US Open. Radwańska odczarowała Nowy Jork

Pierwszy raz od czterech lat Polka przebrnęła II rundę US Open. Jej kolejną rywalką będzie Jelena Janković

Drabinki US Open: II runda mężczyzn ? II runda kobiet ?

Rozstawiona z dwójką Agnieszka Radwańska pokonała w czwartek w Nowym Jorku 4:6, 6:3, 6:0 Hiszpankę Carlę Suarez Navarro (WTA 39).

Polka od czterech lat nie potrafiła przejść w US Open II rundy. Za każdym razem, nawet gdy przyjeżdżała uskrzydlona świetnymi wynikami, przegrywała na Flushing Meadows z niżej notowanymi rywalkami: Marią Kirilenko (2009), Shuai Peng (2010) i Angelique Kerber (2011). Nowy Jork stał się dla Polki najbardziej pechową z wielkoszlemowych metropolii, choć do końca trudno było to wytłumaczyć. Korty twarde to teoretycznie jej ulubiona nawierzchnia - wiosną zazwyczaj gra w USA świetnie, tak samo jak jesienią w Azji. - Ale w Nowym Jorku korty są jakieś inne, wolniejsze, sama nie wiem, ale coś mi tu nie pasuje - mówiła przed rokiem.

W czwartek po pierwszym secie pojedynku z bojowo nastawioną Hiszpanką zanosiło się na kolejny odcinek nowojorskiej klątwy.

Suarez Navarro dwukrotnie dochodziła do wielkoszlemowych ćwierćfinałów, w 2009 r. zasłynęła wyrzuceniem z Australian Open Venus Williams, a w tym roku pokonała w I rundzie igrzysk olimpijskich w Londynie mistrzynię US Open - Samanthę Stosur.

Radwańska zaczęła słabo, zbyt bojaźliwie, z rzadka atakowała, głównie przerzucała piłkę przez środek i czekała na błędy rywalki. W pierwszej partii sama popełniła jednak aż 16 niewymuszonych pomyłek. W drugim secie przegrywała już 1:3. Suarez Navarro grała momentami świetnie - skutecznie wywijała jednoręcznym bekhendem, przypominała trochę stylem Justine Henin. Potrafiła zepchnąć Agnieszkę do totalnej defensywny.

Nagle jednak nastąpił wstrząs. Radwańska tupnęła nogą, zdenerwowała się, ruszyła do przodu, zaczęła grać ostrzej, szybciej wchodzić na piłki, rozgoniła Hiszpankę po korcie i... wygrała 11 gemów z rzędu. Nie oddała już rywalce ani jednego.

To był pokaz siły, jakiego w wykonaniu Polki nie oglądaliśmy od Wimbledonu. Po fatalnych igrzyskach w Londynie (porażka w I rundzie), a potem gorszych niż przed rokiem występach na turniejach w USA i Kanadzie (dwa ćwierćfinały), widać było, że Radwańska straciła pewność siebie, że nie potrafi już imponować taką żelazną konsekwencją w defensywie i pomysłowością w ataku jak wiosną, gdy wygrywała turnieje w Dubaju i Miami.

Od połowy drugiego seta znów zobaczyliśmy u Radwańskiej dawną pewność siebie. Polka, mimo wielkiego opatrunku na ramieniu, zaimponowała też wytrzymałością fizyczną. To Hiszpanka, choć rozegrała w tym roku znacznie mniej meczów, pękła i nie miała w końcówce siły biegać.

W III rundzie Radwańska zmierzy się w sobotę z Jeleną Janković (WTA 27), byłą rakietą numer jeden na świecie, która jednak od dawna nie umie odnaleźć wielkiej formy. Serbka przegrała dwa ostatnie pojedynki z Agnieszką - jesienią zeszłego roku w Tokio i w lutym w Dubaju. Za każdym razem były trzy sety, ale Polka decydujące partie wygrywała do zera.

Jeśli Radwańska rzeczywiście odczarowała nowojorskiego pecha, nie rozboli ją nagle bark, a powrót pewności siebie nie jest tylko chwilowy, to może mierzyć w Nowym Jorku wysoko. W jej ćwiartce drabinki najwyżej rozstawiona jest Angelique Kerber (nr 6), którą pokonała latem w Wimbledonie. Inne groźnie brzmiące nazwiska to Venus Williams (w nocy grała z Kerber) i Dominika Cibulkova. Naprawdę ciężko robi się dopiero od półfinałów.

W męskim turnieju Słowak Martin Kliżan (ATP 52) sensacyjnie pokonał 6:4, 1:6, 6:1, 6:3 Jo-Wilfrieda Tsongę. Rozstawiony z piątką Francuz po raz ostatni opadł w II rundzie Wielkiego Szlema pięć lat temu.

32 tysiące fanów. Plus jeden? Profil Sport.pl na Facebooku ?

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.