Sen Dominiki Cibulkovej

Dominika Cibulkova jest młoda, sexy i coraz lepiej gra w tenisa. Uwodzi mężczyzn i sponsorów. Choć ma tylko 161 cm wzrostu, w ciągu kilku lat może stać się prawdziwą maszynką do zarabiania pieniędzy.

Sezon 2009 Słowaczka zaczyna na 19. miejscu w rankingu WTA. To na pewno nie jest szczyt jej możliwości. Dziś trudno jeszcze sobie wyobrazić, by takie "maleństwo" seryjnie wygrywało turnieje Wielkiego Szlema, ale najważniejsza jest wiara.

- Miałam kiedyś sen, że w tenisie osiągnę bardzo dużo, że dorównam największym - wyjawiła Cibulkova w jednym z wywiadów. Inne marzenie Dominiki już się spełniło. Wyśniła sobie kiedyś, że zagra na igrzyskach olimpijskich, i wystąpiła w Pekinie.

Talent w wersji kieszonkowej

Choć zdrowy sen bardzo pomaga w osiąganiu dobrych wyników sportowych, to najważniejszy jest jednak trening. Każdego dnia Cibulkova spędza na korcie 3-4 godziny, a do tego ma zajęcia uzupełniające. Biega (od 30 do 60 minut), często pracuje w siłowni (na małych obciążeniach); gdy tylko ma okazję, jeździ na nartach (zarówno zjazdowych, jak i wodnych), łyżwach i rowerze, a gibkość wyrabia ćwiczeniami z piłką lekarską.

No i robi dużo sprintów. Szybkość to w tej chwili chyba jej główny atut. - Dominika jest szybka jak zając - Maria Szarapowa komplementowała rywalkę po finale w Amelia Island. Choć ten mecz wygrała Rosjanka, to w porównaniu ze Słowaczką poruszała się jak mucha w smole.

Nie ona jedna, bo gdy Cibulkova wychodzi na kort, większość tenisistek sprawia na jej tle wrażenie ociężałych. Między innymi dlatego, że są znacznie wyższe. Dominika ma tylko 161 cm wzrostu, przy 58 kg wagi. Te niedostatki nadrabia wielkim sercem do gry. Nie ma dla niej straconych piłek.

- Grę opieram na długich wymianach z głębi kortu. Moje przeciwniczki zazwyczaj tego nie lubią, bo na linii jestem szybka, a poza tym potrafię zagrać skrót - mówi o swoim stylu Cibulkova. - Jestem też waleczna, ale oczywiście są jeszcze pewne aspekty gry, które muszę poprawić. Chociażby serwis.

Dominika gra forhend prawą ręką, a bekhend oburącz. W żadnej nie ma "dynamitu". Poza serwisem powinna popracować także nad stabilizacją formy. Czasami potrafi wręcz eksplodować na korcie lub zaskoczyć nieporadnością. Tak było podczas jej drugiego w życiu finału WTA, gdy w Montrealu zmierzyła się z Dinarą Safiną.

- To był mój najgorszy mecz w tym turnieju. Byłam bardzo zdenerwowana i zabrakło mi już koncentracji. To, że dotarłam tak daleko, i tak było spełnieniem moich marzeń - przyznała po meczu. - Żałuję, że nie zagrałam lepiej. Wierzę, że było mnie stać na znacznie więcej. Dinara w finale była jednak bardzo mocna, szybko przejęła kontrolę na korcie.

Lista łupów

Dominika urodziła się 6 maja 1989 roku w Piesztanach, ale od lat mieszka w Bratysławie (nawet oficjalne wydawnictwa WTA błędnie podają stolicę Słowacji jako jej miejsce urodzenia). W tenisa gra od siódmego roku życia. Oczywiście za sprawą rodziców: Katariny i Milana Cibulków. Jej trenerem tenisa jest Valdimir Platenik, a przygotowaniem motorycznym zajmuje się Marosz Molnar. Sportowym wzorem dla Cibulkovej przez lata była Kim Clijsters.

