Tenis. Spokój w Chinach, gorączka w Austrii

Agnieszka Radwańska w tym tygodniu broni tytułu w Tianjin. - Wypadało, żeby tam poleciała, ale powinna potraktować ten turniej treningowo - mówi były menedżer Polki Victor Archutowski.

Przed rokiem Radwańska była w zupełnie innej sytuacji. Dopiero 18 października w chińskim Tianjin zapewniła sobie udział w WTA Finals. Zdobywając 280 punktów za wygrany finał, awansowała do grona ośmiu najlepszych zawodniczek sezonu rywalizujących w Singapurze.

W tym roku start w WTA Finals (23-30 października) Polka przyklepała już w poprzedni wtorek. To efekt dobrej, równej gry przez cały sezon. Wygrała trzy turnieje (Shenzhen, New Haven i w minionym tygodniu Pekin), w pięciu innych dochodziła do półfinałów, w żadnym ze Szlemów nie odpadała przed IV rundą.

Radwańska punktów nie potrzebuje, ale do Tianjin wróciła. Organizatorzy chwalili się tym już pod koniec kwietnia. Czy zapłacili Polce premię, tzw. startowe? - Oficjalnie nikt o tym nie powie. Gdy wygrało się dany turniej, to wypada wrócić. Pieniądze w tenisie mają znaczenie, ale czasem wystarczy specjalne potraktowanie, na przykład podstawienie prywatnego odrzutowca - mówi "Wyborczej" Archutowski. - Radwańska miała tu niedaleko z Pekinu, nie musiała zmieniać strefy czasowej. Gra na podobnych kortach do tych w Singapurze. Zapewne nie będzie rywalizowała na 100 procent, potraktuje ten tydzień treningowo - dodaje.

W środę nad ranem Radwańska zaczęła turniej meczem z Niemką Tatjaną Marią (WTA 109). We wtorek do II rundy awansowała Magda Linette, która 7:6, 6:0 pokonała Serbkę Ninę Stojanović.

Start w Singapurze poza Radwańską mają już zapewniony Angelique Kerber, Serena Williams, Simona Halep i Karolina Pliskova. O trzy pozostałe miejsca toczy się zacięta walka. Zawodniczki szukają brakujących punktów, gdzie się da. Hitem tygodnia jest turniej w Linzu. To właściwie turniej, w puli nagród ma zaledwie 226 tys. dol., czyli mniej, niż było w kwietniu w Katowicach. W Polsce jedyną zawodniczką z czołówki była Radwańska, która ostatecznie wycofała się z powodu kontuzji. Tymczasem do Austrii prosto z Pekinu przyleciały Garbine Muguruza (WTA 6), Madison Keys (WTA 7), Dominika Cibulkova (WTA 10) i Carla Suárez Navarro (WTA 12). Trzy pierwsze zdecydowały się na start w ostatniej chwili. Korespondencyjny pojedynek toczą z nimi Johanna Konta (WTA 8) w Hongkongu i Swietłana Kuzniecowa (WTA 9) w Tianjin.

Jeśli ten tydzień nie przyniesie rozstrzygnięć, to występ dodatkowych gwiazd ucieszy organizatorów turnieju w Moskwie. W zeszłym roku walka trwała do końca, pełen skład WTA Finals poznaliśmy dopiero na trzy dni przed początkiem rozgrywek.

Agnieszka Radwańska wygrała 20 turniejów WTA. Jak się przez ten czas zmieniała [ZDJĘCIA]

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.