Jedynie zwycięstwo w pierwszej rundzie było zgodne z oczekiwaniami Alexandra Zvereva i jego kibiców. W kolejnych dwóch spotkaniach 21-latek przeszedł drogę przez mękę. Zarówno przeciwko Dusanowi Lajoviciowi, jak i Damirowi Dzumhurowi musiał gonić wynik 1:2 w setach i triumfować dopiero po rozegraniu pięciu partii. W czwartej rundzie Karen Chaczanow także nie zamierzał oddawać meczu łatwo.
Rosjanin zapisał na swoim koncie pierwszą partię po przełamaniu rywala w kluczowym momencie. W drugim secie Zverev prowadził już 5:3, ale wygrać zdołał dopiero po tie-breaku. Kiedy wydawało się, że wrócił na właściwe tory, Chaczanow całkowicie go zdominował i wygrał trzecią odsłonę do dwóch. Mógł zakończyć spotkanie w czterech, ale nie starczyło mu sił. Popełniał coraz więcej błędów, nie dobiegał też do wielu piłek. Zverev zaś przeciwnie - pokazał, że kondycyjnie jest bardzo mocny, a na pełnym dystansie meczu czuje się znakomicie.
Ostatecznie Niemiec wygrał trzeci z rzędu mecz pięciosetowy, wychodząc w każdym z nich z bardzo poważnych tarapatów. Po raz pierwszy w karierze awansował do wielkoszlemowego ćwierćfinału i wciąż liczy się w walce o końcowy triumf. Aby jednak spełnić marzenie, czeka go zadanie o kilka poziomów trudniejsze niż poprzednie. Po przeciwnej stronie siatki stanie bowiem znakomicie dysponowany w Paryżu Dominic Thiem.
Austriak ze wszystkich turniejów wielkoszlemowych najlepiej radzi sobie właśnie we French Open. W tym roku walczy o trzeci z rzędu półfinał i jak na razie idzie mu znakomicie. Po pokonaniu Ilji Iwaszki, Stefanosa Tsitsipasa i Matteo Berettiniego, w czwartej rundzie zmierzył się z powracającym do optymalnej dyspozycji po kontuzji Keiem Nishikorim. I choć starcie to było zapowiadane jako niedzielny hit na kortach Rolanda Garrosa, to śmiało można powiedzieć, że trochę zawiodło.
Dlaczego? Bo momentami Thiem grał poezję, a Nishikori miał problemy z trafianiem w kort najprostszych uderzeń. Bilans ich bezpośrednich pojedynków wynosił przed meczem 2:0 na korzyść Japończyka, ale to Austriak był faworytem tego pojedynku i przez pierwsze dwa sety spisywał się bez zarzutu. Wygrywał 6:2 6:0 i był na najlepszej drodze do upokorzenia rywala. Ten wówczas trochę się obudził - odrobił straty triumfując w trzeciej odsłonie. To było jednak na tyle z jego strony. Thiem ponownie zagrał lepiej i zakończył spotkanie w czterech setach.
Ćwierćfinał French Open zapowiada się więc bardzo ciekawie. Na kort wyjdzie dwóch młodych zawodników lubiących grać na mączce, którzy są głównymi kandydatami do przerwania hegemonii Rafaela Nadala w Paryżu. Niestety, jeden z nich pożegna się z turniejem jeszcze przed półfinałem, co z pewnością jest na ręke Hiszpanowi.
On o najlepszą czwórkę zagra w poniedziałek z dość niespodziewanym zawodnikiem na tym etapie - Maximilianem Martererem. I jak by nie patrzeć, trudno oczekiwać, by Niemiec choć w najmniejszym stopniu był w stanie nawiązać wyrównana walkę z faworytem do zdobycia 11. tytułu na kortach Rolanda Garrosa.