Murray do Rosola: Wszyscy cię nienawidzą

Andy Murray wygrał w Monachium pierwszy w karierze turniej tenisowy na czerwonej mączce, ale media w Wielkiej Brytanii pochłonęła głównie jego ćwierćfinałowa sprzeczka z Lukasem Rosolem. Czy Szkot przesadził, żaląc się publicznie na znanego z nieczystych sztuczek Czecha?

W zakończonym dopiero wczoraj (z powodu opóźnień wywołanych deszczem) finale w Monachium Murray pokonał 7:6 (7-4), 5:7, 7:6 (7-4) Niemca Philippa Kohlschreibera, ale wynik ten przez media na Wyspach nie był eksponowany tak mocno jak to, co działo się w Monachium trzy dni wcześniej.

W ćwierćfinale Murray (ATP 3) walczył z Rosolem (42), który kilka lat temu, będąc jeszcze graczem numer 100 na liście ATP, zasłynął wyeliminowaniem z Wimbledonu Rafaela Nadala.

Podczas jednej ze zmian stron kortu Murray i Rosol mijali się przy siatce i - widać to dobrze na krążącym w internecie filmiku - Czech zderzył się ze Szkotem, zahaczając go prawym barkiem. Nie odwrócił się, nie przeprosił, a Murray rozłożył tylko ręce i spojrzał pytająco na sędziego. Ale z jego strony żadnej reakcji nie było, zapewne w ogóle nie zauważył incydentu. Dopiero skarga Szkota do supervisora turnieju spowodowała upomnienie Czecha.

Kilka chwil później - znów dobrze zarejestrowały to kamery i mikrofony - Murray postanowił jeszcze przemówić do Rosola. - Nikt w ATP cię nie lubi, wszyscy cię nienawidzą - słychać słowa Szkota.

Właśnie one wywołały burzę. Po meczu Murray tłumaczył: - Popchnął mnie bez żadnego powodu. Gdybym ja na kogoś wpadł, powiedziałbym "przepraszam". Zdobył się na to po meczu tylko jeden z jego trenerów. Ojciec zawsze mi powtarzał, żeby nie pozwalać się popychać innym, bo będą to robić zawsze. Mogłem nie zrobić nic, ale wtedy pomyślałby, że wszystko mu wolno. Poza kortem nic do niego nie mam, ale w trakcie meczu zawsze stosuje nieczyste sztuczki, próbuje wytrącić rywali z równowagi. To po prostu głupie.

Murray dodał, że po meczu w szatni jeszcze raz powiedział Rosolowi, co o nim myśli, dodając, że takie zachowanie zmotywowało go do walki.

Rosol rzeczywiście nie pierwszy raz zagrał nieczysto. Kilka tygodni temu Guillermo Garcia-López nie podał Czechowi ręki po meczu w Bukareszcie, bo w jego trakcie rywal ciągle mu przeszkadzał - głośno mówił, przedłużał serwis, próbował na różne sposoby wybić Hiszpana z równowagi. W 2014 r. Rosol celowo przewrócił butelki z wodą Nadala, które ten pieczołowicie ustawia w tym samym miejscu obok krzesła z boku kortu. To jeden z wielu przesądów dziewięciokrotnego mistrza Rolanda Garrosa. Kim Clijsters po obejrzeniu meczu z udziałem Czecha nazwała go kiedyś arogantem. - W trakcie meczu wstępuje w niego jakaś nieczysta siła - mówił Garcia-López.

Nie lepszą reputację ma Radek Stepanek, inny Czech, który potrafi podczas zmian stron rzucić jakiś docinek, przekleństwo czy w inny sposób denerwować rywali. Podobnie robi czasem Australijczyk Nick Kyrgios, a w przeszłości słynął z takich zachowań Rumun Ilie Nastase.

Część tenisowych kibiców naśmiewa się jednak z Murraya, który znów pokazał, że ma niezwykle cienką skórę i łatwo wytrącić go z równowagi. Po finale Australian Open narzekał np., że jego słabszą grę spowodowało zachowanie Novaka Djokovicia, który wyglądał na chorego i kontuzjowanego. - Myślałem, że coś mu jest, i to mnie zdekoncentrowało - mówił po porażce Murray, sugerując, że Serb specjalnie symulował uraz.

"Andy, świetnie zareagowałeś w sprawie Rosola, ale mogłeś jeszcze lepiej. Mogłeś zabrać mu zabawkę i zawołać: Naskarżę na ciebie mamie!" - drwi fan w serwisie Tennis.com.

Więcej o:
Copyright © Agora SA