Baw się z nami w Wygraj Ligę! Wygraj 20 000 zł. ?
Chwile załamania pod koniec drugiego seta przeżyła dwudziestopięcioletnia Rosjanka. Wygrywała 4:2, by przegrać cztery piłki meczowe i ostatecznie tę część meczu 6:7. - Może straciłam koncentrację, może to dlatego, że dawno nie grałam w finale. Byłam zagubiona. Dzięki Bogu wygrałam. Gdybym nie zwyciężyła w San Diego, zastanawiałabym się: kurcze, czy ja powinnam dalej grać w tenisa? - w ten sposób oceniła przegraną partię.
Przed trzecim setem Kuzniecowa udała się do szatni, gdzie zmieniła ubranie. - Wszystkie nerwy, niepokoje znikły. Wyszłam na kort spokojna - powiedziała Rosjanka. - Wygrana była dla mnie wielkim szczęściem i ulgą oczywiście. - dodała
- Myślę, że to był test od Boga, który zdałam - stwierdziła zwyciężczyni turnieju WTA w San Diego.
Agnieszka Radwańska po meczu stwierdziła: - Po spotkaniu takim jak to porażka zawsze bardziej boli, kiedy przegrywasz 1:6, 1:6 wiesz, że byłaś bez szans. W tym wypadku tak nie było.
- Kuzniecowa odbijała piłkę z ogromną siłą. Zmuszała mnie do błędów. Ona gra bardzo dobrze przy linii, bardzo trudno jest grać, kiedy to ona dyktuje warunki. - odniosła się do gry przeciwniczki Polka.
Zapytana o załamanie Rosjanki w drugim secie powiedziała: - W meczu bywają takie momenty, kiedy gra się pod ogromną presją. Mam na myśli piłki meczowe, kluczowe breakpointy. W takich chwilach ręce drżą, trudno jest zapanować nad ciałem i trudno "domknąć" mecz
Polka awansowała w rankingu WTA o jedno miejsce. Obecnie zajmuje dziewiątą pozycję. W rankingu US Open Series, Radwańska wraz z Wiktorią Azarenką i Swietłaną Kuzniecową zajmuje pierwsze miejsce, co dobrze rokuje przed US Open, który zaczyna się pod koniec sierpnia.
Przegrana Agnieszki Radwańskiej >
GALERIA: Mecz finałowy WTA w San Diego w obiektywie ?
kliknij w miniaturkę, żeby przejść do galerii