US Open. Wielka Williams, świetna Azarenka

W najlepszym kobiecym finale US Open od 17 lat Amerykanka i Białorusinka pokazały, że wieści o śmierci widowiskowego kobiecego tenisa są jednak przesadzone

Serena Williams pokonała Wiktorię Azarenkę 6:2, 2:6, 7:5 po blisko dwuipółgodzinnym thrillerze, który od razu okrzyknięto jednym z najlepszych wielkoszlemowych kobiecych finałów ostatnich lat.

W Nowym Jorku takich emocji nie pamiętał nikt od 1995 r., gdy po raz ostatni Steffi Graf i Monica Seles walczyły tak zaciekle, że mecz decydujący o tytule rozciągnął się na trzy sety.

W niedzielę wielu ekspertów spodziewało się kolejnego jednostronnego pojedynku i łatwego zwycięstwa Sereny. Amerykanka w poprzednich rundach rywalki zmiażdżyła, traciła po trzy-pięć gemów w, nikt nie potrafił jej zagrozić.

Białorusinka się jednak postawiła. Pierwszego seta przegrała szybko, ale potem wściekle zaatakowała i sprawiła, że kibice wreszcie zobaczyli świetny kobiecy mecz o stawkę, w którym nie wszystko zależało od Sereny i jej błędów.

Azarenka wygrywała dłuższe wymiany, bo dużo lepiej poruszała się po korcie, ale potrafiłą też przycisnąć, uderzyć mocno i celnie, tak, że Serena nie miała nic do powiedzenia. W trzeciej partii Wiktoria prowadziła 5:3, a potem 5:4 i serwowała, ale nie umiała pokonać Sereny. Amerykankę znów uratował jej genialny serwis (w całym turnieju posłała 63 asy, o 26 więcej niż Szarapowa, druga najlepiej serwująca!) i dużo mocniejsza głowa. W końcówce, gdy nerwów było najwięcej, zagrała zimno i skutecznie, ręka jej nie zadrżała. Dzięki temu dopadła mniej doświadczoną rywalkę, która wystąpiła dopiero w drugim wielkoszlemowym finale (Serena w 17).

- Dałam z siebie wszystko, niczego nie żałuję, to zaszczyt zająć drugie miejsce, gdy obok stoi tak wielka mistrzyni - mówiła Azarenka, niezwykle chwalona przez amerykańskie media. Białorusinka, mistrzyni Australian Open, słynąca z głośnego pojękiwania na korcie i wojowniczych min, niezbyt lubiana przez fanów, próbuje od jakiegoś czasy zmienić swój wizerunek. "W niedzielę dostała największego plusa, bo na korcie postawiła się Serenie Williams" - napisał Tennis.com.

- Serena jest najlepszą kobietą, jaka kiedykolwiek grała w tenisa. Wyniosła nasz sport na inny poziom. Nawet, gdy z nią przegrywam, czuję, że się uczę - stwierdziła 23-letnia Azarenka, liderka rankingu WTA, młodsza od Sereny o siedem lat, która jednak na 11 meczów z Williams wygrała tylko jeden, ponad trzy lata temu w Miami. - Zazwyczaj mam zastrzeżenia, dziś, mimo, że przegrała, nie mam, bo wiem, że ta porażka i tak sprawi, że Wiktoria będzie jeszcze lepsza - powiedział Samuel Sumyk, pochodzący z Bretanii trener Białorusinki.

Serena zdobyła czwarty tytuł US Open i może odetchnąć, po odczarowała trwającą od czterech lat nowojorską klątwę. Od 2008 r. nie umiała sięgnąć po tytuł u siebie, bo w kluczowym momencie kłóciła się z sędziami i w kontrowersyjnych okolicznościach przegrywała. Tak było w 2009 i 2011 r., a w 2010 r. w ogóle nie wystartowała z powodu kontuzji.

Serena w sumie uzbierała już 15. wielkoszlemowych zwycięstw w singlu. W erze zawodowego tenisa tylko trzy kobiety miały ich więcej: Martina Navratilova (18), Chris Evert (18) i Steffi Graf (22).

Serena miewała jednak w swojej karierze długie przerwy, w których nie grała z pełnym zaangażowaniem, lub leczyła kontuzje. Wielu fachowców widzi już w niej tenisistkę wszech czasów, bo nikt w kobiecym tenisie nie dominował nad rywalkami w tak zdecydowany sposób.

- Nie uważam się za najlepszą, gram w tenisa i staram się to robić najlepiej, jak potrafię - stwierdziła Serena. - Prawdziwych mistrzów definiują zazwyczaj nie zwycięstwa, ale to, czy umieją się podnieść po porażkach - dodała jednak Amerykanka. I trudno nie wiązać tych słów z jej osobą, bo jeszcze dwa lata temu nie było wiadomo, czy nie skończy kariery po ciężkiej zatorowości płucnej i długim pobycie w szpitalu.

Umiała jednak się podnieść i dziś znów rządzi w kobiecym tenisie. Latem wygrała Wimbledon, zdobyła dublet na igrzyskach, teraz dołożyła tytuł w Nowym Jorku.

Serena niedługo kończy 31 lat, ostatnią mistrzynią US Open w jej wieku była Margaret Court w 1973 r. - Wciąż mam motywację, to raczej jeszcze nie koniec - powiedziała Amerykanka.

Redaktor to dopiero jest kibic! Poznaj nas na profilu Facebook/Sportpl ?

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.