Australian Open. Trwa piękny sen Marty Kostiuk. 15-letnia Ukrainka awansowała do trzeciej rundy i wyrównuje kolejne rekordy

Marta Kostiuk to ukraińska tenisistka, która zadziwia cały tenisowy świat. Do Australian Open dostała się przez trzy rundy kwalifikacji, w poniedziałek przeszła pierwszą rundę drabinki głównej, a w środę awansowała do trzeciej. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że zawodniczka jest sklasyfikowana na 521. miejscu w światowym rankingu, a jej wiek to... 15 lat.

Marta Kostiuk wygrała w 2017 roku juniorski Australian Open, dlatego organizatorzy pierwszego w sezonie turnieju wielkoszlemowego postanowili dać jej dziką kartę do kwalifikacji kolejnej edycji, tym razem już seniorskiej. Mało kto spodziewał się, że tak młoda i niedoświadczona zawodniczka poradzi sobie w nich tak dobrze. Ukrainka pokonała po kolei: Arinę Rodionową (4:6, 6:3, 6:3), Danielę Seguel (1:6, 6:4, 6:2) i Barborę Krejcikovą (6:3, 5:7, 6:0), stając się tym samym pierwszą od 2005 roku 15-latką, która zapewniła sobie udział w drabince głównej turnieju w Melbourne. Wtedy dokonały tego Sesił Karatanczewa i Nicole Vaidisova.

- Przez chwilę byłam szczęśliwa, ale potem zdałam sobie sprawę, że to tylko kolejny mecz. Przecież nie wygrałam turnieju ani nic takiego – powiedziała skromnie tenisistka, dając do zrozumienia, że sam awans nie jest dla niej szczytem marzeń. Wkrótce potwierdziła swoje słowa na korcie.

Losowanie nie było dla niej łaskawe. W pierwszej rundzie miała się zmierzyć z doświadczoną Chinką Shuai Peng, rozstawioną tu z numerem 25. Nikt nie dawał Kostiuk zbyt wielkich szans na ugranie choćby seta, a ona po raz kolejny zszokowała cały tenisowy świat. Pokonała faworyzowaną rywalkę zaskakująco łatwo – 6:2 6:2 w 57 minut, wyrównując tym samym kolejne rekordy. Stała się najmłodszą od czasu Martiny Hingis w 1996 roku zawodniczką, która w Australian Open wygrała mecz i najmłodszą od czasu Cici Bellis (US Open 2014), która zrobiła to w imprezie wielkoszlemowej. Ale jej wciąż było mało.

Spotkanie pomiędzy Martą Kostiuk a reprezentantką gospodarzy, Olivią Rogowską, było pierwszym środowym starciem drugiej rundy na Margaret Court Arena. Rogowska – kiedyś wielka nadzieja Australijczyków, dziś sklasyfikowana dopiero na 162. miejscu w światowym rankingu 26-latka bez sukcesów miała być teoretycznie łatwiejszą rywalką od doświadczonej Peng. Tak szybko jak z Chinką nie poszło, ale Kostiuk powtórzyła wyczyn – tym razem w półtorej godziny pokonała rywalkę 6:3 7:5. Ostatnią tak młodą tenisistką w trzeciej rundzie turnieju wielkoszlemowego była Chorwatka Mirjana Lucić-Baroni – na US Open 1997.

Nie dziwi fakt, że tenisowi eksperci zaczęli nazywać 15-latkę z Kijowa „nową Martiną Hingis”. Podobnie jak znana Szwajcarka zaczęła odnosić ważne zwycięstwa w bardzo młodym wieku. Ona również ma szanse w przyszłości zdobywać liczne tytuły, a pomóc jej w tym może nie byle kto –  były numer 3 rankingu ATP i jeden z najlepszych chorwackich tenisistów, Ivan Ljubicić, który oprócz sprawowania nadzoru nad rozwojem Kostiuk jest także doradcą Rogera Federera.

Jak na wszystkie zachwyty nad swoim młodym wiekiem reaguje sama zainteresowana? – To tylko liczba, która nie ma dla mnie żadnego znaczenia. Jak ludzie wokół emocjonują się, że pokonałam rywalkę starszą ode mnie na przykład o dziesięć lat, moja reakcja jest prosta i krótka: No i co z tego? – mówi.

Kolejne spotkanie będzie dla Kostiuk najważniejszym sprawdzianem w życiu. Sklasyfikowana na 521. pozycji w rankingu Ukrainka zagra w trzeciej rundzie z rodaczką – czwartą rakietą świata, Eliną Switoliną. Nasi południowo-wschodni sąsiedzi już zacierają ręce na to spotkanie i wszyscy możemy być pewni, że Switolina, która uchodzi za jedną z kandydatek do końcowego triumfu, wcale nie będzie tak wielką faworytką tej konfrontacji, jak mogłoby się z pozoru wydawać.

Zobacz wideo
Copyright © Agora SA