Tenis. Polacy z Białorusią w drodze do elity

Kubot, Janowicz, Fyrstenberg i Matkowski - polscy tenisiści w najmocniejszym składzie - grają od piątku w Łodzi z Białorusią o awans w Pucharze Davisa

Polacy próbują wydostać się z tenisowej trzeciej ligi, czyli Grupy II Strefy Euro-Afrykańskiej prestiżowych drużynowych rozgrywek. W lutym w Warszawie rozbili 5-0 Madagaskar, a w kwietniu w Inowrocławiu 4-1 Estonię.

Od awansu do Grupy I Strefy Euro-Afrykańskiej, gdzie rywalizują już takie drużyny jak Belgia, Wielka Brytania i Słowacja, Polaków dzieli tylko mecz z Białorusią. W Grupie I można już marzyć o awansie do play-off i walce o Grupę Światową, gdzie występują m.in. Hiszpania, USA, Argentyna, Czechy, czyli na sam szczyt piramidy Pucharu Davisa.

- Szansa jest naprawdę duża. Jesteśmy w najlepszym możliwym składzie, liczymy na zwycięstwo, a także na gorące wsparcie polskich kibiców. Hala jest duża, wszyscy chętni się zmieszczą - zachęcał Marcin Matkowski, który razem z Mariuszem Fyrstenbergiem zajmuje siódme miejsce w rankingu ATP najlepszych deblowych par świata.

Debliści zgodnie z daviscupową tradycją wyjdą na kort w sobotę, w piątek o 17 w łódzkiej hali MOSiR mecze singlowe rozegrają Łukasz Kubot (ATP 75) i Jerzy Janowicz (84).

- Po raz pierwszy w historii naszej drużyny mamy dwóch singlistów z Top 100 i dwóch deblistów z pierwszej dziesiątki, a na dodatek wszyscy są zdrowi - stwierdził Radosław Szymanik, kapitan reprezentacji.

Janowicz, rodowity łodzianin, rozgrywa najlepszy sezon w karierze. W Wimbledonie doszedł od eliminacji do III rundy, a potem wygrał dwa challengery w Scheveningen oraz Poznaniu i w końcu przebił się do pierwszej setki ATP. Kubot utrzymuje się w niej od dawna, ostatnio nieco obniżył loty, ale ciągle reprezentuje solidny poziom. Latem doszedł do III rundy w Winston-Salem, bijąc po drodze Tommy'ego Robredo i Juliena Benneteau, ale w US Open odpadł w I rundzie, tak jak Janowicz.

Liderem Białorusinów jest blisko dwumetrowy 35-latek Maks Mirny, przed laty świetny singlista, a potem żywa legenda gry podwójnej. Jego partnerami byli m.in. Lleyton Hewitt, Jonas Bjoerkman, a ostatnio Daniel Nestor. W deblu wygrał sześć turniejów Wielkiego Szlema, zarobił prawie 10 mln dol. Na igrzyskach w Londynie w parze z Wiktorią Azarenką zdobył niedawno złoto w mikście.

Matkowski z Fyrstenbergiem mierzyli się Mirnym, który występował z czterema różnymi partnerami, już 14 razy. Polacy zwyciężyli czterokrotnie. Marcin podczas niedawnego US Open pokonał Białorusina w mikście. Partnerką Polaka była Czeszka Kveta Peschke, a Białorusina - Amerykanka Liezel Huber.

Mirny zapowiada ostrą walkę, ale Białorusini nie są faworytami. Maks wystąpi jedynie w deblu, a jego koledzy singliści prezentują niższy poziom niż Polacy - Uładimir Ignatik jest 191. w rankingu, a Dźmitrij Żyrmont - 323.

Polakom ma też pomóc specjalnie dobrana nawierzchnia - nieco wolniejszy Deco Turf, na którym szczególnie bolesne dla rywali mają być ponoć serwisy Janowicza, Kubota i Matkowskiego.

- Gram wiele lat i jestem przyzwyczajony do tego, że przygotowania do spotkań w Pucharze Davisa są robione pod gospodarzy. Jesteśmy jednak na tyle doświadczeni, że potrafimy radzić sobie z takimi przeciwnościami. Przyjechaliśmy do Łodzi tydzień wcześniej właśnie po to, żeby zaadaptować się do warunków - stwierdził Mirny.

W pierwszym meczu Kubot zagra z Żyrmontem, a potem Janowicz z Ignatikiem. W sobotę Fyrstenberg i Matkowski zmierzą się z Aleksandrem Burym i Mirnym.

W Grupie Światowej najciekawiej zapowiada się półfinał w Gijon Hiszpania - USA, w którym gospodarze zagrają osłabieni brakiem Rafaela Nadala, a Amerykanie już bez Andy'ego Roddicka, który zakończył karierę. W drugim półfinale Argentyna gra z Czechami.

Relacja z meczu Hiszpania - USA od godz. 12 w Canal+ Sport, a ze spotkania Polska - Białoruś od 17 w Canal+ Weekend.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.