Australian Open. Azarenka zbyt silna dla Radwańskiej. Półfinał bez Polki

Agnieszka Radwańska tylko w pierwszym secie była równorzędną rywalką dla Wiktorii Azarenki (WTA 3). Polka uległa Białorusince 7:6(0) 0:6 2:6 i po raz piąty w karierze zatrzymała się na wielkoszlemowym ćwierćfinale. - My chyba nie umiemy grać ze sobą dwóch setów- żartowała po spotkaniu Azarenka.

Australian Open: wyniki mężczyzn ? wyniki kobiet ?

- Uwielbiam oglądać Agnieszkę Radwańską, której styl gry przypomina mi Martinę Hingis. Nie za dużo siły, ale wiele przebiegłości. Dziś spróbuje dokonać czegoś przełomowego - emocjonował się przed meczem na Twitterze Brad Gilbert, były trener Andy'ego Roddicka i Andy'ego Murraya.

Spryt Radwańskiej przekuwany był na punkty tylko w pierwszym secie. Partii dziwnej, obfitującej w osiem przełamań serwisów i zawrotną liczbę 41 niewymuszonych błędów.

Po przegraniu pierwszych dwóch gemów, grająca z zabandażowanym prawym udem Radwańska błyskawicznie poprawiła swoją grę i, zgodnie z nakreślonym przed meczem planem, starała się umieszczać piłki jak najbliżej końca kortu. Tym samym odsuwała grającą z piekielną siłą rywalkę od linii końcowej, znacznie zmniejszając jej siłę rażenia.

Azarenka w trwającej 57 minut partii nie grała jednak na miarę swoich możliwości i dawała się nabierać na sztuczki polskiej rówieśniczki. Kumulacja błędów nastąpiła w tie breaku, który Białorusinka zakończyła z zerowym dorobkiem punktowym.

Mentalność zwyciężczyni

Wydaje się, że kluczowe dla losów ćwierćfinału były pierwsze momenty drugiego seta. Najpierw z problemami swój serwis utrzymała Azarenka, a następnie powiększyła prowadzenie pomimo prowadzenia Radwańskiej 30:00. Polka zaczęła grać bardzo czytelnie, a pojedyncze kontrataki nie robiły na rywalce żadnego wrażenia. Po wygraniu trzeciego kolejnego gema, niepokonana w tym sezonie Azarenka zacisnęła pięść i z pasją wydała z siebie gromkie: "come on!". Zachowywała się jak zwyciężczyni, pomimo tego, że jeśli chodzi o bilans setów nadal była o krok z tyłu. Radwańską próbowała wystraszyć już przed meczem, wchodząc na kort im.Roda Lavera w kapturze i kiwając głową w rytm muzyki płynącej ze słuchawek. Prezentowała się niczym światowej klasy pływak przed najważniejszym startem w karierze.

- Myślałem, że po przegraniu pierwszej partii Azarenka będzie w dużych opałach. W drugim secie pokazuje jednak serce i zbliża się do trzeciego - na bieżąco "ćwierkał" Gilbert.

Białorusinka utwierdziła się w przekonaniu, że wynik spotkania zależy wyłącznie od jej postawy i ilości popełnianych błędów. Jako, że ograniczyła je do zdecydowanego minimum (pięć w drugim secie), wygrała partię bez straty gema. Statystyki były dla Radwańskiej bezlitosne w równym stopniu co przeciwniczka: 10 zdobytych punktów i trzy kończące uderzenia w trwającym niespełna dwa kwadranse secie.

Niewykorzystana szansa

Początek trzeciego seta przypominał trochę tego pierwszego - Azarenka odskoczyła na dwa gemy, ale natychmiast przegrała swój serwis. Sytuacja do przejęcia kontroli nad meczem była wymarzona - Białorusinka popełniła dwa podwójne błędy serwisowe, a następnie posmakowała książkowego bekhendowego kontrataku Polki. Zrobiło się 2:3 i przyszedł najgorszy gem serwisowy Agnieszki w spotkaniu. Było w nim wszystko, czego na tym etapie meczu być nie powinno - błędy wynikające ze złego ustawienia, krótkie, niemal proszące o atak returnem drugie serwisy. Azarenka ponownie odskoczyła na odległość dwóch gemów, a doświadczenia z ostatnich sekund wywindowały w górę jej pewność siebie.

Białorusinka pod koniec trwającego 121 minut pojedynku biegała do każdej piłki udowadniając, że poradziłaby sobie nawet w przypadku grania do trzech wygranych setów. Jeżeli chodzi o możliwości Polki, nie można być już tego takim pewnym.

- My chyba nie umiemy grać ze sobą dwóch setów - żartowała chwilę po zakończeniu meczu zwyciężczyni nawiązując do czwartego z kolei w historii wspólnych spotkań meczu rozegranego na pełnym dystansie.

- Po zakończeniu pierwszego seta Azarenka zaczęła grać dużo lepiej, z jeszcze większą agresją. Byłam w solidnych opałach. Koncentrowałam się na swojej grze i próbowałam prezentować swój tenis. Wyraźnie w drugim secie mi się to nie udało - komentowała po meczu Polka.

Agnieszka Radwańska nie wygrała ani jednego z pięciu dotychczasowych wielkoszlemowych ćwierćfinałów. Dla Wiktorii Azarenki półfinał z Kim Clijsters będzie drugim w karierze. Belgijka pokonała we wtorek Karolinę Woźniacką 6:3 7:6(4).

Statystyki meczu:

Co robią tenisiści w Australii, kiedy nie grają?

Więcej o:
Copyright © Agora SA