Tenis. "Zawodniczki nie skarżą się na krzyki"

Jęki, piski, krzyki, czyli odgłosy, z którymi zmagać muszą się fani kobiecego tenisa na całym świecie, nie są dla władz WTA sprawą pierwszej ważności. - Rzeczywistość jest taka, że same zawodniczki się na to nie skarżą - mówi Stacey Allaster, prezydent WTA.

Nie bądź anonimowy na Facebook.com/Sportpl ?

W mediach co jakiś czas podnoszony jest temat denerwujących dźwięków wydawanych przez tenisistki, bez względu na poziom rozgrywek i umiejętności zawodniczek. Zazwyczaj po pewnym czasie sprawa ucicha, a kibice i rywalki zaciskają zęby, wkładają zatyczki do uszu i wysłuchują jęków, zdolnych zagłuszyć strat odrzutowca (Maria Szarapowa potrafi wydobyć z siebie ponad 100 decybeli).

- Ten temat jest na radarze - przyznaje jednak Allaster. - Przyglądamy się temu. Uważam, że jestem bardzo prokibicowska i skoro jest wielu fanów, którzy zwracają nam na to uwagę, to powinniśmy się temu przyjrzeć.

- Oglądam teraz dużo tenisa i jęki są też na porządku dziennym u mężczyzn, ale ich odgłosy nie mają tak wielu decybeli, jak kobiece. To sprawa DNA - tłumaczy Allaster i dodaje, że już teraz są w tenisie przepisy, dzięki którym można by tenisistki "uciszyć". Sęk w tym, że zawodniczki nie skarżą się na jęczące rywalki.

- Sędzia główny ma prawo, jeśli uważa, że jedna z zawodniczek przeszkadza rywalce w grze, zastosować się do tych reguł i poprosić tenisistkę o zmianę zachowania. Ale rzeczywistość jest taka, że zawodniczki nie przychodzą do mnie i nie skarżą się, że jest z tym problem - mówi Stacey Allaster.

Agnieszka Radwańska i jej trofea ?

 

" target="_blank">

Więcej o:
Copyright © Agora SA