MANU FERNANDEZ/AP
Rafael Nadal rozpoczął sezon na mączce w najlepszy możliwy sposób. Ze względu na nieobecność swojego największego rywala, Rogera Federera, Hiszpan był i wciąż jest oczywistym faworytem do zdominowania wszystkich turniejów na swojej ulubionej nawierzchni. Sposób, w jaki eliminuje kolejnych rywali wprawia jednak wszystkich kibiców w podziw.
Hiszpan przystąpił do rozgrywek na mączce jako lider rankingu ATP, ale od utraty prowadzenia dzielił go zaledwie jeden przegrany mecz - nieważne gdzie, nieważne na jakim etapie. Kibice drugiego w światowym zestawiniu Federera (którego strata wynosi zaledwie 100 punktów) uważnie przypatrują się jego poczynaniom, ale na razie nie mają powodów do zadowolenia. Bo Nadal gra - krótko mówiąc - perfekcyjnie.
CHRISTOPHE ENA/AP
Kwiecień zaczął się tradycyjnie od prestiżowego turnieju w Monte Carlo. Nadal jako światowy numer jeden spisał się bez zarzutu. Szczególnie imponujące było jego zwycięstwo nad Dominikiem Thiemem - zawodnikiem, który również uchodzi za speca od gry na mączce i rok temu jako jedyny pokonał Nadala na tej nawierzchni, w Rzymie. Hiszpan triumfował tym razem 6:0 6:2, co tylko potwierdziło, w jak fenomenalnej jest formie.
Półfinał z Grigorem Dimitrowem i finał z Kei Nishikorim również były czystą formalnością. Nadal poradził sobie z nimi bez żadnych problemów i sięgnął po jedenasty tytuł w Monako.
MANU FERNANDEZ/AP
Tydzień później 31-latek kontynuował swój marsz. W Barcelonie wygrywał kolejno z Roberto Carballes Baeną, Guillermo Garcią-Lopezem, Martinem Klizanem i Davidem Goffinem. W finale zmierzył się z rewelacją rozgrywek, Stefanosem Tsitsipasem. 19-latek może być zadowolony z występu, ponieważ stał się pierwszym Grekiem od 45 lat, który stanął do bezpośredniej walki o tytuł ATP. W starciu z królem mączki miał jednak niewiele do powiedzenia. Nadal wygrał 6:2 6:1 i po Monte Carlo dorzucił także jedenasty tytuł w Katalonii. Jego tegoroczny dorobek już jest imponujący, a sezon na mączce dopiero się rozkręca.
MANU FERNANDEZ/AP
Turnieje w Madrycie i Rzymie zaliczają się do grupy najważniejszych imprez w całym sezonie. Ranga Masters 1000 sprawia, że co roku przybywa tam cała śmietanka światowego tenisa. Rafael Nadal będzie się musiał skonfrontować najprawdopodobniej z kilkoma rywalami z czołówki rankingu. Punktów nie broni aż tak dużo - łącznie 1180. Jeśli uda mu się zwyciężyć w obu miejscach (co jest jak najbardziej możliwe) przystąpi do wielkoszlemowego French Open bez żadnej porażki na mączce. Jeszcze mniej prawdopodobne, by poniósł ją na paryskich kortach, bo jak sam zapewnia - "undecima" Roland Garros to dla niego tegoroczny cel numer jeden.
MANU FERNANDEZ/AP
Wszyscy zwracają uwagę i zachwycają się niebywałą passą Nadala. Począwszy od pierwszej rundy zeszłorocznego Roland Garros, po tegoroczne turnieje w Monte Carlo i Barcelonie Hiszpan notuje same zwycięstwa. Ale co najważniejsze - wszystkie bez straty seta.
Należy dodać, że we wszystkich z nich Nadal przełamał rywala przynajmniej raz. Tylko w jednym meczu (przeciwko Martinowi Klizanowi w Barcelonie) musiał wygrać siedem gemów. Pozostałe kończył wynikami do zera, jednego, dwóch, trzech lub czterech. Łącznie uzbierał już 46 wygranych partii z rzędu. A licznik wciąż rośnie.
MANU FERNANDEZ/AP
Ewentualna porażka Nadala w Madrycie lub Rzymie byłaby ogromną sensacją, ale chyba mało kto w nią wierzy. Wszyscy rywale nastawiają się na French Open, gdzie spróbują przeszkodzić Hiszpanowi w zdobyciu rekordowego, jedenastego tytułu. Novak Djoković i Stan Wawrinka powrócili do współpracy ze swoimi dawnymi szkoleniowcami - Marianem Vajdą i Magnusem Normanem. Czy byli mistrzowie Rolanda Garrosa będą w stanie zagrozić królowi mączki w jego królestwie? Odpowiedź na to pytanie poznamy już niebawem - drugi w sezonie turniej wielkoszlemowy startuje 27 maja i potrwa do 10 czerwca.