Wimbledon. Federer po finale: Zrównałem się z Samprasem, moim bohaterem

Roger Federer po raz siódmy zdobył trofeum na kortach Wimbledonu. Szwajcar w 17 wygranym wielkoszlemowym finale pokonał Szkota Andy'ego Murraya 4:6 7:5 6:3 6:4. - Nie mogę być bardziej szczęśliwy. W ostatnich dniach grałem swój najlepszy tenis - mówił po meczu tenisista wszech czasów. Jeszcze bardziej wzruszony był Murray, który miał problemy z dokończeniem swojego przemówienia po spotkaniu.

Dzięki wygranej Federer wyrównał dwa rekordy Pete'a Samprasa. Zdobył siódmy tytuł w Wimbledonie i odzyskał prowadzenie w rankingu ATP (będzie liderem 286 tydzień w karierze). Do czasu igrzysk olimpijskich w Londynie nikt prowadzenia mu nie odbierze, bo ani Djoković ani Nadal nie będą brali udziału w turniejach.

- Zrównałem się z Samprasem, moim bohaterem. To niesamowite uczucie - mówił po zakończeniu meczu trzeci tenisista powyżej 30 roku życia, który wygrał na londyńskich kortach (Rod Laver w 1969 i Arthur Ashe w 1975 roku).

- Nigdy nie przestałem w to wierzyć - odpowiedział Federer na pytanie o powrót na czoło listy ATP.

Jeszcze bardziej wzruszony był Murray. To na niego skierowane były oczy całej Wielkiej Brytanii, która czeka na męski singlowy triumf w Wimbledonie od 1936 roku. Oczekiwanie wydłuży się przynajmniej o rok. - Jestem coraz bliżej - mówił łamiącym głosem Szkot. - Nie mogę na was patrzeć, bo znów się rozpłaczę. Dziękuję Wam. Wykonaliśmy świetna pracę - dodał zwracając się do rodziny i swoich trenerów.

Trwający 3 godziny i 24 minuty finałowy mecz stał na bardzo wysokim poziomie. Federer miał aż 62 kończące uderzenia przy 38 niewymuszonych błędach. Bilans Murraya to 46-25.

Galeria z finału Wimbledonu ?

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.