Mecz trwał cztery godziny i 19 minut. To najdłuższy mecz w tegorocznym US Open, ale do rekordu wszech czasów daleko - w 1992 roku Stefan Edberg i Michael Chang na korcie spędzili pięć godzin i 26 minut.
Ale Nishikori z Raoniciem wyrównali inny rekord - najpóźniej zakończonego meczu na US Open. Gdy Nishikori rozstrzygnął wynik na swoją korzyść, w Nowym Jorku była godzina 2:26. Dokładnie o tej samej porze w historii US Open kończyły się dwa mecze - w 2012 roku starcie Johna Isnera z Philippem Kohlschreiberem w trzeciej rundzie oraz maraton z drugiej rundy turnieju w 1993 roku, gdy Mats Wilander grał z Maikelem Pernforsem.
Poniedziałkowe starcie lepiej wytrzymał Nishikori, choć Raonic bombardował go asami (35 w meczu) i zwycięskimi zagraniami (aż 86). Japończyk po raz pierwszy w karierze awansował do ćwierćfinału US Open. Jego rywalem będzie rozstawiony z trójką Szwajcar Stanislas Wawrinka.