Kryzys dotknie tenis?

Koncernu General Motors nie stać już na sponsorowanie Tigera Woodsa. Jacht "Team Russia" ma za mały budżet, żeby wystartować w regatach dookoła świata. Z torów Formuły 1 wycofują się kolejne zespoły. Kurek z pieniędzmi na transfery piłkarzy do Chelsea zakręca nawet Roman Abramowicz. Światowy kryzys finansowy zbiera żniwo także w sporcie. Kiedy zapuka do wrót z napisem "tenis"?

Świat zaczął oszczędzać dosłownie na wszystkim. Nie ma co się łudzić: wichura, która rozpętała się na Wall Street, z całym impetem uderzyła również w światowy sport. Nie mogła ominąć kortów. Powodów do paniki, podobno, raczej nie ma, ale...

Lawn Tennis Association, brytyjski odpowiednik PZT, jest jedną z bogatszych, jeśli nie najbogatszą federacją narodową. "Audyt" jej finansów przeprowadził "The Daily Telegraph". Dziennik przeanalizował umowy sponsorskie LTA i wydał werdykt: tenis na Wyspach jest raczej bezpieczny, a Wimbledonowi nic nie grozi. Grupa bankowa HSBC Holdings i firma ubezpieczeniowa Aegon, czyli najważniejsi donatorzy brytyjskiego tenisa, mimo poważnych kłopotów, z kryzysem radzą sobie nadspodziewanie dobrze. Andy Murray, którego potencjał marketingowy szacowany jest w dziesiątkach milionów funtów, może spać spokojnie.

Kłopoty jak w banku

A inni, którzy nie mają tak mocnego oparcia w sponsorach - swoich czy związkowych? Ci, którzy zarabiają na chleb głównie na korcie, a nie na planach spotów reklamowych? Wimbledon i inne Wielkie Szlemy na pewno się obronią, ale to tylko cztery pozycje w kalendarzu. Co tydzień odbywa się kilka turniejów finansowanych przez firmy z różnych branż. Przy szukaniu oszczędności wymuszanych przez kryzys mogą ucierpieć przede wszystkim budżety na działalność sponsoringową.

Spójrzmy na listę turniejów, które w 2009 roku odbędą się pod sztandarami ATP i WTA. Banka Koper Slovenia Open, Bank of the West Classic, East West Bank Classic, Bank Austria TennisTrophy... To kilka przykładów pierwszych z brzegu - w kalendarzu mamy prawie 20 imprez, których sponsorami tytularnymi są instytucje finansowe. Na skraju bankructwa znalazł się na przykład gigant ubezpieczeniowy AIG, sponsor turniejów WTA i ATP w Japonii. Od dobrej kondycji tej branży tenis jest uzależniony niczym rycerz od zbroi. Do niedawna był to pancerz lśniący i wytrzymały, a dziś skrzypi i wygląda na lekko zardzewiały.

Podobnie było z Formułą 1. Sport najszybszych kierowców świata musiał mocno hamować, kiedy w poważne kłopoty wpadły firmy wykładające na niego najwięcej pieniędzy, czyli właśnie banki. Jest na szczęście szansa, że tenis nie podąży śladami pozostawionymi przez kosztowne bolidy. Po pierwsze, dlatego że tenisowe kontrakty opiewają na znacznie mniejsze kwoty niż te w F1 . Po drugie, największe udziały ze wszystki ch banków ma w tenisie francuski BNP Paribas (sponsor między innymi Roland Garros, Pucharu Davisa, Pucharu Federacji czy turniejów Masters Series w Rzymie i Paryżu), który w dobie finansowych tarapatów nawet nie złapał zadyszki, a jego kondycja oceniana jest jako bardzo dobra. Chyba, że jeszcze o czymś nie wiemy

Ostre hamowanie

Idźmy więc dalej: na stronach internetowych turniejów ATP i WTA wyjątkowo często na samym szczycie kolumny "sponsors" znajdujemy logo firm z branży motoryzacyjnej. Tu o optymizm jest już znacznie trudniej. Sprzedaż samochodów w Stanach Zjednoczonych, Europie i Azji leci na łeb na szyję, a redukcji kosztów musi szukać w zasadzie każdy producent aut. Koncerny amerykańskie znalazły się w tak trudnej sytuacji, że straszą bankructwem, gd y nie dostaną pomocy publicznej. A jeśli nawet ją otrzymają, to z tych miliardów dolarów na pewno nie wydadzą na tenis złamanego centa.

Kłopoty ma także Mercedes-Benz, etatowy sponsor tenisa. Popyt na samochody tej marki z roku na rok spadł o 25 procent. Tymczasem wyniki niemieckiej firmy z uwagą powinni śledzić między innymi kibice z Estoril, Metzu, Stuttgartu, Halle czy Sankt Petersburga. Zresztą nie tylko tam organizatorzy mogliby sobie nie poradzić bez funduszy niemieckiego producenta.

Innym też nie wiedzie się najlepiej. Firma KIA Motors, która wykłada pieniądze między innymi na Australian Open i turnieje WTA w Barcelonie i Fezie , ze względu na kiepską sytuację finansową zamierza wstrzymać produkcję. Niezbyt optymistyczne wieści docierają także z Monachium - siedziby BMW oraz turnieju ATP.

A mimo to w świecie tenisa są tacy, którzy załamanie na światowych rynkach witają z otwartymi rękami. Na przykład Slobodan Żivojinović, prezes Serbskiej Federacji Tenisowej. - Chcemy, aby czołówka kobiecego tenisa, w tym także Ana Ivanović i Jelena Janković, wystąpiły w przyszłym roku w naszym kraju. Dlatego próbujemy odkupić imprezę WTA i wierzymy, że pomoże nam w tym właśnie kryzys finansowy, który spowoduje, iż w nadchodzącym roku wiele firm zrezygnuje ze sponsorowania zawodów tenisowych. Mamy nadzieję, że uda nam się wskoczyć na miejsce któregoś z wycofanych turniejów - planuje półfinalista Wimbledonu z lat 80. Jednak jego zadowolenia nie podziela prawie nikt.

