Pierwsze dwa sety były popisem tenisa na najwyższym światowym poziomie. - To tenis rodem z science fiction. Jak oni utrzymują ten poziom? - pytał na Twitterze Todd Woodbridge, trzykrotny deblowy zwycięzca Australian Open. Każdy z nich trwał ponad godzinę - 1:14 i 1:21 - a ich losy ważyły się w dramatycznych tie-breakach.
W pierwszym przypadku Murray prowadził 2-0 i 4-2. Przy stanie 5-5 zmarnował fantastyczną okazję do wyjścia na prowadzenie. Z wściekłości aż uderzał rakietą. Proste błędy kosztowały go pierwszą partię.
W tie-breaku drugiego seta poradził sobie znacznie lepiej. Wygrał 7-4, ale przy stanie 6-2 znowu popełnił dość prosty błąd; dzięki niemu Djoković był w stanie jeszcze go postraszyć. Brytyjczyk wyraźnie nie radził sobie w najtrudniejszych momentach, gdy znajdował się pod presją.
Jednak zapowiadało się na to, że trzeci set pójdzie po jego myśli. Szybko wyszedł na prowadzenie 2-0, ale wtedy zupełnie przestał grać. Do końca spotkania ugrał już tylko jednego gema. Dwa ostatnie sety przegrał do trzech oraz do zera. Dość powiedzieć, że trwały one łącznie 69 minut - czyli mniej aniżeli którykolwiek z dwóch pierwszych setów.
Murray w finale Australian Open przegrał po raz czwarty. Dwa lata temu w decydującym meczu również zmierzył się z Djokoviciem - i oba mecze miały podobny przebieg. Dwa pierwsze sety decydowały się w tie-breakach, a potem Serb dość łatwo wygrał pojedynek 3-1. Dla Djokovicia to piąty triumf w Australian Open. Do tej pory nigdy nie przegrał finału australijskiej imprezy.
Kim są partnerki Andy'ego Murraya i Tomasa Berdycha? [ZDJĘCIA]