Okiem Nicka: Upadłeś? Powstań!

Powrót po poważnej kontuzji nigdy nie jest łatwy, szczególnie gdy kariera zależy od kondycji ciała. Rehabilitacja wymaga poświęcenia, ciężkiej pracy, wytrwałości, a przede wszystkim cierpliwości. Zawodowi sportowcy znają doskonale te cztery cechy charakteru. Jest jednak coś, czego nie doświadczyli - utraty gruntu pod nogami.

Sportowcy wymagają od swoich organizmów bardzo dużo. Kontuzje są więc czymś więcej niż tylko drobnym kłopotem. Mogą zmienić całe życie. Każda kontuzja jest potencjalnie przyczyną końca kariery, przyspieszającą przejście do następnego rozdziału życia.

Moja żona często powtarza mi, że w poprzednim wcieleniu na pewno byłem psem rasy Jack Russell terrier. Z początku myślałem, że mnie obraża, dopóki ktoś nie wytłumaczył mi, że ta rasa słynie z uporu i gotowości do walki nawet wtedy, gdy przeciwnik to pitbull i walka z nim wydaje się z góry przegrana. To porównanie odbieram więc jako komplement. Podziwiam ludzi z takimi cechami.

Rodzice z całego świata odwiedzają moją akademię, żebym na korcie ocenił potencjał ich dzieci do gry. Jedną z cech, których poszukuję, jest pewien poziom odporności psychicznej, która nie tylko pozwoli im dalej walczyć w oczywiście przegranym meczu, ale także dobrze wróży, gdy zdarzy się kontuzja. Widziałem niewiarygodne powroty do sportu, które mnie zaskoczyły i skłoniły do zadumy nad niezwykłą siłą ludzkiego ducha.

W 2004 roku James Blake, podczas treningu z Robby'm Gineprim w Rzymie, złamał kręgi szyjne po zderzeniu z siatką. W tym samym roku jego ojciec zmarł na raka żołądka, co zbiegło się w czasie z kolejnymi problemami zdrowotnymi Jamesa. Na skutek ataku półpaśca doznał paraliżu części twarzy, miał problemy z widzeniem. Potrafił się jednak podnieść. Spadł na 210. pozycję na świecie i zdecydował się grać w challengerach, żeby odzyskać pewność siebie. Pod koniec 2005 wrócił na 23. miejsce, a rok później był już czwarty. Jest to prawdziwy dowód na olbrzymią wolę pozostania w grze.

Tommy Haas jest przy mnie, od kiedy skończył 13 lat. Chociaż jego wygłupy na korcie sprawiły, że zyskał miano narwańca, ja zawsze podziwiałem jego zapał i talent. To właśnie te cechy sprawiły, że przetrwał ciężkie chwile w roku 2002, kiedy to spędził większość czasu przy rodzicach, którzy pozostawali w stanie krytycznym po wypadku samochodowym. Wkrótce Tommy doznał poważnej kontuzji barku. Wytrzymywał kolejne operacje oraz rehabilitację i wrócił do sportu w roku 2004. Powoli wspinał się w rankingu i trzy lata później osiągnął numer 9 na świecie. Bez względu na przeciwności, nadal ma najlepszy bekhend na świecie, ale ważniejsze są pewność siebie oraz duch wojownika, które pozostały po trudnych chwilach.

W powrót Moniki Seles wierzyło tylko parę osób. Na szczęście wierzyła też ona sama. Gdy była jeszcze małą, chudziutką dziewczynką, ćwiczącą godzinami każdego dnia, ja wiedziałem, że wewnątrz ma serce mistrza. Nie pozwoliła, by cokolwiek przeszkodziło jej w byciu najlepszą. Wróciła i doszła do finału US Open, w którym przegrała ze Steffi Graf. W kolejnym roku wygrała Australian Open, a skończyła karierę jako druga rakieta na świecie.

Mary Pierce rozważa wszystkie za i przeciw po tym, jak doznała zerwania więzadeł w lewym kolanie. Przeszła już operację i rehabilitację, ale nadal nie wróciła do sportu, choć deklaruje taką chęć. "To dla mnie bardzo trudne, zwłaszcza że wydarzyło się tak nieoczekiwanie. Chcę iść za głosem serca, a moje serce podpowiada mi, że chcę ponownie zagrać w tenisa" - powtarza.

Wielu ludzi pyta mnie, dlaczego Mary chciałaby wrócić do sportu w wieku 34 lat, po długiej, tak wspaniałej karierze. Dla kogoś, kto zna ją tak dobrze jak ja, nie jest to zaskoczeniem. Ona nie chce być odsunięta od sportu, chce sama zdecydować, kiedy z niego zrezygnować.

Wielcy sportowcy chcą zakończyć karierę na własnych warunkach.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.