie potężnymi forhendami. Dobrze serwowała, od początku do końca była zawzięta, pewna swego. W pierwszym secie Clijsters zdołała wygrać pięć piłek! - Zdarza się. Nie umiem tego wytłumaczyć, niczego nie zmieniałam w przygotowaniach, nie wiem, czemu nie umiałam trafiać dziś w kort - mówiła później w wypełnionej po brzegi sali konferencyjnej. Belgowie plotkowali, że córka nie dawała jej spać w nocy. - Prawda jest taka, że wokół Kim było za dużo szumu niezwiązanego z tenisem. Po triumfie w US Open ciągle musiała opowiadać, jak to jest być tenisową supermamą. Zupełnie straciła koncentrację - powiedział korespondent "Het Nieuwsblad". Z Clijsters w Australii było rzeczywiście trochę jak z Andym Murrayem przed Wimbledonem - ona też spoglądała z każdej kolorowej okładki i zachodziła obawa, że za chwilę wyskoczy z lodówki. Bukmacherzy uważali Clijsters za drugą po Serenie Williams faworytkę do końcowego zwycięstwa.

Jej porażka zmartwiła Belgów, ale także Agnieszkę i Urszulę Radwańskie, bo oznacza, że Kim przyjedzie wypoczęta na mecz Pucharu Federacji z Polską, który 6 lutego zaczyna się w Bydgoszczy.

Zanim odpadła Clijsters, do 1/8 finału awansowały Justine Henin i Yanina Wickmayer. Obie z problemami, ale największym zmartwieniem Belgów jest to, że w kolejnym meczu zmierzą się ze sobą.

W II rundzie debla odpadli Mariusz Fyrstenberg i Marcin Matkowski, którzy przegrali z Amerykanami Erikiem Butorakiem i Rajeevem Ramem 2:6, 6:3, 6:7 (2-7). W tie-breaku trzeciego seta, gdy Amerykanie wyszli na komfortowe 5-1, Polakom puściły nerwy. Marcin zaklął jak szewc, a Mariusz roztrzaskał rakietę. Polacy byli wściekli, bo chwilę wcześniej mieli zwycięstwo podane na tacy - prowadzili 6:5, a Mariusz serwował. Ale nie umieli skończyć. - Znów wielkie rozczarowanie. Naszą bolączką są słabe returny. Jeśli jeden z nas gorzej serwuje, to nie mamy żadnego planu B - mówił ze zwieszoną głową Fyrstenberg.

Od 12 miesięcy, czyli od zeszłorocznego ćwierćfinału w Melbourne, nie mogą w Szlemie przebić się przez II rundę. Przegrali kolejno: w II rundzie French Open, I rundzie Wimbledonu i I rundzie US Open. Od tej ostatniej klęski na turnieje jeżdżą z trenerem Radosławem Szymanikiem, ale na razie on też prochu nie wymyślił.

W II rundzie przegrały też Klaudia Jans i Alicja Rosolska, pewnie wygrali tylko Łukasz Kubot i Oliver Marach, którzy w deblu są już w 1/8 finału.

Wyniki

Australian Open. III runda. Kobiety: D. Safina (Rosja, 2) - E. Baltacha (Wlk. Brytania) 6:1, 6:2; A. Bondarenko (Ukraina) - J. Janković (Serbia, 8) 6:2, 6:3; J. Zheng (Chiny) - M. Bartoli (Francja, 11) 5:7, 6:3, 6:0; N. Pietrowa (Rosja, 19) - K. Clijsters (Belgia, 15) 6:0, 6:1; J. Henin (Belgia) - A. Klejbanowa (Rosja, 27) 3:6, 6:4, 6:2. Mężczyźni: R. Nadal (Hiszpania, 2) - P. Kohlschreiber (Niemcy, 27) 6:4, 6:2, 2:6, 7:5; J. M. del Potro (Argentyna, 4) - F. Mayer (Niemcy) 6:3, 0:6, 6:4, 7:5; A. Murray (Wlk. Brytania, 5) - F. Serra (Francja) 7:5, 6:1, 6:4; A. Roddick (USA, 7) - F. Lopez (Hiszpania) 6:7 (4-7), 6:4, 6:4, 7:6 (7-3); J. Isner (USA, 33) - G. Monfils (Francja, 12) 6:1, 4:6, 7:6 (7-4), 7:6 (7-5).

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.