Radwańska mecz z Doi zaczęła fatalnie. Psuła mnóstwo piłek, często trafiała w siatkę zamiast na drugą stronę kortu, szybko się irytowała, nie była w stanie narzucić swojego stylu gry. Japonka szybko wyczuła słabość Polki i pewnie wygrała pierwszą partię 6:1. Zajęło jej to 27 minut.
W przerwie przed drugim setem do Radwańskiej zszedł trener Tomasz Wiktorowski i udzielił jej ostrej reprymendy. - Nie stój, ruszaj się, walcz, musisz się pobudzić - mówił.
Drugi set zaczął się jednak kiepsko. Radwańska oddała dwa pierwsze gemy, rywalka miała break pointa na 3:0, ale wtedy coś w grze Polki się zmieniło. Zaczęła grać agresywniej, trafiać w kort i popisywać się swoimi magicznymi zagraniami. Wygrywała gem za gemem. W drugim secie zwyciężyła 6:2, w trzecim nie pozwoliła rywalce urwać sobie nawet gema.
- Słaby początek, ale brakowało mi gry, rywalka była rozpędzona, zagrała tu już kilka spotkań. Sporo się denerwowałam, zwłaszcza na piłki, które nie chciały wejść w kort. Męczyłam się, żeby przebić przez siatkę, ale potem opanowałam emocje - mówiła po zwycięstwie Polka.
W piątek zmierzy się z rozstawioną z piątką Angelique Kerber. W imprezach WTA spotkają się po raz 10. Dotychczasowy bilans jest minimalnie korzystny dla Polki, która wygrała pięć meczów.