- Świetny mecz - powiedziała po zakończeniu spotkania Szarapowa do Radwańskiej, gdy tenisistki podały sobie dłonie ponad siatką.
Gdy wcześniej w środę Viktoria Azarenka potrzebowała aż 3 godzin i 6 minut, by pokonać w grupie czerwonej Angelique Kerber, nikt nie spodziewał się jeszcze, że nie był to wcale najdłuższy z zaplanowanych na drugi dzień kończącego sezon turnieju meczów.
Radwańska z Szarapową spędziły na korcie aż 3 godziny i 13 minut. Spotkanie zakończyło się o 2.13 w nocy lokalnego czasu w Stambule (w Polsce była 1.13 w nocy)!
Radwańska pokonała w tym roku Szarapową w finale w Miami, odnosząc jedno z najcenniejszych zwycięstw w karierze, ale tak naprawdę w Stambule zagrała lepiej niż w tamtym zwycięskim pojedynku. Lepiej zagrała też jednak Szarapowa.
W nocy ze środy na czwartek zobaczyliśmy u Radwańskiej wszystko to, z czego zawsze słynęła, a więc: żelazną defensywę, świetne poruszanie się po korcie i regularność. Ale po raz kolejny Polka udowodniła, że jest już w stanie nawiązać walkę z najsilniejszymi fizycznie tenisistkami, próbując pokonać je także ich własną bronią, czyli ofensywą. Radwańska od początku bardzo dobrze serwowała a, gdy tylko miała okazję, starała się grać agresywnie.
Było w tym meczu kilka momentów, jakich wcześniej prawie u Polki nie oglądaliśmy - np. Radwańską ruszającą do siatki i wbijającą potężne smecze albo seryjnie uderzającą agresywnie z forhendu. Takiej dawki agresywnego tenisa, nastawionego na kreowanie, a nie tylko psucie i przeszkadzanie, chyba jeszcze w meczu z tak mocną rywalką nie pokazała.
W końcówce Polkę opuściły nieco siły, co sprawiło, że Szarapowa, dysponująca ogromną przewagą siły ognia i warunków fizycznych (ma 192 cm), zdołała przełamać podanie Polki i wygrać ten pojedynek.
Paradoksalnie jednak ten przegrany mecz z ewidentnie lepiej niż w marcu grającą Szarapową pokazał, że Agnieszka podąża we właściwym kierunku. Z Rosjanką między 2007 a 2012 r. przegrała sześć meczów z rzędu, zazwyczaj gładko, nie nawiązując walki. Teraz na korcie zobaczyliśmy ją grającą momentami tak dobrze, że Szarapowa, świadoma tego, że też przyjechała na turniej dobrze przygotowana, momentami miała w oczach autentyczne przerażenie.
Zabrakło naprawdę bardzo niewiele.
Spotkanie z Errani, które rozstrzygnie zapewne, czy Polka awansuje do półfinału - w piątek.