Tenis. Szpital Wimbledon

- Albo zabolała go noga, albo moja dobra gra - stwierdził Jerzy Janowicz, gdy skreczował jego rywal Radek Stepanek. Bez walki do III rundy awansował też Łukasz Kubot. Niespodziewanie odpadł Roger Federer.

Federer, siedmiokrotny zwycięzca, żywa legenda tenisa, przegrał wieczorem w II rundzie z niesamowitym Siergiejem Stachowskim 7:6 (7-5), 6:7 (5-7), 5:7, 6:7 (5-7).

Ukrainiec, 116. rakieta świata, zagrał mecz życia - atakował właściwie nieustannie, po każdym serwisie ruszał do siatki. Rzucał się do piłek niczym Boris Becker, serwował ze skutecznością Pete'a Samprasa. Federer dał się zaskoczyć, ryzykował mało, uderzał niepewnie, chyba za bardzo trzymał się z tyłu kortu, nie umiał wymyślić sposobu, jak zatrzymać ukraińską rakietę. To jego pierwsza porażka przed ćwierćfinałem Wielkiego Szlema od 2004 r.

Federer przynajmniej dotrwał do końca meczu, bo o pierwszych dniach turnieju mówi się już, że są najczarniejsze w historii pod względem kontuzji. Od poniedziałku aż dziesięć osób skreczowało lub poddało mecze. Walizki pakują m.in. Viktoria Azarenka (nr 2), Jo-Wilfried Tsonga (nr 6) i John Isner. Blisko kreczu była Karolina Woźniacka, która przewróciła się i uszkodziła staw skokowy. Z urazem dograła do końca, ale Czeszce Petrze Cetkovskiej nie dała rady. Upadła też Maria Szarapowa (nr 3). Po słabym meczu poległa z Portugalką Michelle Larcher de Brito. - Najczarniejszy dzień Wimbledonu - mówili wieczorem dziennikarze w Londynie, gdy tego samego dnia odpadło aż siedmiu byłych liderów rankingów ATP i WTA.

- Nie wiem, o co chodzi, może coś jest nie tak z kortami, z trawą, może organizatorzy powinni przeprowadzić jakąś inspekcję. Wyraźnie widać, że upadków i kontuzji jest więcej niż kiedyś. Korty są bardziej śliskie - żaliła się na konferencji prasowej Azarenka.

Polacy się nie przewracają i nie narzekają. Janowicz (ATP 22) wyszedł na mecz II rundy ze Stepankiem (45.) nastawiony bojowo, już w pierwszym gemie przełamał serwis rywala. Uderzał mocno, ryzykował skutecznie. Czech już w połowie seta poprosił o masaż uda i opatrunek, potem rozbolały go plecy, a gdy w drugiej partii Janowicz zdobył przewagę, przeszła mu w ogóle ochota do biegania. Podszedł do siatki i podziękował za mecz.

- Nie wiem, czy coś było Stepankowi. Znam Radka, wiem, że różne rzeczy potrafią przyjść mu do głowy, czasem próbuje wybijać tak rywali z rytmu. Wydaje mi się, że bardziej przeszkadzała mu moja dobra gra, a nie ból w nodze, ale to już jego trzeba pytać - powiedział Janowicz. - Na pewno zagrałem dziś mój najlepszy mecz na trawie. Jestem trochę rozczarowany, że nie udało się dokończyć spotkania w normalny sposób - dodał Polak.

O 1/8 finału zagra w piątek z rozstawionym z nr. 15. Hiszpanem Nicolasem Almagro, zawodnikiem świetnie serwującym, uderzającym stylowym jednoręcznym bekhendem, ale - jak większość swoich rodaków - specjalizującym się w grze na kortach ziemnych. - Cieszę się na mecz z Almagro. Przegrałem w nim w styczniu w Australian Open i jestem głody rewanżu. Wtedy nie mogłem normalnie grać, bo miałem tylko pół prawej dłoni przez straszny problem z odciskami. Nie uderzałem na 100 proc. - stwierdził Janowicz.

Zupełnie bez walki do III rundy, która gwarantuje 63 tys. funtów (315 tys. zł), awansował Łukasz Kubot (ATP 130). - Rozgrzewałem się w południe na bocznym korcie, wróciłem do szatni, rozbierałem się, żeby wziąć prysznic, aż tu nagle przychodzi trener [Jan Stoces] i gratuluje mi awansu do III rundy - opowiadał 31-letni Polak.

Okazało się, że Steve Darcis, który w I rundzie wyrzucił z turnieju Rafaela Nadala i został bohaterem dnia, wycofał się z powodu urazu prawego barku (dokładnie w miejscu, gdzie ma swój słynny tatuaż z rekinem). Kontuzji doznał w pierwszym secie meczu z Nadalem, nurkując do jednej z piłek. Ból odezwał się dopiero wieczorem. Darcis nie mógł spać, we wtorek pojechał na prześwietlenie, lekarze odradzili mu grę. - Po tej informacji chciał wycofać się jak najszybciej, żeby wrócić do Belgii jeszcze w środę, bo w czwartek... zaczyna się u nas strajk na kolei i nie miałby jak dojechać do domu, gdzie czeka żona i czterotygodniowe dziecko - opowiadali belgijscy dziennikarze.

Gdy Kubot dowiedział się, że przechodzi dalej bez walki, przebrał się i poszedł dalej trenować, tym razem z Marcinem Matkowskim, z którym wystąpi w deblu, bo Mariusz Fyrstenberg jest kontuzjowany. - Cieszę się z awansu, walkower w II rundzie Szlema to jak wygrana w totka, ale nie chciałbym być teraz w skórze Darcisa. Wyobrażam sobie, jak źle teraz się czuje, życzę mu szybkiego powrotu do zdrowia - podkreślił Kubot.

O 1/8 finału - w tej fazie Polak był już w Londynie w 2011 r. - zagra z Francuzem Benoitem Paire (ATP 27). Dla Kubota to rywal wyjątkowo trudny, przegrał z nim już cztery razy, ostatnio przed miesiącem w Paryżu. - Nie mam nic do stracenia. Paire jest rozstawiony i gra z presją, że musi awansować. Kluczem będzie serwis i return, najważniejsze uderzenia na trawie, jedna, dwie piłki będą decydować o wygraniu setów, a może i meczu - zakończył Kubot.

Transmisje z Wimbledonu nadaje Polsat, relacje na żywo w Sport.pl.

Relacje z najważniejszych zawodów w aplikacji Sport.pl Live na iOS , na Androida i Windows Phone

Więcej o:
Copyright © Agora SA