Tenis. Doping? Nie mam nic przeciwko - twierdzi Christophe Rochus

Christophe Rochus, który po czternastu latach zakończył karierę sportową uważa, że doping jest niemal nieodłącznym elementem tenisa. - Pamiętam, jak podczas jednego z meczów mój rywal poszedł do łazienki, a wrócił z niej całkowicie odmieniony. Z jego nosa zaczęła lecieć krew. To było bardzo dziwne - zdradził.

W wywiadzie dla belgijskiej gazety La Derniere Heure, sklasyfikowany w przeszłości na 62. miejscu w rankingu tenisista przyznał, że nie jest przeciwny dopingowi. - Doping w tenisie istnieje. Gdyby niedozwolone środki miały zostać zalegalizowane nie miałbym nic przeciwko. Każdy jest w końcu odpowiedzialny za swoje zdrowie - wyznał Rochus.

Rochus już w przeszłości głośno wypowiadał się na temat dopingu. Będąc zawodnikiem został nawet upomniany w liście jaki otrzymał od ATP. Tym razem podjął kolejną próbę nagłośnienia niewygodnego dla wielu zawodników tematu. - Obserwuję wydarzenia jak każdy inny człowiek. Nie mogę zrozumieć jak ktoś może grać przez pięć godzin w pełnym słońcu, a następnego dnia biegać jak królik - zobrazował sprawę Christophe, starszy brat grającego wciąż Oliviera Rochusa.

- Pamiętam jak grałem mecz przeciwko zawodnikowi, którego nazwiska nie zdradzę. Pierwszego seta wygrałem 6:1, przyszło mi to bardzo łatwo. Przeciwnik w przerwie poszedł do łazienki, a wrócił z niej całkowicie odmieniony. Prowadził w drugiej partii 5:3, ale udało mi się doprowadzić do stanu 5:5. Wtedy z jego nosa zaczęła lecieć krew. To było bardzo dziwne - relacjonował Belg.

- Profesjonalni gracze są narażeni na takie obciążenia, zarówno fizyczne, jak i emocjonalne, które bez wspomagania nie są możliwe do opanowania - stwierdził Christophe.

Rochus wskazuje też na przyczyny sięgania po doping. - Ludzie, którzy zażywają niedozwolone środki doskonale zdają sobie sprawę z ryzyka i ewentualnych konsekwencji zdrowotnych tego czynu. Może to jednak zapewnić finansowy byt ich rodzinom - wyliczał były tenisista.

- Znana jest przecież sprawa Canasa, który dwukrotnie został przyłapany na dopingu. Pomimo tego, zapewnił przyzwoite życie wielu generacjom swojej rodziny - kontynuował Rochus.

Były tenisista ma także wątpliwości co do postępowania Justine Henin, która niespodziewanie, w maju 2008 roku ogłosiła koniec zawodowej kariery. - Mogę tylko powiedzieć, że było to zaskakujące. Nagłe odejście, bez podania konkretnej przyczyny. Zazwyczaj tak wielcy i utytułowani tenisiści zapowiadają zakończenie kariery z wyprzedzeniem, aby zagrać jeszcze wiele turniejów "pożegnalnych" - stwierdził. Belgijka wróciła na światowe korty po 18 miesiącach odpoczynku.

Christophe Rochus zakończył karierę w październiku 2010 roku. Swój ostatni mecz rozegrał podczas kwalifikacji do turnieju w Sztokholmie. Uległ w nim Janowi Hernychowi 4:6 1:6.

Ponad pół miliona dolarów na koncie Kubota?

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.