Redaktor to dopiero jest kibic! Poznaj nas na profilu Facebook/Sportpl ?
25-latek od lat jest w ścisłej czołówce męskiego tenisa. Mimo to jeszcze nigdy nie wygrał finału turnieju Wielkiego Szlema. W finale tegorocznego US Open spróbuje to zrobić po raz piąty. Zadanie jednak nie będzie należeć do najłatwiejszych, Murray będzie musiał zmierzyć się z obrońcą tytułu, Novakiem Djokoviciem.
Zwycięstwo w ostatnim finale Igrzysk nad Rogerem Federerem sprawiło, że brytyjscy kibice znów uwierzyli, że Andy może sięgnąć po tytuł wielkoszlemowy. - Zwycięstwo w turnieju olimpijskim spowodowało, że czuje znacznie mniejszą presję. Czuje się teraz o wiele lepiej i nie mam wątpliwości co do tego, że umiem wygrywać wielkie turnieje. Być może to dzięki temu jestem w finale - twierdzi Murray.
Szkot z żalem wspomina też swój ostatni przegrany finał w turnieju wielkoszlemowy, kiedy to w czterech setach przegrał na Wimbledonie z Rogerem Federerem.. - Widzieliście jak wiele to dla mnie znaczy. Porażka w kolejnym finale, zwłaszcza na Wimbledonie, nie była łatwa. Teraz jestem jednak znacznie bardziej doświadczony. Wszystkie te dziwne sytuacje, wszystkie porażki czegoś mnie nauczyły. Mam nadzieję, że tym razem wszystko potoczy się zupełnie inaczej - mówi.
Wyrównaną rywalizacje zapowiada faworyt finału, Novak Djokovic, który w czterech tegorocznych pojedynkach z mistrzem olimpijskim wygrał dwa razy. - Większość naszych meczów było bardzo wyrównanych. O zwycięstwie zawsze decydowały detale. Gramy bardzo podobnie i od lat jesteśmy w światowej czołówce, więc znamy się bardzo dobrze. Co prawda na Igrzyskach w Londynie to on wygrał, ale zrobię wszystko, by teraz było inaczej - zapowiada Djokovic.