- Bycie liderem rankingu byłoby bardzo miłe, ale rzeczywistość wygląda tak, że gram mniej niż kiedyś i będzie to bardzo trudne do zrealizowania. Chcę się zaprezentować szczególnie dobrze w wielkich turniejach, ale wiem, że będę musiał stawić czoła takim zawodnikom jak Murray, Djoković, Nadal czy Nishikori. Każdy z nich to niebywale trudny przeciwnik i ciężko ich będzie pokonać. Dlatego powrót na pierwsze miejsce nie jest moim celem. Jestem zdrowy i szczęśliwy, że czeka mnie teraz przerwa od gry - zapewnił 18-krotny mistrz wielkoszlemowy.
"Król Roger" postanowił odpocząć od turniejów i zapowiedział powrót dopiero na Roland Garros pod koniec maja. Z tego powodu ma teraz możliwość skupić się na działalności charytatywnej. Rozegrał już razem z Andym Murrayem "Match for Africa 3" w Zurychu, który został zorganizowany przez jego fundację. Pokonał w nim Szkota 6:3 7:6, a suma pieniędzy zebrana z biletów z tego wydarzenia wyniosła 1,3 miliona euro.
29 kwietnia w Seattle czeka go jeszcze pokazowy pojedynek z Johnem Isnerem. Zostanie wtedy rozegrany też set, w którym będzie uczestniczył sam Bill Gates. Teraz natomiast z okazji Świąt Wielkanocnych Szwajcar postanowił odwiedzić dzieci w szpitalu w rodzinnej Bazylei i podzielić się z nimi słodkościami firmy Lindt, która jest jego sponsorem.
- Najbardziej zależy mi na Wimbledonie i US Open. O tytuł Roland Garros będzie bardzo ciężko, dlatego chcę tam zagrać przede wszystkim bez presji i zobaczymy, co z tego wyjdzie - powiedział po meczu w Zurychu Federer.