Tenis. Ivan groźny po latach

12 lat kariery, 642 mecze, kilka tysięcy asów, 75 występów na Masters, żona, dom, dziecko, pieluchy - tyle trzeba było, żeby Ivan Ljubicić wygrał w Indian Wells.

Wspaniałe uczucie - uśmiechał się w niedzielę sensacyjny triumfator prestiżowej imprezy w Kalifornii (pula nagród 3,6 mln dol.). Chorwat pokonał w finale 7:6 (7-3), 7:6 (7-5) Andy'ego Roddicka, odebrał czek na 605 tys. dol. i wszedł do historii tenisa. Jako 31-latek wygrał bowiem swój pierwszy w karierze turniej z serii Masters. Żadnemu weteranowi taka sztuka się dotąd nie udała. Jeśli już ktoś triumfował w tym najważniejszym po Szlemach cyklu, to zazwyczaj dużo wcześniej albo wcale. Ostatnim zwycięzcą w Indian Wells z trzydziestką na karku był utytułowany Andre Agassi. Jedynym starszym od Ljubicicia - Jimmy Connors w 1984 r. Też z workiem tytułów na plecach.

Chorwat grał w Kalifornii wprost fenomenalnie. W drodze po tytuł pokonał m.in. Novaka Djokovicia (ATP 2) i Rafaela Nadala (4). Rywali niszczył w tradycyjny dla siebie sposób - atomowym serwisem, ale dokładał do tego ostrą grę w ofensywie.

Wcześniejsze trzy próby wspinaczki na Masters były nieudane. W 2005 r. w finale w Madrycie przegrał z Nadalem, a w Paryżu z Tomasem Berdychem. Rok później w Miami uległ Rogerowi Federerowi. Zajmował wtedy przez chwilę najwyższe w karierze trzecie miejsce na świecie.

Ostatnio sprawiał wrażenie człowieka, który od tenisa raczej się już oddala. W 2008 r. zdecydował się z żoną Aidą na dziecko. Odpuszczał treningi przez liczne kontuzje, ale też żeby więcej przebywać z rodziną. Prężnie działał tylko charytatywnie na rzecz olimpiad specjalnych, wspomagając upośledzonych umysłowo sportowców.

Odrodzenie przyszło nagle i sam Ljubicić, który jako 12-letni chłopak uciekał przed wojną z Bośni, nie potrafił odpowiedzieć, dlaczego nastąpiło akurat teraz. - Ivan uporządkował swoje życie i jest szczęśliwy. Od tego do dobrej formy jest tylko jeden krok - mówił włoski trener Ricardo Piatti, który pracuje z Chorwatem nieprzerwanie od 1997 r.

Ostatnim tenisistą spoza dwudziestki ATP, który triumfował w Masters, był w 2007 r. Argentyńczyk David Nalbandian, w 2007 r. Ljubicić dzięki zwycięstwu przesunął się na 13. miejsce. Do najlepszej dwudziestki wrócił po ponad dwóch latach. - I nie powiedziałem jeszcze ostatniego słowa - mówił w Indian Wells. Wypomniano mu wtedy, że gdy Federerowi urodziły się dzieci, Ljubicić był pierwszym, który przestrzegał: - Nie dasz rady, to inny świat.

- Zmieniłem zdanie. Da się wytrzymać - uśmiechał się teraz.

French Open już nie na Roland Garros? 

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.