Fyrstenberg i Matkowski w ćwierćfinale debla

- Plan minimum osiągnęliśmy, ale walczymy o więcej - mówili w niedzielę Mariusz Fyrstenberg i Marcin Matkowski po zwycięstwie w Melbourne 6:2, 6:2 nad Rumunami Andriejem Pavelem i Horią Tecaru. Polacy będą teraz walczyć o półfinał Australian Open.

Światowa nr 1 odpadła z AusOpen ?

Dla rozstawionych z szóstką Fyrstenberga i Matkowskiego będzie to dopiero drugi w karierze występ w ćwierćfinale Wielkiego Szlema. Poprzednio udało im się osiągnąć tę fazę dwa lata temu, także w Melbourne. Wtedy doszli do półfinału.

- Wreszcie jesteśmy zadowoleni ze swojej gry. Dobrze serwowaliśmy, wszystko jak należy było też przy siatce - mówili Polacy, po trwającym 54 minuty meczu. To pierwsze spotkanie w tym roku w Melbourne, w którym nie stracili seta. W poprzednich dwóch pojedynkach, a szczególnie w pierwszej rundzie, męczyli się z rywalami. Teraz było inaczej, a Rumuni w całym meczu nie mieli nawet jednej okazji na przełamanie podania Polaków. 35-letni Pavel kilka lat temu był 13. singlistą świata. - Ale od jakiegoś czasu ma kłopoty z plecami, to już nie jest ten sam Pavel, co kiedyś. Nie returnuje już tak dobrze. Ale dziś czuliśmy się znakomicie i chyba nawet nieco słabsza postawa rywali, nie miała tu znaczenia - mówił Matkowski. Pavel występował w Melbourne także w singlu, ale właśnie przez problemy z plecami poddał mecz z Andym Murrayem w I rundzie. - Decydująca była nasza dobra gra. Ważne jest, że z meczu na mecz, czujemy się coraz lepiej. Podtrzymujemy to, co mówiliśmy przed turniejem. Chcemy wreszcie zagrać dobrze w Wielkim Szlemie, co od dawna nam się nie udało. Pod koniec poprzedniego sezonu wygraliśmy turniej z Serii Masters w Madrycie,wystąpiliśmy w półfinale kończącego sezon Masters Cup. Przyszedł czas na duży wynik w Szlemie. Pierwszy krok już jest, bo przecież dotąd tylko raz graliśmy w ćwierćfinale. Byliśmy rozstawieni szóstką, więc wypadało dostać się do ósemki. Od trzeciej rundy w górę, nie ma już jednak żadnych słabych par i miejsca na podknięcia. Zrobimy wszystko, by to nie był koniec - podkreślali Fyrstenberg i Matkowski.

O półfinał Polacy zmierzą się we wtorek lub środę ze zwycięzcami poniedziałkowego pojedynku między leworęcznymi Australijczykami Carstenem Ballem i Chrisem Guccione, a Oliverem Marachem i... Łukaszem Kubotem. Polsko-austriacki duet sprawił w piątek mega sensację eliminując rozstawionych z jedynką Nenada Zimonjicia i Daniela Nestora. - Patrzyliśmy przez chwilę na ten mecz. Łukasz grał świetnie, zresztą Marach też - mówi Fyrstenberg. Polacy uważają, że faworytami w III rundzie są Australijczycy, bo pomogą im trybuny. Mecz zostanie rozegrany na jednym z głównych kortów. - Będziemy oczywiście kibicować Łukaszowi, bo w ćwierćfinale też wolimy uniknąć gospodarzy. Polski mecz w Melbourne byłby więc bardzo ok, także dla nas - zaśmiał się Matkowski.

Spotkanie deblistów na korcie numer dwa oglądało spor polskich kibiców. - To zorganizowana grupa. Fajnie jest mieć swój fanklub. Jak wychodziliśmy na kort, odśpiewali hymn, a w przerwach między gemami cały czas głośno nas dopingowali. Takie rzeczy są na Szlemie właściwie tylko w Australii. Tu już się tak przyjęło, że fani się przebierają, mają szaliki. Fajna sprawa - zakończył Fyrstenberg.

Nie jestem toksycznym ojcem - przeczytaj wywiad z tatą Agnieszki Radwańskiej >

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.