Marion Bartoli zakończyła karierę

28-letnia Marion Bartoli ogłosiła zakończenie kariery. Miesiąc po wygranej w Wimbledonie Francuzka uznała, że zdrowie nie pozwala jej już na rywalizację na najwyższym poziomie.

Siódma zawodniczka światowego rankingu przegrała w środę w drugiej rundzie turnieju w Cincinnati z Simoną Halep 6:3, 1:6, 4:6 i po meczu - ze łzami w oczach - poinformowała o zakończeniu kariery. - Po 45 minutach nie mogłam wytrzymać z bólu. Znam swoje ciało i wiem, że dłużej nie dam rady. Wszyscy zapamiętają moje zwycięstwo w Wimbledonie, a nie ostatni mecz, jaki rozegrałam - powiedziała Bartoli.

"Jej reakcja pokazuje, że są tacy, co grają, a tenisa nie kochają. Ciekawe, czy za tydzień, miesiąc, rok nie zmieni zdania..." - napisał na swoim Twitterze Adam Romer, redaktor naczelny magazynu "Tenisklub".

Decyzja o zakończeniu kariery może być konsekwencją wielu lat katorżniczych treningów pod okiem despotycznego ojca Waltera. Należy on do tych surowych, władczych rodziców, którzy rządzą karierą i życiem dziecka twardą ręką. Patrząc na losy Bartoli, sióstr Williams czy Bernarda Tomicia (wszyscy pracowali bądź pracują ze swoimi ojcami), Boris Becker mówił, że przepisy powinny zabraniać trenowania spokrewnionych osób. Walter kładł olbrzymi nacisk na przygotowanie siłowe, jego metody treningowe były - delikatnie mówiąc - nietypowe. - Moje ciało mówi dość - przyznała 28-latka.

Bartoli poruszyła cały świat tenisa. "Wstaję rano i dowiaduję się, że Bartoli kończy karierę. Przecież to jakieś szaleństwo..." - napisał Ben Rothenberh, znany tenisowy ekspert. "Szok... Będzie mi brakować jej kortowych wybryków" - dodał Brad Gilbert. "Przeczytałem jej słowa i wciąż nie wierzę" - to z kolei Patrick Mouratoglou, trener Sereny Williams.

- To była niezwykle trudna decyzja. Długo byłam zawodową tenisistką, spełniałam swoje marzenia. Ale dłużej już nie potrafię - zakończyła Bartoli.

Więcej o:
Copyright © Agora SA