Do grona zawodowców Słowaczka dołączyła w 2005 roku. Przez dwa lata zdobywała punkty w turniejach ITF, wygrywając dwa z nich: w portugalskim Amarante w 2005 roku, a także przed własną publicznością , w Bratysławie, w 2006 roku.

Sezon 2005 zakończyła na 555. miejscu w rankingu WTA; 2006 już na 156.; 2007 na 51 A w 2008 wbiła się do pierwszej dwudziestki najlepszych na świecie - skończyła rok jako nr19.

Jak tego dokonała? Przede wszystkim grała tak często, jak się tylko dało. Punkty ciułała w aż 26 turniejach. I tak gnając z jednej imprezy na drugą, dwa razy dotarła do finałów. Było to w Amelia Island i Montrealu. Mecze o tytuł nie były jednak w wykonaniu Słowaczki już tak efektowne, jak jej gra w drodze do nich.

W Stanach Zjednoczonych w finale przegrała z Marią Szarapową 6:7(7), 3:6, ale przedtem pokonała Viktorię Azarenkę, Annę Czekwatadze, Amelie Mauresmo i Alize Cornet. W Kanadzie, zanim Dinara Safina rozniosła ją 6:2, 6:1, Cibulkova wygrała z Jeleną Diementiewą, Nadieżdą Pietrową, Marion Bartoli i przede wszystkim - z Jeleną Janković.

Już tylko te dwa turnieje pokazują, jak znakomite zawodniczki padły od rakiety Słowaczki. Na liście pokonanych przez Cibulkovą są także Venus Williams i Ana Ivanović. Właśnie ta ostatnia wygrana zapewniła jej awans na 19. miejsce w rankingu WTA.

- Zwycięstwa nad zawodniczkami z Top 10 dały mi coś więcej niż tylko punkty - powiedziała niedawno w wywiadzie dla "USA Today". - By je pokonać, trzeba być perfekcjonistką. Nie możesz popełnić żadnego błędu, musisz natomiast wykorzystać wszystkie nieliczne okazje, które one dają ci podczas meczu. Dlatego każda twoja piłka musi być wręcz doskonała.

Love story

Dominika - dla znajomych "Domi"- mimo niespełna 20 lat jest niezwykle pewną siebie dziewczyną. Świetnie czuje się w międzynarodowym towarzystwie (biegle mówi po angielsku), chętnie bierze udział w sesjach fotograficznych i pokazach mody. Ma za sobą nawet debiut filmowy (zagrała epizod w słowackim serialu parodiującym mafię pt. "Mafstory"). Telewidzowie nie interesujący się sportem potrzebowali podpowiedzi, kim jest ta ładna blondynka, więc Cibulkova pojawiła się na ekranie z rakietą tenisową na ramieniu.

Dominika ma wielką ochotę, by być gwiazdą. Mówi, że gdyby nie grała w tenisa, zostałaby aktorką. Jej zielono-niebieskie oczy już przyciągają kamery, a zdjęcia z jej życia prywatnego stają się pożywką dla pism plotkarskich. Zresztą Słowaczka wcale się przed tym nie broni, a jej podboje miłosne już stały się wdzięcznym tematem do rozmów nie tylko o tenisie.

Wiosną 2008 roku wróble zaczęły ćwierkać, że Cibulkova spotyka się z Gaelem Monfilsem, mającym opinię zdobywcy niewieścich serc. Można sobie tylko wyobrazić, jakie emocje panowały na korcie w Amelia Island, gdy w półfinale Cibulkova grała z Alize Cornet - dotychczasową dziewczyną Francuza. Słowaczka wygrała 6:2, 2:6, 6:4 - Gael był jej...

