Alicja Rosolska turniej w Stuttgarcie już może uznać za udany. Grając w parze z Simoną Halep awansowała właśnie do ćwierćfinału gry podwójnej imprezy. Polsko-rumuński duet pokonał wysoko notowaną Słowenkę Andreję Klepac i Hiszpankę Marię Martinez Sanchez 6:0, 2:6, 10-8. Po swoim triumfie Rosolska obserwowała porażkę Agnieszki Radwańskiej z Jekateriną Makarową 2:6, 4:6. To był mecz pierwszej rundy singla. Krakowianka powróciła na kort po miesięcznej przerwie. Doznała 8. porażki w 17. meczu w tym sezonie.
Alicja Rosolska , 40 zawodniczka rankingu WTA w grze podwójnej: - Jak na pierwszy wspólny występ, rzeczywiście zaczęłyśmy dobrze. Zwykle tak jest, że jak grasz z kimś pierwszy raz to potrzeba tych parę gemów, by się zgrać. Nam poszło nadspodziewanie dobrze. Najważniejsze były właśnie te trzy pierwsze gemy. Wygrałyśmy jednego przy ich serwisie. Było 3:0 w miejscu gdzie mogło być 1:2. Start pomógł nam zatem gładko wygrać seta. Potem grałyśmy solidnie. W drugiej partii się nieco zatrzymałyśmy, ja przegrałam swój serwis na 1:3, one zagrały agresywnie i odwróciły wynik meczu. Z Simoną jednak współpracowało mi się bardzo dobrze. Ona jest zawodniczką, która potrafi zagrać wszystko, dużo biega po korcie. Podczas meczu wyciągnęła mi zza pleców wiele piłek. Śmiałam się nawet, że jest przyzwyczajona, iż musi pokryć cały kort, bo na singlu nikogo tam nie ma. Grało mi się z nią bardzo przyjemnie.
- Przegrałyśmy tam parę niefortunnych akcji, gdzie piłki zatrzymały się na taśmie. Później jak było 1:6 szczęście się do nas uśmiechnęło i to my w ten sposób punktowałyśmy. Widziałam, że Klepac i Sanchez trochę się denerwują. Zaczęły mocniej uderzać piłkę i grać agresywnie. Czułam, że choć przegrywałyśmy to mecz jest po naszej stronie. Robiłyśmy dalej swoje i wygrałyśmy.
- Z trenerem ustaliliśmy, że plan dla mnie na ten sezon to TOP 20, taki ma cel (teraz Rosolska jest 40 - przyp. red.) Pierwsze kroki ku temu już zostały wykonane. Skupiam się na pracy, a ranking idzie do góry. Nie myślę o tym, że jak teraz wygram to zrobię historyczny wynik. Cel i tak mam taki by być w najlepszej dwudziestce.
- Skończyłam swoje spotkanie i obserwowałam to na monitorze. W drugim secie poszłam już kibicować jej na trybuny.
- Agnieszka nie była faworytką tego spotkania. Znam Makarową, wiem jak potrafi zagrać. Zdaję sobie sprawę jak mocną jest zawodniczką i jak agresywna może być na korcie. Jak czuje się dobrze i wszystko jej wchodzi, to jest w stanie wygrać z każdą zawodniczką. Do tego jest leworęczna, to też nie ułatwia sprawy. Korty ziemne to nie jest oczywiście nawierzchnia Isi. Ja już wcześniej wiedziałam, że to nie będzie dla niej łatwy mecz. Faktycznie tak było.
- W tej partii Makarowej wchodziło po prostu wszystko. W drugiej gra zaczęła się przy stanie 3:2. Myślałam, że tego seta jeszcze wygra. Walczyła! Było kilka takich piłek, który mogły zakończyć się inaczej. Częściej jednak wpadały one niestety na kort po myśli Rosjanki. Warto zauważyć, że rywalka pod koniec drugiego seta trochę zwolniła, grała bardziej przez środek kortu. Agnieszka zaczęła to wykorzystywać, wchodzić bardziej na siatkę. Moim zdaniem grała na prawdę dobrze. Makarowej udało się po prostu w końcówce wykończyć ten mecz.
- To temat który chyba najbardziej interesuje media. Ja się dowiedziałam kilka dni temu, że ona tu w ogóle zagra. Powiedziały mi to inne zawodniczki. Skupiam się po prostu na swoich zadaniach, ten temat jest gdzieś obok mnie. Są ludzie odpowiedzialni za tę decyzję czy i kiedy Szarapowa powinna wrócić do gry i czy wystąpić w tym turnieju. Ja jej tu nawet nie widziałam. Ktoś żartował, że na konferencje przychodzi coraz więcej dziennikarzy i retorycznie pytał dlaczego. To jest oczywiście gorący temat, ale bardziej wywoływany przez dziennikarzy, bo każdy o to pyta