Ula Radwańska: Priorytetem jest tenis

- Pozytywne strony kontuzji? Agnieszka nosi za mnie książki - żartuje Urszula Radwańska, nr 2 w polskim tenisie ziemnym

Krakowianka wróciła do lekkich treningów po problemach z kręgosłupem. Poważny uraz został wyleczony poprzez rehabilitację, ale ostateczne badania Radwańska przejdzie podczas turnieju w amerykańskim Indian Wells.

Jeśli wyniki będą pozytywne, Urszula wróci do gry za ponad dwa tygodnie podczas imprezy w Miami, gdzie pula nagród wynosi aż 4,5 mln dolarów. W sobotę siostry Radwańskie wylecą za Ocean, gdzie zostaną aż do Świąt Wielkanocnych.

Szymon Opryszek: Serce zakołatało po pierwszej diagnozie lekarzy?

Urszula Radwańska: Trochę, ale bez przesady. Doniesienia mediów okazały się bardziej dramatyczne niż wyniki badań. Jedna z gazet napisała bzdurne sensacje, że grozi mi koniec kariery. Nawet przez chwilę nie pomyślałam o realizacji aż tak czarnego scenariusza.

Badała się Pani u lekarzy australijskich, amerykańskich i polskich.

- Pierwsza diagnoza brzmiała, że grozi mi nawet półroczna przerwa od tenisa. Później okazało się, że to mój naturalny problem. Kontuzja powstała na skutek przeciążenia, przestawiony kręg uciska nerwy, pojawił się bolesny i brzemienny w skutkach obrzęk. Problem tkwił w tym, by go wyleczyć.

Jak przebiega rehabilitacja?

- Trochę tęsknię za tenisem. Nie trzymałam rakiety w ręku przez kilka tygodni. Na początku odpoczynek był mi potrzebny, jednak później okazało się, że zazdroszczę siostrze [Agnieszka ćwiczyła przez dwa tygodnie z Joanną Sakowicz - przyp. red.] normalnych treningów. Rehabilitacja jest nudna, polega na różnorodnych ćwiczeniach w celu wzmocnienia mięśni pleców.

Widzi Pani pozytywy sytuacji?

- Mogę bez problemów przygotować się do sesji na Akademii Wychowania Fizycznego. Za mną pierwsze egzaminy, ale razem z Agnieszką stwierdziłyśmy, że bardziej stresująca była matura. Poza tym choć siostra jest wielką gwiazdą, to nosi za mnie książki, więc nie narzekam ( śmiech ).

Najtrudniejszy egzamin?

- Bez wątpienia ekonomia. Język angielski bardzo dobrze poznałyśmy podczas profesjonalnej kariery, biologia też nie jest trudna. Gdy w grę wchodzą wszystkie kolejne działania, wyliczenia, to okazuje się, że trzeba mieć do tego głowę. Czasami mnie to przeraża, ale mam nadzieję, że damy radę. Zresztą studiujemy dla przyjemności, priorytetem jest kariera sportowa.

Pani cele podczas amerykańskich turniejów?

- Jeśli wyniki badań okażą się dobre, podczas Indian Wells odbiję kilka piłek. Do prawdziwej gry chcę wrócić w Miami. Ale wyniki nie będą najważniejsze, chodzi o to, by wrócić do profesjonalnej gry. Poza tym na korcie nie powinien mi przeszkadzać ból.

Copyright © Agora SA