Dwa miesiące później na Roland Garros Cibulkova i Monfils wystąpili razem w mikście, nie kryjąc się przy tym, że są parą także poza kortem. Czas Francuza jednak szybko przeminął, bo podczas US Open okazało się, że nowym parterem Słowaczki (nie tylko na korcie) został prawdziwy "lady killer" - Juergen Melzer. Złośliwi mawiają o Austriaku, że częściej zmienia dziewczyny niż wygrywa mecze w turniejach ATP Coś w tym chyba jednak jest, bo w jego CV brak spektakularnych sukcesów sportowych, za to na liście podbojów są m.in. Anastazja Myskina i Nicole Vaidiszova.

Skoro jednak Cibulkova doskonale o tym wie, to może oznaczać, że raczej nie zamierza być grzeczną dziewczynką swojej mamusi. Dominika spędziła z Juergenem wakacje na Malediwach (ich zdjęcia oczywiście trafiły do kolorowych magazynów), a także z nim pokazała się na grudniowej gali w Bratysławie, podczas której odebrała tytuł Najlepszej Tenisistki 2008 roku na Słowacji.

Cibulkova szybko stała się postacią medialną. O jej twarz zabiegają znane w świecie marki. W zeszłym roku podpisała dwa trzyletnie kontrakty: sprzętowy z Dunlopem (przedtem grała rakietami Voelkla) oraz sponsorski z Alfa Romeo. Do prezentacji swojej pierwszej kolekcji damskich zegarów z bluetooth SonyEricsson wybrał właśnie Cibulkovą, a model Sparkling Allure, zaprojektowany w stylu glamour ze sportowymi akcentami, jest reklamowany jako "stworzony dla osoby młodej, kochającej modę, a zarazem ceniącej praktyczność i wygodę". Czyli dokładnie takiej, jaką jest Cibulkova.

Mimo wszystko wciąż jest w Dominice jeszcze sporo dziecka. Jej ulubiona książka to "Harry Potter". W domu ma yorkshire terriera o imieniu Pupi. Uwielbia torebki, w ogóle jej hobby są zakupy. Na realizowanie tej pasji na pewno ją stać, bo na korcie zdążyła już zarobić 740 180 dolarów (ile na kontraktach reklamowych, nie wiadomo - tajemnica handlowa).

Taktyka 2009

Jaki dla Dominiki Cibulkovej będzie sezon 2009? Specjaliści umieścili ją w piątce zawodniczek młodego pokolenia, na które na pewno będzie warto zwrócić uwagę. Ona sama zapewnia, że zrobi wszystko, by wspiąć się o kilka kolejnych szczebli po drabinie sportowej kariery. Ale zamierza to zrobić już w inny sposób niż do tej pory. W 2008 roku grała w 27 turniejach, teraz będzie chciała trochę zmienić strategię.

- Do tej pory dużo grałam, bo zbierałam punkty. W 2009 roku zamierzam grać w turniejach rzadziej, ale dłużej - zapewnia. Na pewno chciałaby wreszcie zdobyć pierwszy tytuł w karierze, dlatego założyła sobie, że więcej czasu niż dotychczas poświęci taktyce. Wie też, że choć jest waleczna, musi popracować nad psychiką, która czasem ją zawodzi. Gra pod presją i w stresie nie jest jej sojusznikiem, lecz utrapieniem.

Austalian Open może jeszcze nie dać odpowiedzi, jak Dominika przygotowała się do nowego sezonu. Nawierzchnia w Melbourne Park nie jest tak szybka, jak Cibulkova lubi najbardziej. Raczej trzeba będzie zaczekać na wiosnę na kortach w Stanach Zjednoczonych.

Przez całą zimę Dominika śniła o tym, co najważniejsze - o zdrowiu. O tym, że wreszcie nie dokuczały jej kontuzje mięśni brzucha i grzbietu, jak to się zdarzało w minionych sezonach. A sny się jej sprawdzają

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.