Wimbledon. Agnieszka Radwańska: Z Cibulkovą muszę zagrać lepiej

- Zrobiłam plan minimum i jestem w drugim tygodniu. Teraz będzie trochę mniejsza presja, bo gdy gra się z czołowymi zawodniczkami, to wszystko się może zdarzyć - mówiła Agnieszka Radwańska po wygranej 6:3, 6:1 z Czeszką Kateriną Siniakovą w III rudzie Wimbledonu.

Radwańska zagrała znacznie pewniej niż w II rundzie. Głośne 'aaaach' i 'ooooch' niosło się nad kortem numer 3 raz po raz po wspaniałych finezyjnych zagraniach Polki. Siniakova, 114. w rankingu WTA, patrzyła tylko ze zniechęceniem na trybuny w stronę trenera. Mecz trwał tylko godzinę i sześć minut.

Jak ocenisz swój występ?

Agnieszka Radwańska: Cóż, był znacznie mniej dramatyczny niż ten w poprzedniej rundzie. Czułam się znacznie bardziej komfortowo na korcie. Wszystko było dla mnie dużo łatwiejsze, grałam dużo lepiej. Widać to też po wyniku. Nie mogę na nic narzekać.

Zagrałaś kilka pięknych piłek.

- Zawsze takie akcje pomagają. Na początku grałyśmy równo, ale po pierwszym przełamaniu było łatwiej. W drugim też na początku udało mi się dwa razy wygrać przy jej serwisie.

Czułaś zmęczenie po poprzednim meczu?

- Trochę czułam go w nogach. Sama sobie zrobiłam taki mecz. Na szczęście dzień przerwy dużo daje i dobrze, że nie musiałam grać dzień po dniu. Zdołałam dojść do siebie.

Wcześniej udało się kończyć mecz przed spotkaniem na Euro z Portugalią. Dobre wyczucie czasu.

- Zgadza się. Choć wolałabym skończyć znacznie wcześniej, zrelaksować się, wrócić do domu i obejrzeć. Tak bardzo chciałam zobaczyć mecz z Portugalią, że zostałam na korcie po swoim meczu. Po konferencji prasowej zjadłam kolację tu, na górze, nie poszłam do domu i nie straciłam nawet dziesięciu minut. Wróciłam dopiero po 23.

Jak ocenisz to Euro? Chcesz jakoś pocieszyć piłkarzy?

- Szkoda, niewiele zabrakło. Było blisko, a wtedy chyba najbardziej boli, w każdym sporcie. Mogę pogratulować walki i superpostawy. Zabrakło trochę szczęścia.

To są profesjonaliści, wiedzą, że raz się wygrywa, a raz przegrywa. To był bardzo udany turniej, więc nie mogą mieć do siebie pretensji. Tylko czekać na kolejne sukcesy, bo drużynę mają znakomitą.

Czy po trudnej przeprawie w II rundzie jesteś pewniejsza siebie?

- Tak, tak właśnie jest. Jeśli obroniłam trzy piłki meczowe, to znaczy, że mogłabym być już w domu. A wciąż tu jestem.

Czy rozmawiałaś z Angelique Kerber o tym, jak w czasie Australian Open obroniła meczbola w spotkaniu z Misaki Doi i potem wygrała tytuł?

- Tak, ale tylko w Australii, tutaj jej nawet nie spotkałam. Mamy inny plan gier. Chociaż nie, widziałyśmy się po jej tie-breaku, śmiałyśmy się z tego. Jej pierwszy set był zacięty jak mój poprzedni mecz. [Kerber pokonała w sobotę Carinę Witthöft 7:6 (13-11), 6:1] .

Tak to już jest, że mecze nie są łatwe. Czasem jest się lepszym o dwa decydujące punkty.

Jak podsumujesz pierwszy tydzień Wimbledonu?

- Cieszę się, że go przeszłam. To zawsze rodzaj ulgi, że zrobiłam plan minimum i jestem w drugim tygodniu. Cieszę się z tego. Teraz będzie trochę mniejsza presja, bo gdy gra się z czołowymi zawodniczkami, to wszystko się może zdarzyć.

W kolejnym meczu zmierzysz się z Dominiką Cibulkovą, z którą przegrałaś ostatnio w Eastbourne. Czego potrzebujesz, by zagrać lepiej?

- Ona gra ostatnio świetny tenis. Bardzo dobrze radzi sobie na trawie. Muszę zagrać lepiej niż z Siniakovą, by ją pokonać. Będę musiała być agresywna, grać po swojemu, a nie czekać na jej błędy. Grać solidnie przez dwa albo trzy sety, bo nic nie dostanę za darmo. Zawsze miałyśmy wyrównane mecze, mam nadzieję, że się zrewanżuje.

Czy czujesz się na trawie lepiej niż w Eastbourne?

- Tak mi się wydaje. Każde spotkanie pomaga mi przystosować się do nawierzchni i złapać rytm meczowy. Mam nadzieję, że stać mnie na więcej niż w Eastbourne.

Widziałaś przegrany mecz Novaka Djokovicia?

- Oglądałam go w Players Lounge'u [przestrzeń rekreacyjna dla zawodników ]. Było tak, jakbyśmy oglądali ten mecz na żywo. Owacje, klaskanie, przeżywanie. Większość była więc za Querreyem, ale nie dlatego, żeby mieli coś do Djokovicia. Widać było po innych, że chcą niespodzianki, może inną twarz w półfinale czy finale.

Ana Ivanović i Eugenie Bouchard i inne tenisistki w wieczorowych kreacjach [ZDJĘCIA]

Więcej o:
Copyright © Agora SA