Rok oszczędzania

Tenisowych optymistów ze świecą szukać także nad Wisłą. Robert Radwański stawia tezę, że rok 2009 będzie dla jego rodziny najgorszy ze wszystkich. - Nie dość, że przez nowe przepisy Agnieszka nie będzie mogła startować w turniejach, w których b1ędzie nam się podobało, to jeszcze do tego dochodzi ten kryzys. Finansowo wszyscy dostaniemy po łapach - tłumaczy ojciec naszej najlepszej tenisistki, a jako przykład dodaje przypadek Flavii Pennetty. Najlepsza z Włoszek miniony rok zakończyła na najwyższym w karierze 13. miejscu, ale pieniędzy od dotkniętego przez kryzys sponsora do dziś nie zobaczyła.

Innych przykładów daleko szukać nie trzeba. Kiedy z finansowania tenisa zaczął się wycofywać Ryszard Krauze, atmosfera na polskich kortach zrobiła się (delikatnie mówiąc) nieciekawa. Mamy dosłownie kilka firm, które o tenisie myślały poważnie. Dziś szanse na to, że do gry wejdą kolejne, są niewielkie. W systemie naczyń połączonych znalezienie sponsora międzynarodowego na pewno będzie o wiele trudniejsze.

W tym roku w Polsce powinno odbyć się siedem imprez rangi WTA Tour, ITF Women's Circuit, ATP Tour oraz ATP Challenger Tour. Ich sponsorzy mają swoje branżowe, pozasportowe problemy i trzeba trzymać kciuki, aby któryś z nich pewnego dnia nie ogłosił, że z przyczyn obiektywnych i tak dalej...

Między żubrem a niedźwiedziem

Ale po kolei. W zeszłym roku nie mieliśmy prawdziwego turnieju kobiecego. Dziurę w kalendarzu zapewniła pokazówka Suzuki Warsaw Masters. Mówiono wtedy, że powrót WTA do stolicy jest praktycznie przesądzony, ale do dziś nie usłyszeliśmy nic pewnego na temat płatnika rachunków. Może Suzuki, może Pekao S.A., a może jeszcze ktoś inny. Rozmowy trwały, ponoć posuwały się do przodu, ale zanim ustne ustalenia przelano na papier, wybuchł kryzys.

Brak zawodów WTA wynagrodził nam także bardzo dobrze obsadzony Salwator Cup (ITF). Krakowski turniej odbył się zanim poznaliśmy prawdę o skali kryzysu, a i tak organizatorzy mieli poważne kłopoty ze zbilansowaniem budżetu. Dosłownie w ostatniej chwili znalazł się sponsor tytularny (deweloper), ale w ciągu ostatnich miesięcy budownictwo przeżyło ogromny wstrząs. Perspektywy nie wyglądają więc różowo..,

Na szczęście dość skuteczny opór stawia sytuacji na światowych rynkach branża telekomunikacyjna. Wydaje się zatem, że najbliższa przyszłość Orange Warsaw Open (z cyklu ATP Tour) rysuje się w co najmniej pomarańczowych barwach. Dobre noty od agencji ratingowych co kwartał zbiera też wspomniany Bank Pekao S. A. Logo firmy kierowanej przez prezesa Jana Krzyszfofa Bieleckiego pojawia się przy okazji challengerów Pekao Open oraz KGHM Polish Indoors. O ile o szczecińską imprezę możemy być raczej spokojni (przecież to "flagowy" turniej banku spod znaku żubra), to Wrocław czekają trudne czasy. W ciągu roku ceny miedzi poleciały ostro w dół, a spółka z Lubina wpadła wraz z całą giełdą w łapy niedźwiedzia, symbolizującego bessę.

Porsche Open z piskiem opon wjechał do polskiego kalendarza tenisowego. Kilka miesięcy temu można było mieć przekonanie graniczące z pewnością, że zaparkuje w nim na długo, ale czy jest sens jeszcze raz powtarzać akapit o zapaści w branży motoryzacyjnej?

Na koniec najmniejszy challenger, sponsorowany przez PKE Polska Energia. Jakie prognozy dla Bytomia? Chyba nienajlepsze... Wprawdzie koniunktura na węgiel jest na razie dość dobra, a inwestycje czekające tę branżę zostały nieco odłożone w czasie, ale są nieuchronne i olbrzymie. Podnosząc ceny prądu dla gospodarstw domowych trudno będzie wydawać pieniądze na sport.

Plecy kibiców

Co to wszystko oznacza? Jak duże piętno globalna sytuacja finansowa wyciśnie na polskim i światowym tenisie? Gotowych recept i odpowiedzi tak naprawdę nie ma. Pewne jest jedno: organizatorzy turniejów muszą mieć oczy szeroko otwarte. Gdy kryzys rozhula się jeszcze bardziej i całkiem wymknie się spod kontroli, problemów uniknąć się nie da.

A ucieczka na Wschód - Bliski czy Daleki - też chyba nie jest wyjściem z sytuacji. Petrodolary i juany kuszą szefów WTA i ATP, kasa oczywiście musi się zgad zać, ale to ślepa uliczka. Podczas niedawnego Sony Ericsson Championships w Doha trybuny świeciły pustkami. Europejscy kibice, pozbawieni możliwości oglądania wielkiego tenisa na żywo, mogą odwrócić się plecami także do telewizorów. I dla kogo wtedy będą reklamy firm, które ocaleją z kryzysu?

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.