Tenis. Siostry Williams wróciły. Zdominują Wimbledon?

Venus i Serena Williams po wielomiesięcznych przerwach spowodowanych kontuzjami powróciły w tym tygodniu na kort. Najsłynniejsze siostry w historii tenisa są krytykowane za arogancki styl bycia i mało finezyjna grę, ale gdy są w formie, wygrywają z kim chcą i jak chcą. Czy zdominują zaczynający się w poniedziałek Wimbledon?

Najbardziej utytułowane siostry w historii tenisa

Kończąca 17 czerwca 31 lat Venus Williams wygrała dotąd siedem turniejów wielkoszlemowych. 29-letnia Serena ma ich na koncie aż trzynaście, ponadto dwanaście razy okazywały się bezkonkurencyjne w deblu.

Triumfy sióstr Williams w Wielkim Szlemie:

. Venus Serena debel
Australian Open 0 5 4
Roland Garros 0 1 2
Wimbledon 5 4 4
US Open 2 3 2

Prawie rok przerwy Sereny

Na turnieju w Eastbourne obie siostry zagrały pierwsze mecze po długich przerwach. Serena po raz ostatni na korcie wystąpiła w finale ubiegłorocznego Wimbledonu, w którym pokonała Wierę Zwonariewą. Później skaleczyła się w stopę na tyle poważnie, że chodziła w stabilizatorze. W wyniku powikłań pojawiły się zakrzepy, które dostały się do płuc. Szybka operacja ocaliła Amerykance życie.

Venus nie grała od stycznia

Przerwa w grze starszej z sióstr była krótsza. Venus po raz ostatni zagrała w tegorocznym Australian Open, gdzie poddała swój mecz w trzeciej rundzie z powodu kontuzji. Leczenie urazu biodra i mięśni brzucha zajęło jej prawie pięć miesięcy.

Trudne początki w Eastbourne

W pierwszej rundzie w Eastbourne obie siostry zagrały trzysetowe pojedynki. Venus pokonała 7:4, 5:7, 6:3 Niemkę Andreę Petković, a Serena oddała seta znacznie niżej notowanej Bułgarce Cwetanie Pironkowej wygrywając 1:6, 6:3, 6:4.
- Pierwszy mecz był zdecydowanie z rodzaju tych stresujących, chciałam tylko zejść z kortu na dwóch nogach. To był pierwszy cel. Wygranie meczu było planem maksimum - mówiła po swoim meczu Venus.

Siostry znów pokazały klasę

W drugiej rundzie Venus pokonała inną byłą liderkę światowego rankingu Serbkę Anę Ivanović 6:3, 6:2.  Zagrała znacznie lepiej niż w pierwszym meczu, nie tracąc ani jednego gema przy swoim serwisie.
Wszystko wskazywało na to, że podobnie łatwo rozprawi się Serena z Wierą Zwonariewą. Amerykanka prowadziła już z finalistką ostatniego Wimbledonu 6:3, 5:3, ale wówczas stanęła, a rywalka poczuła swoją szansę. Ostatecznie Zwonariewa po 3 godzinach i 13 minutach wygrała 3:6, 7:6, 7:5.
- Zrobiła niesamowitą robotę. Wróciła po roku bez gry, a spędziła na korcie ponad trzy godziny grając niesamowity tenis - komplementowała Serenę zwyciężczyni.

Bukmacherzy typują Serenę

Mimo porażki ze Zwonariewą, bukmacherzy widzą w Serenie główną faworytkę do wygrania Wimbledonu. Za jednego funta postawionego na Amerykankę można w przypadku jej wygranej otrzymać cztery.  William Hill odrobinę niżej ocenia szansę Marii Szarapowej (4,5) ale trzecie miejsce należy już do starszej z sióstr Williams, Venus (7).

Największym problemem losowanie?

Gdyby o rozstawieniu w turnieju decydował ranking, Serena zagrała by z 25. a Venus z ostatnim 32. numerem. Organizatorzy biorą jednak pod uwagę także wyniki jakie zawodniczki osiągały na trawie w ciągu ostatnich dwóch lat, w wyniku czego Serena zagra z numerem 7. a Venus 23.
Największym problemem obu sióstr może być sytuacja, gdy wpadną na siebie zbyt wcześnie. Teoretycznie możliwe jest, że zmierzą się ze sobą już w czwartej rundzie. Zadecyduje o tym losowanie zaplanowane na piątek.

Kto zatrzyma siostry?

Silna pozycja sióstr Williams wynika też ze słabości rywalek. Kim Clijsters zrezygnowała ze startu z powodu kontuzji, liderka światowego rankingu Karolina Woźniacka wciąż nie ma na koncie ani jednego wielkoszlemowego triumfu, a Chinka Na Li znacznie gorzej radzi sobie na trawie. Mimo to właśnie one obok Szarapowej należą do tych, które mogą podjąć walkę z Williamsównami.
Mimo iż trawa to ulubiona nawierzchnia Agnieszki Radwańskiej próżno szukać jej nazwiska wśród najpoważniejszych kandydatek do tytułu. W notowaniach Williama Hilla Polka jest dopiero na 18. miejscu (za każdego postawionego na nią funta możemy zarobić 51).

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.