US Open. Jerzy Janowicz strzelał mocno, ale na wiwat

Solidny, skoncentrowany i regularny był 24-letni Hiszpan Pablo Carreno Busta w pierwszej rundzie US Open. Polak bombardował rywala asami, ale i tak przegrał 3:6, 6:4, 2:6, 4:6. W imponującym stylu turniej zaczęła Serena Williams.

Dla Janowicza (ATP 61) to druga z rzędu tak szybka porażka w Wielkim Szlemie - w czerwcu w Wimbledonie też odpadł w pierwszym meczu (z Turkiem Marselem Ilhanem). Teraz znów wydawało się, że ma szansę na zwycięstwo. Carreno Busta to sąsiad Polaka w rankingu - zajmuje 54. miejsce, ale wielkich sukcesów na szybkich kortach nie odnosił, większość kariery grywał w challengerach, czyli mniejszych turniejach. Janowicz zaś to finalista imprez ATP i półfinalista Wimbledonu 2013, na dodatek znacznie górujący nad rywalem warunkami fizycznymi (204 cm do 188 cm).

Ale na korcie szybko stało się jasne, że to będzie typowa dla Polaka męczarnia z rywalem, który w swoim tenisie nie ma może fajerwerków, ale umie zamęczać regularnością i precyzją uderzeń. Janowicz z takimi solidnymi rzemieślnikami od jakiegoś czasu kompletnie sobie nie radzi. Próbuje bombardować serwisem, strzela mocnymi forhendami, posyła desperackie dropszoty, ale nie jest w stanie zmienić tego, że w dłuższych wymianach przegrywa, bo popełnia więcej błędów. I tak wyglądał ten mecz. Hiszpan dał się Polakowi wystrzelać (m.in. 16 asów), ale w kluczowych momentach grał znacznie solidniej.

Janowicz po meczu był przybity, przebywającej w Nowym Jorku korespondentce magazynu "Tenisklub" powiedział tylko, że "rywal zagrał bardzo dobrze". Porażka w pierwszej rundzie może kosztować Polka spadek o kilka miejsc w rankingu. Ale opuszczenie pierwszej setki ATP wydaje się wciąż mało realne - Janowicz straty odrabia bowiem w mniejszych turniejach, gdzie przechodzi kilka rund, bo ma większe szczęście do trafiania na mniej regularnych rywali. O tym, by Polak po słabszych występach w Szlemach miał zmienić coś w swoim sztabie trenerskich czy w sposobie treningów, nic nie wiadomo.

W Nowym Jorku Janowicz zagra jeszcze w deblu w parze z Tomaszem Bednarkiem. Ich rywalami w pierwszej rundzie będą Mariusz Fyrstenberg i Meksykanin Santiago González.

Efektownie zaczęła US Open Serena Williams, która próbuje zdobyć pierwszy od 1988 r. klasyczny Wielki Szlem, czyli wygrać w sezonie wszystkie cztery najważniejsze turnieje. Amerykanka z Rosjanką Witaliją Diaczenko nie straciła gema, a w sumie - ledwie pięć punktów. Przy 0:6, 0:2 Rosjanka skreczowała z powodu kontuzji, co wywołało w amerykańskich mediach dyskusję, czy aby w ogóle była zdolna wyjść na kort. Niektórzy dziennikarze sugerują, że ogromne premie za startowe (blisko 40 tys. dol.) skłaniają zawodniczki do ryzykowania zdrowia i gry z niezaleczonymi urazami.

Póki co, wszystko sprzyja Serenie. Po jednej rundzie w jej połówce drabinki nie ma już żadnej, poza nią, tenisistki z pierwszej dziesiątki rankingu WTA. Maria Szarapowa (3) wycofała się z powodu urazu, a Ana Ivanović (7), Karolina Plišková (8) i Carla Suárez Navarro (10) odpadły w pierwszej rundzie.

Duże poruszenie wywołała telewizja ESPN, która eksperymentowała z przeprowadzaniem wywiadów z tenisistkami w trakcie meczów (Coco Vandeweghe odpowiedziała na kilka pytań po pierwszym secie). "Czy ja dobrze widziałam? A co z koncentracją? Rytmem meczowym? To jakieś nieporozumienie" - oburzała się na Twitterze Karolina Woźniacka.

Dziś polski mecz w drugiej rundzie kobiet: Agnieszka Radwańska - Magda Linette. Zdecydowaną faworytką jest rozstawiona z nr. 15. Agnieszka.

Relacje w Eurosporcie

Zobacz wideo

Najlepsze komentarze czytelników Sport.pl [SIERPIEŃ]

Więcej o:
Copyright © Agora SA