Tak ten mecz relacjonowało Z czuba ?
Tenisistki długo kazały czekać na swój mecz, ale nie z własnej winy. Zamiast o 6 rano zjawiły się na korcie trzy godziny później, bo fenomenalny o dramatyczny pięciosetowy mecz grali David Nalbandian i John Isner. Ich bój zakończył się po spotkaniu Radwańskiej, którą organizatorzy postanowili przesunąć na inny plac gry.
Mimo długiego czekania Polka świetnie zaczęła mecz - wygrała cztery gemy z rzędu. Rozluźniła się, może nawet na chwilę straciła pełną koncentrację, a może tylko postanowiła wygrać mecz z kwalifikantką jak najmniejszym nakładem sił. Radwańska oddała Argentynce trzy gemy, ale po 44 minutach zakończyła seta wynikiem 6:3.
Jeśli Ormachea - wściekająca się na sędziów, opaskę na głowie, siebie - liczyła na zmianę gry i zryw w II secie to się mocno rozczarowała. Została przełamana przez Polkę już w pierwszym gemie, a gdy kompletnie rozleciała się psychicznie i skupiła głównie na "strzelaniu min" i nerwach zdołała wygrac tylko jednego gema. druga partia meczu trwała ledwie 24 minuty, całe spotkanie nieco ponad godzinę. Mimo gorąca w Melbourne Radwańska nie wyglądała nawet na spoconą.
Nasza tenisistka w trzeciej rundzie Australian Open zmierzy się z reprezentantką Kazachstanu Galiną Woskobojewą (57. WTA), która w swoim meczu wyeliminowała Bułgarkę Cwetanę Pironkową.
Kreacje tenisistek na Australian Open. Wybierz najładniejszą ?