Wimbledon 2015. Serena w opałach, ale horror przetrwała

Serena Williams z ogromnymi problemami wyszarpała w III rundzie Wimbledonu zwycięstwo w meczu z Heather Watson. Brytyjka dopingowana szaleńczo przez 15 tys. widzów na korcie centralnym prowadziła w trzecim secie 3:0 i miała nawet piłkę na 4:0, ale Amerykanka znalazła w sobie siłę, by ostatecznie zwyciężyć 6:2, 4:6, 7:5. - Szczerze? Powinnam była przegrać ten mecz - powiedziała po meczu Amerykanka, która o ćwierćfinał powalczy... ze swoją starszą siostrą Venus.

Takie emocje w Wimbledonie zazwyczaj towarzyszą tylko spotkaniom Andy'ego Murraya o największą stawkę. Ale w piątek wieczorem Henman Hill, czyli porośnięty trawą pagórek, gdzie kilka tysięcy kibiców ogląda mecze na wielkim telebimie, przemianowano szybko na "Heather Hill".

Gdy 23-letnia Brytyjka (WTA 59) wygrywała na korcie centralnym drugiego seta z Sereną, wzgórzem wstrząsała fala euforii. Kibice w innych częściach kortów, czujący, że w powietrzu wisi sensacja, zaglądali przez okna do biura prasowego i do biura sędziów, byle tylko znaleźć gdzieś kawałek telewizora, gdzie mogliby podpatrywać mecz.

A na korcie działy się cuda, bo Watson zagrała z Williams bez kompleksów, i zagrała świetnie. Zmusiła ją do biegania, zagrywała bardzo dużo ostrych piłek pod linię końcową, Serena nie umiała sobie poradzić z tak precyzyjnie prowadzonym ostrzałem. Bekhend Watson siał po drugiej stronie siatki nie lada spustoszenie, bo Brytyjka fantastycznie umiała znaleźć kąty, przy których Williams nie miała prawa sięgnąć piłki.

Na korcie centralnym kibice zdzierali gardła, by wspierać rodaczkę. Serenę w trzecim secie nawet nieco to zdenerwowało, poskarżyła się sędziemu, że publiczność podrywa się z okrzykami za wcześnie. A telewizyjne powtórki wyłapały później, jak pod nosem mówiła: - Tylko ze mną nie zadzierajcie!

W trzecim secie wydawało się przez moment, że Watson ma już ten mecz w garści. Prowadziła 3:0 z dwoma przełamaniami, a po chwili miała piłkę na 4:0. Serena grała źle, a momentami bardzo źle - pudłowała o metr albo więcej, często pakowała piłki w siatkę.

Ale do czasu. Nie wiadomo, czy sprawiły to żywiołowe reakcje kibiców, czy coraz bardziej szarpana i nerwowa gra Watson, ale Serena w końcu się obudziła. Zaczęła grać znacznie bardziej skoncentrowana. Wciąż sporo było błędów, ale w kluczowych momentach zagrywała już serwisy i forhendy ostre jak brzytwa.

Z 3:0 zrobiło się 3:3, potem 5:5. Im dłużej grały, tym bardziej stawało się jasne, że Watson, pamiętana przez polskich kibiców za zwycięstwo z Agnieszką Radwańską w Indian Wells, tego napięcia nie wytrzyma. I nie wytrzymała, w końcu błędów z jej strony i krótszych piłek w pół kortu, świadczących o ogromnych nerwach, było za dużo. Serena natychmiast to wykorzystała.

- Szczerze? Powinnam przegrać ten mecz, Heather prowadziła z dwoma przełamaniami. Nie wiem, jak znalazłam w sobie siłę, by odwrócić to spotkanie - powiedziała tuż po spotkaniu Williams w BBC.

Gdy szła do siatki, by podać Watson dłoń, miała łzy w oczach, co najlepiej pokazuje, jak wielkie emocje kosztował ją ten pojedynek. Williams, która Wimbledon wygrywała pięciokrotnie, w ostatnich latach nie dochodziła nawet do ćwierćfinału, bo sensacyjnie przegrywała z Sabine Lisicki i Alize Cornet.

Stawka w tym roku jest niebagatelna, bo Williams walczy o wygranie czwartego Szlema z rzędu - triumfowała bowiem w ostatnim US Open, a potem Australian Open i Rolandzie Garrosie. Jeśli udałoby się wygrać także w Londynie, Serena powtórzyłaby "Szlem Sereny", czyli własne osiągnięcie z przełomu 2002 i 2003 r. , gdy także miała w tym samym momencie wszystkie wielkoszlemowe trofea. Mając także tytuł w Londynie, Serena będzie mogła spróbować powalczyć o klasycznego Szlema, czyli cztery tytuły w jednym roku. Skompletowałaby go, gdyby zdobyła też tytuł we wrześniu w Nowym Jorku. Po raz ostatni klasyczny Szlem zdobyła Steffi Graf w 1988 r.

Teraz o awans do ćwierćfinału Amerykanka powalczy z całkiem wymagającą rywalką - swoją starszą siostrą Venus. Będzie to ich 26. mecz, Serena prowadzi 14 do 11, ale ostatnie starcie, rok temu w Montrealu, wygrała Venus. - Jest w lepszej formie ode mnie, to ona jest faworytką - powiedziała Serena.

źródło: Okazje.info

Copyright © Agora SA