Przeminęło z mistrzem

Po trwającym godzinę bezbarwnym meczu Sereny Williams z Dinarą Safiną w finale Australian Open, panowie dostarczyli emocji, jakie się organizatorom nie śniły. Znajoma, która nie odróżnia tenisa od siatkówki, zaczepiła mnie na ulicy i spytała, czy widziałem jak ten tenisista płakał. Odpowiedziałem, że tak. Ona mi na to: ?Ja też się popłakałam, jak pokazywali w wiadomościach?.

Meczu nie widziała. Łzy Rogera Federera zostaną zapamiętane lepiej niż sam pojedynek. Ta cisza, kiedy Szwajcar nie mógł sklecić zdania, aż został odprowadzony na bok, przypominała raczej finałową scenę z "Przeminęło z wiatrem", a nie z zawodów sportowych. Ileż łez oglądamy po ważnych meczach? Te łzy akurat zasłużyły na Oskara. Ta walka z sobą, aby nie pęknąć na oczach milionów, pokazała, że wielki Roger Federer, szwajcarska maszyna do wygrywania, jest po prostu człowiekiem.

Rafael Nadal, lekko zdziwiony sytuacją, objął go po przyjacielsku i powiedział, że dla niego Roger zawsze będzie mistrzem. Scena warta najbardziej kiczowatego melodramatu. Tyle że tego nikt nie reżyserował. Nie życzę Szwajcarowi zakończenia kariery, ale gdyby to zrobił teraz, pewnie doczekałby się pomnika.

W ostatnio stoczonej walce nasz Andrzej Gołota pokazał, jak nie powinno wyglądać zakończenie kariery sportowej. Gdy wychodził na ring, widać było, że marzy tylko o tym, aby uchronić swoje zdrowie i odebrać gratyfikację po meczu bedąc w miarę przytomnym. Nawet nie silił się, żeby uderzyć rywala. Oplótł rękoma głowę i czekał, aż ktoś go podda. Po kilkudziesięciu sekundach sędzia się zlitował. Za różne rzeczy można brać pieniądze. Można i za to, żeby być obitym.

Jak trudno zejść z najwyższego podium, wie zapewne Adam Małysz, zbawca naszego ducha narodowego. Wszyscy przeżywamy ten dramat, kiedy on mówi, że albo coś tam spóźnia, albo coś tam robi za szybko, że musi zmienić trenera, że musi odpocząć... Wszystko, żeby jeszcze raz być tym jedynym, najlepszym na świecie. Czas jest jednak nieubłagany. Nie można do końca życia być mistrzem. Chyba, że startuje się w rajdach samochodowych.

Kiedy Nadal po raz pierwszy stanął do walki z Federerem, wszyscy (oprócz rzecz jasna Szwajcarów) kibicowali Hiszpanowi. Ostatnio hasło "Bij mistrza!" tym razem szalę sympatii zaczęło przechylać w stronę Rogera. Mimo tego, po serii niewymuszonych błędów w piątym secie, widać było, że z odpornością Szwajcara jest coś nie tak. Pomruki zawodu towarzyszyły ostatnim piłkom meczu. Kiedy jednak na podium popłynęły łzy, wszyscy mu wybaczyli. Oto wielki mistrz w ostatnim słowie powiedział - jestem tylko człowiekiem.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.