ATP World Tour Finals w Londynie. Polski finał, czyli krok do przodu

Mariusz Fyrstenberg i Marcin Matkowski przegrali w finale Masters 5:7, 3:6 z Danielem Nestorem i Maksem Mirnym. Mimo to jest to jeden z ich największych sukcesów w karierze. Czy w przyszłym roku wygrają Szlema?

Profil Sport.pl na Facebooku - 32 tysiące fanów. Plus jeden? 

Nestor z Mirnym zwyciężyli zasłużenie - w pierwszym secie bezlitośnie wykorzystali w końcówce chwilę słabości Fyrstenberga, który zaliczył wyjątkowo kiepski gem serwisowy i dał się przełamać. W drugiej partii rozstawieni z trójką rywale górowali nad Polakami (nr 8) doświadczeniem i spokojem. Pilnowali własnych serwisów, a przy odbiorze podań umiejętnie wyprowadzali z równowagi Mariusza i Marcina mocnymi returnami pod nogi. Pewniej czuli się też pod siatką, ich ataki były zdecydowane, a polskie często chaotyczne. W szóstym gemie Nestor i Mirnyj przełamali podanie Matkowskiego i prowadzenia już nie oddali.

Wygrała para znacznie bardziej utytułowana. 39-letni Kanadyjczyk Nestor to zwycięzca siedmiu Szlemów, złoty medalista olimpijski, na korcie zarobił prawie 10 mln dol., triumfował w 74 imprezach. 34-letni Białorusin Mirnyj to były znakomity singlista, 18. rakieta świata, ćwierćfinalista US Open, w deblu zgarnął pięć Szlemów, zarobił w sumie ponad 9 mln dol.

Polskie osiągnięcia na tym tle wyglądają wciąż skromnie - Fyrstenberg i Matkowski zarobili po ok. 1,6 mln dol., zagrali właśnie w 20. finale, na koncie mają 11 triumfów.

Finał Masters, za który dostali do podziału 140 tys. dol., to obok tegorocznego finału US Open (wówczas odebrali rekordowy czek na 210 tys. dol.) największy sukces Polaków.

Od czasów Wojciecha Fibaka, który raz zagrał w finale singlowego Masters (1976) i kilkakrotnie w deblowych pod szyldem ATP i WTC, żaden Polak w tej elitarnej imprezie nie dochodził tak daleko.

- Mariusz i Marcin dali z siebie wszystko, przegrali pechowo, w drugim secie dokonali kilku złych wyborów, ale ciężko było przeciwstawić się tak świetnie grającym rywalom. To wielki dzień polskiego tenisa - mówił na antenie Polsatu Fibak.

- Teraz naszym celem jest wygranie Szlema - podkreślili w Londynie Fyrstenberg z Matkowskim. Czy mają szansę? Ostatni rok w ich wykonaniu nie obfitował w spektakularne zwycięstwa - turnieju nie wygrali od czerwca 2010 r., ale w ich tenisie dało się zauważyć pozytywną zmianę jakościową. Za świetny półfinał Masters z Leanderem Paesem i Maheshem Bhupathim na antenie Sky Sports pochwalił ich sam Boris Becker, mówiąc, że pokazali "lepszy deblowy tenis". Polacy powoli przestają być parą uzależnioną od mocnego serwisu, co było ich największym problemem na początku kariery. Dużo lepiej niż kiedyś czują grę pod siatką, zrozumieli, że drogą do deblowych zwycięstw jest atak nie tylko po serwisach, ale czasem też po returnach. Było to widać w tym roku m.in. podczas świetnych meczów w US Open (zwycięstwa z Bopanną i Quereshim, Paesem i Bhupathim), a teraz także w Londynie (ograli Llodrę i Zimonicia, a potem znów Bopannę z Quereshim i Paesa z Bhupathim). - Nie możemy w meczach o stawkę grać zachowawczo i czekać, aż same się wygrają. Po US Open już to wiemy - mówił w rozmowie z "Gazetą" Fyrstenberg.

Polacy powoli powiększają zdobycze w deblowej elicie - wygrywali już z każdą z najmocniejszych par, m.in. z Bobem i Mikiem Bryanami, czyli liderami deblowego rankingu. Bolączką Mariusza i Marcina były dotąd występy w Szlemach, gdzie poza parami, których styl gry świetnie znają, pojawia się mnóstwo debli złożonych z dwóch dobrych singlistów. - Singliści świetnie returnują i często nie możemy ich rozszyfrować, ale z czasem to też się uda - mówił Matkowski po US Open. Tę słabość returnową było widać m.in. we wczorajszym finale, bo to właśnie Mirnyj, czyli były singlista, zabierał Polakom najwięcej punktów.

Polacy mają jednak czas, wciąż uchodzą w elicie za młodzieniaszków - Marcin ma 30 lat, Mariusz jest o rok starszy. Przed nimi co najmniej pięć lat kariery.

Deblowa Liczba

12

 

razy mniejsze pieniądze zarabiają dziś debliści w porównaniu z singlem. W deblu zwycięzcy mogli wygrać maksymalnie 285 tys. dol. do podziału, w singlu - 1,65 mln dol.

Bułgarski Federer i syn marnotrawny tenisowej Ameryki kontratakują

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.