Roland Garros. Marco Trungelliti największym szczęściarzem turnieju. Odpadł w kwalifikacjach, a już jest w drugiej rundzie

Marco Trungelliti to tenisista, który odpadł w kwalifikacjach Roland Garros, a następnie pojechał do Barcelony na wycieczkę. Ale dzięki szczęśliwemu zbiegowi okoliczności zagrał w drabince głównej paryskiego turnieju. Co więcej, awansował już do drugiej rundy!
Marco Trungelliti Marco Trungelliti Steven Pisano

Większość polskich kojarzy nazwisko Marco Trungellitiego. Przegrał on w ostatniej rundzie kwalifikacji tegorocznego French Open z Hubertem Hurkaczem, przez co to Polak zapewnił sobie awans do głównej drabinki. Argentyńczyk pojechał zaś do Barcelony na wycieczkę i nawet nie planował oglądać turnieju w telewizji. Los miał jednak dla niego inny scenariusz.

Po tym jak z rozgrywek wycofał się Nick Kyrgios, Trungelliti dowiedział się, że w Paryżu może zagrać. Zupełnie się tego nie spodziewał biorąc pod uwagę fakt, że na liście rezerwowej był dopiero ósmy(!). Co więcej, to nie on powinien otrzymać ten przywilej, a Hindus Pranjesh Gunneswaran. Ten jednak po przegranych kwalifikacjach udał się do Włoch na mniejszy turniej i tam już został.

Trungelliti, jak zapewniał na konferencjo prasowej, mocno się zdziwił, ale wykorzystał tę nietypową sytuację. Barcelonę od Paryża dzieli ponad 1000 kilometrów. Argentyńczyk wspólnie z rodziną (mamą, babcią i bratem) wyruszył w tę podróż. samochodem. Na miejsce, po prawie 10 godzinach jazdy, dojechał około północy, a już następnego ranka zmierzył się w pierwszej rundzie z Bernardem Tomiciem.

Spotkanie rozpoczęło się chwilę po godzinie 11. Trungelliti zaprezentował się znakomicie i po czterech rozegranych setach pokonał (6:4, 5:7, 6:4, 6:4) bardziej znanego w tenisowym świecie rywala. Po raz trzeci w karierze awansował do drugiej rundy Rolanda Garrosa - w dwóch poprzednich sezonach czynił to jako kwalifikant, tym razem jako "lucky loser". Teraz zagra z Włochem Marco Cecchinato. I ponownie nie jest bez szans.

Historia Trungellitiego pokazuje, że porażka w eliminacjach oraz daleka pozycja na liście rezerwowej nie oznaczają pewnego braku udziału w drabince głównej. Co ciekawe, Argentyńczyk zameldował się w drugiej rundzie turnieju wcześniej niż jego niedawny pogromca - Hubert Hurkacz. Nasz zawodnik rozegra swój pierwszy mecz dopiero we wtorek. Jego rywalem będzie ćwierćfinalista tegorocznego Australian Open, Amerykanin Tennys Sandgren.