Tenis. Michał Przysiężny wraca na kort

W nocy z poniedziałku na wtorek czasu polskiego Michał Przysiężny (ATP 366) zagra w I rundzie challengera w Gwangju z Japończykiem Go Soedą (ATP 124). Będzie to pierwszy mecz Polaka w zawodowym turnieju od listopada.

"W końcu na kilka turniejów" - napisał 7 kwietnia Przysiężny na Instagramie wrzucając zdjęcie biletów z Warszawy przez Monachium do Seulu.

 

Przysiężny faktycznie miał czas, by poczuć głód gry. Jego ostatni turniejowy mecz odbył się w 10 listopada, gdy poddał spotkanie z challengerze w Bratysławie z Francuzem Eduardem Rogerem-Vasselinem. Wówczas rozpoczęły się problemy z rwą kulszową i wciąż przedłużająca się przerwa w grze. Przysiężny nie poleciał na kwalifikacje Australian Open, odwoływał występy w kolejnych turniejach, w tym w challengerze we Wrocławiu. Wrócił do reprezentacji Polski na mecz Pucharu Davisa z Argentyną, ale widać było, że nie jest przygotowany na sto procent. Przegrał 1:6, 4:6, 6:7 (5-7) z Guido Pellą i 7:6 (7-4), 6:7 (4-7), 2:6, 3:6 z Leonardo Mayerem. W tym drugim meczu nawiązał walkę z tenisistą z pierwszej pięćdziesiątki rankingu, ale przyznał, że nie czuje się przygotowany do regularnych występów. - Wrócę do domu i potrenuję przez kilka tygodni. Później zacznę występy w turniejach - mówił.

Na powrót wybrał challenger w Gwangju z pulą nagród 50 tysięcy dolarów. Jego pierwszym rywalem będzie rozstawiony z trójką Soeda. Przysiężny pokonał go trzykrotnie - w 2008 roku w eliminacjach Wimbledonu, a w 2010 i 2015 roku w Kioto. Teraz faworytem nie będzie, bo ostatnio nie grał i przez ten czas spadł na 366. miejsce na świecie. Po raz kolejny musi rozpocząć bój o powrót do pierwszej setki, z której wypadł na początku maja 2014 roku.

Przez występy w kadrze ten powrót będzie trudniejszy. - Gdybym nie grał do maja, miałbym tzw. protected ranking - mówił Przysiężny podczas Pucharu Davisa. Według przepisów, jeśli zawodnik z powodów zdrowotnych nie gra przez co najmniej sześć miesięcy, to jego ranking sprzed kontuzji ulega zamrożeniu i zawodnik może go używać, zgłaszając się do turniejów. Teraz będzie musiał odbudowywać swoją pozycję przez starty w challengerach z mniejszą pulą nagród, bo z tak niskim rankingiem na starty w eliminacjach Szlemów czy turniejów ATP nie ma szans. Na szczęście nawet w Korei Południowej można znaleźć coś na osłodę.

 
Zobacz wideo
Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.