Wimbledon 2015. Fibak: Radwańska niemal bezbłędna

- Muguruza wspięła się na wyżyny. W czwartek nie widzieliśmy 20. zawodniczki rankingu WTA. Przez półtora seta Hiszpanka grała jak tenisistka z pierwszej trójki, w stylu Sereny, Azarenki i Szarapowej - mówi Wojciech Fibak, najlepszy polki tenisista w historii.

Mówił pan, że Agnieszka Radwańska ma bajeczną szansę na finał. Jest niedosyt?

- Jednocześnie ostrzegałem, że będzie to arcytrudny mecz. Muguruza wspięła się na wyżyny. W czwartek nie widzieliśmy 20. zawodniczki rankingu WTA. Przez półtora seta Hiszpanka grała jak tenisistka z pierwszej trójki, w stylu Sereny, Azarenki i Szarapowej. O klasę lepiej niż w poprzednich rudach z Kerber, Woźniacki i Bacsinszky. Podziwiam Agnieszkę za to, że przebijała wtedy piłki, biegała i walczyła. W drugim secie, przy stanie 3:1, Muguruza miała szansę, by zwyciężyć w dwóch setach. Agnieszka się wybroniła, a później Hiszpanka wpadła w kryzys, który Polka - podobnie jak w ćwierćfinale z Madison Keys - wykorzystała. W trzecim secie rywalka wróciła, tym razem na poziom piątej rakiety świata. Czasami ocierała się o poziom z pierwszego seta.

Generalnie mogę się tylko zachwycać, takiego spotkania nie można oceniać w kategoriach, że ktoś się myli. To był heroiczny mecz obu tenisistek. Jestem pełen podziwu dla Muguruzy za agresję, celność i konsekwencję ataku z głębi kortu. Ale chwalić też trzeba Agnieszkę - za defensywę i czucie piłki. Niezależnie od tego, co leciało w jej stronę, wracało na stronę Hiszpanki. Polka praktycznie nie popełniała błędów. To nie jest tak, że zagrała źle, gorzej niż z Janković. W czwartek rywalka była po prostu świetna.

Zdecydowała siła Muguruzy?

- Z jednej strony mieliśmy atletyczny i agresywny tenis Hiszpanki, z drugiej - delikatny i finezyjny Agnieszki. To był mecz na miarę półfinału Wimbledonu. Widowisko popsuły trochę dwie sytuacje, w których Muguruza przekroczyła linię przy serwisie. Niebywałe, że to jej nie sfrustrowało, nie wybiło z rytmu. To młoda dziewczyna, a wytrzymała i presję kortu centralnego, i to, że Agnieszka wszystko przebijała, i tę sytuację. A przecież drugi błąd przydarzył się w ostatnim gemie.

To, co los zabrał wtedy Muguruzie, oddał w końcówce. W ostatnim gemie ktoś podpowiedział Agnieszce, że piłka była autowa. Polka miała sekundę na decyzję i poprosiła o weryfikację. Gdyby nie poprosiła, Muguruza popsułaby forhend - piłka leciała kilka metrów za linię. To chyba jedna z najbardziej pechowych decyzji w karierze Agnieszki. Gdyby nie przerwała gry, miałaby szansę na przełamanie i wynik 4:5.

Wiemy, że im większe wyzwanie, tym bardziej Agnieszka się mobilizuje. Ale tego, że Hiszpanka zagra na takim poziomie, trudno się było spodziewać. Radwańska nie może mieć do siebie pretensji, przegrała z tenisistką, która pokazała wielką klasę i odporność psychiczną.

Po fatalnym półroczu Radwańska obudziła się na Wimbledonie. Co teraz?

- Agnieszka ustabilizowała formę, półfinał doda jej skrzydeł. Ale pamiętajmy, że coraz więcej jest tenisistek, które grają silnie i agresywnie. Tak jak Muguruza. Hiszpanka natchnie kolejne, pokaże, jak trzeba grać z Agnieszką. W Toronto i Cincinnati te dziewczyny będą groźne, do tego dojdą wilgotność i upały. Łatwo nie będzie, a przecież Agnieszka broni punktów za wygrany w ubiegłym roku turniej w Montrealu. Ja w nią wierzę. Inne zawodniczki grają siłowo, Agnieszka jest jedną z ostatnich czarodziejek tenisa.

Wielka radość Muguruzy, smutek Radwańskiej [DUŻE ZDJĘCIA]

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.